Wydarzenia Sucha Beskidzka

Jordanów: Nie ma sensu usuwać śniegu…

W Jordanowie nie potrzeba lodowiska, by się poślizgać. Z reguły można to robić na chodnikach i ulicach. Niestety niekoniecznie z własnej woli i dla przyjemności. Mnożą się guzy i siniaki, nietrudno też o złamanie ręki lub nogi oraz kolizje na jezdniach.

Na stronie internetowej jordanowskiego ratusza od dłuższego czasu widnieje komunikat przypominający mieszkańcom o obowiązku usuwania śniegu i lodu z chodników położonych wzdłuż ich nieruchomości, który wynika z Ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach. Właściciele i zarządcy budynków różnie się z tego wywiązują, ale nic w tym dziwnego, skoro nie mają dobrego przykładu „z góry”. Alejki przecinające tak zwane planty, czyli porośnięty roślinnością środek Rynku, prawie cały czas od początku grudnia są bardzo śliskie. – O to, by można było nimi bezpiecznie chodzić, powinno zadbać miasto. Ustawa o utrzymaniu czystości i porządku w gminach mówi też o tym, że pozbycie się błota, śniegu, lodu oraz innych zanieczyszczeń uprzątniętych z chodników przez właścicieli nieruchomości należy do obowiązków zarządu drogi. Tymczasem firma zatrudniona przez panią burmistrz do odśnieżania ulic bynajmniej tego nie robi, a dodatkowo spycha zwały śniegu z jezdni na trotuary. Na pewno nie mobilizuje nas to do ich oczyszczania – podkreśla jeden z mieszkańców miasta. Zmorą pieszych oraz kierowców jest nie tylko śnieg, ale również cienka, niemal niewidoczna warstewka lodu pokrywająca niekiedy chodniki i szosy.

Problem poruszany był na ostatniej sesji Rady Miasta Jordanowa. – Niedawno, gdy na śliskiej jezdni doszło do stłuczki i zdenerwowany tą sytuacją mężczyzna dopytywał się w ratuszu, dlaczego nie było tam odśnieżone, dostał ponoć odpowiedź, że kiedy nie pada, to nie posypuje się dróg solą. Czy faktycznie tak jest? – dociekał radny Konrad Turchan. Burmistrz Iwona Bilska odparła, że jeśli po ustaniu opadów śniegu ulice zostaną doprowadzone do przejezdności, nie ma sensu codziennie ich posypywać, ale na pewno jest to robione w sytuacji, gdy na przykład spadnie deszcz i woda zamarznie na asfalcie. – Przed Bożym Narodzeniem poprosiłam pana Szklanego z Referatu Gospodarczo-Komunalnego, by pracownicy i firma odśnieżająca uprzątnęli zwały zlodowaciałego śniegu z plant. Myślę, że przez święta wszyscy byli usatysfakcjonowani wyglądem centrum miasta. Ale usunięcie śniegu z tak niedużego terenu, z pominięciem pryzm wzdłuż drogi krajowej, gdzie nie mamy uprawnienia do działania, kosztowało nas około dwudziestu tysięcy złotych. Wywiezienie go z całego miasta to byłby ogromny koszt, więc myślę, że nie ma sensu tego robić – stwierdziła. 

google_news