Wydarzenia Sucha Beskidzka

Jezus, który przetrwał pożogi

Ponad pół wieku temu podłożony ludzką ręką ogień strawił wnętrze potężnego dębu, który w Wysokiej koło Jordanowa rósł od kilku stuleci. Wypalony od środka pień runął na ziemię, ale ani jego upadek, ani płomienie nie zniszczyły przytwierdzonej do drzewa kapliczki. Po raz kolejny cudem ocalała…

W kapliczce znajduje się drewniana figura Chrystusa ukrzyżowanego, a nad nią rzeźba pelikana rozrywającego dziobem własną pierś, by nakarmić młode. Z powodu legend o swojej ofiarności i poświęceniu, ptak ten stał się w sztuce sakralnej symbolem Jezusa i Eucharystii. Wierzono niegdyś, że w razie braku pożywienia samica karmi potomstwo własną krwią, a nawet jest w stanie przywrócić nią do życia martwe pisklęta. Nie wiadomo, kiedy kapliczka powstała, ale pierwsza wzmianka o niej pochodzi z 1863 roku. Trudno jednak stwierdzić, czy istniejące do dzisiaj rzeźby są tymi samymi, które zostały wówczas opisane.

– Z tego, co wiem, pierwotnie wisiały na kaplicy w Wysokiej, która spłonęła najprawdopodobniej w czasie drugiej wojny światowej. Z pożaru zostały uratowane bez szwanku, po czym umieszczono je na starym dębie – opowiada Stanisław Teper, który zafascynowany historią niezniszczalnych figur, namówił proboszcza parafii w Wysokiej do ich odnowienia. Ksiądz Jan Mędrzak zapalił się do pomysłu, znalazł odpowiednią pracownię konserwatorską i pokrył koszty renowacji. Nową obudowę dla zabytkowych rzeźb wykonał Stanisław Kudzia z Wysokiej. A Stanisław Teper posadził dąb, aby kapliczka mogła na nim kiedyś zawisnąć. Ten, na którym znajdowała się przed laty, został unicestwiony 8 października 1965 roku.

Było to wspaniałe, z pewnością kilkusetletnie drzewo, aczkolwiek istnieją spore rozbieżności w ocenie jego wieku. Zgodnie z miejscową legendą posadził je król Jan Kazimierz, który panował w latach 1648–1668. Ale Stanisław Teper uważa, że dąb w chwili zniszczenia mógł mieć nawet około sześciu stuleci. – Wskazują na to istniejące do dzisiaj resztki pnia, który miał potężny obwód. Większy niż pięćsetletni dąb w Sidzinie – mówi. Zachowały się też wizerunki drzewa – między innymi namalowany w 1952 roku przez Jerzego Webera obraz, który znajduje się w jednym z domów w Wysokiej oraz starsze o 10 lub 11 lat zdjęcie z archiwum rodzinnego Stanisława Tepra. Kiedy wypalony od środka dąb runął, cudownie ocalona kapliczka została przeniesiona na pobliski jesion. Teraz, po renowacji wróciła na to samo miejsce. 

google_news