Wydarzenia Sucha Beskidzka

Marzy im się asfalt

Fot. Edyta Łepkowska

Makowianka Emilia Woźniak chciałaby doczekać czasów, kiedy do jej domu poprowadzi wygodna, przejezdna dla każdego samochodu droga. Nie musiałaby wtedy dreptać o lasce sto czy więcej metrów do miejsca, gdzie dojedzie taksówka. Kobieta boi się jednak, że tego nie dożyje, bo ma już 94 lata, a końca trwającej od dekad batalii o asfalt nie widać…

 

Emilia Woźniak mieszka wraz z synem Kazimierzem w bardzo spokojnej i urokliwej, ale trudno dostępnej części Makowa Podhalańskiego. Prowadzi tam wąska, kręta, miejscami stromo wspinająca się do góry droga, której ostatni odcinek nie zawsze jest przejezdny. Kilkanaście lat temu wyłożono go ażurowymi płytami betonowymi, tworząc z nich dwa pasy pod koła samochodów. I choć był to duży postęp w porównaniu ze stanem wcześniejszym – zwykłą polną dróżką, szybko okazało się, że takie częściowe utwardzenie nie wystarczy. Wprawdzie dojechać do domu Woźniaków można bez większego trudu, ale wyjechać sprzed niego – już niekoniecznie. Po deszczu, kiedy ziemia między pasami betonu rozmięknie, zawracający samochód grzęźnie w błocie.

 

Wszyscy taksówkarze znają sytuację i żaden nie chce tu przyjechać, gdy jest mokro. Nieraz nie mam czym dojechać do kościoła. Wszędzie asfalt już jest, tylko tutaj ciągle go nie ma. A przecież płacimy podatki tak samo, jak inni! – żali się seniorka. Jej syn dodaje, że nawet chodzić po tej drodze jest trudno, bo zarasta trawą, która czasem jest bardzo wysoka. – Urząd Miejski kosi ją tylko dwa razy w roku, o wiele za rzadko. A kiedy trawa jest mokra od rosy czy deszczu, to człowiek suchą nogą nie przejdzie – mówi Kazimierz Woźniak. Mężczyzna wiele razy apelował do władz gminy o pokrycie traktu asfaltem, ale nie dostał ani jednej krzepiącej odpowiedzi.

 

Burmistrz Paweł Sala wyjaśnia: – Ta droga prowadzi praktycznie do jednego domu, bo sąsiedni jest niezamieszkany. W dodatku pan Woźniak nie porusza się samochodem, więc zapewnianie mu bardziej komfortowego dojazdu wydaje się niepotrzebne, tym bardziej, że istniejąca nawierzchnia jest zupełnie przyzwoita. Śmieciarka i odśnieżarka tam dojeżdżają. Mamy w gminie o wiele trudniej dostępne miejsca. W Żarnówce są dwa osiedla, do których w ogóle nie ma dojazdu. Ludzie chodzą do nich pieszo, niosąc torby w rękach i brnąc w błocie. Dopiero niedawno udało nam się wykupić lub przejąć grunty pod drogę i teraz ją budujemy.

 

Jak podkreśla włodarz, trakt wiodący do domu Woźniaków zarasta, bo tylko sporadycznie przejeżdża po nim jakikolwiek samochód. I dodaje, że skoro koszenie trawy przez służby komunalne nie wystarcza, nic nie stoi na przeszkodzie, aby w międzyczasie robił to Kazimierz Woźniak. Mężczyzna ripostuje: – Łatwo powiedzieć, ale to nie jest takie proste. Zwykła ogrodowa kosiarka nie nadaje się do tego celu. Już dwie zepsułem na tych płytach!

google_news
5 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Ludwik
Ludwik
5 lat temu

Co to za tłumaczenie , że do jednego domu nie zrobią asfaltu ? Naszej byłej Pani Premier położyli asfalt i to nie było 100 metrów. Dało się.

Franuś
Franuś
5 lat temu
Reply to  Ludwik

Na pewno wytłumaczenie jest takie, że zupełnie inne domy. Tu jest chata a tam willa.

Krystyna
Krystyna
5 lat temu

Cóż, najlepiej wybudować dom na szczycie Baraniej Góry, a potem żądać, żeby doprowadzono tam drogę asfaltową.

Franuś
Franuś
5 lat temu

Koszenie trawy na drodze 2 razy do roku , panie włodarzu, na pewno nie wystarcza. A koszenie drogi gminnej, poboczy wymaga sprzętu (kosy żyłkowej), kosztuje.

Franuś
Franuś
5 lat temu

W jakim wieku jest syn Makowianki? Jest inwalidą? Plac przed domem (podwórko) do zawracania taksówki ludzie sami sobie robią nie na starość lecz wcześniej.