Sport Oświęcim

Unia rozbita w Spodku

Długo wydawało się, że Juha Kiilholma będzie autorem honorowego gola dla Unii, ale w końcówce jednostronnego meczu jego koledzy nieco zmniejszyli rozmiary porażki. Fot. Wojciech Ciomborowski

O tym, że play-off rządzi się swoimi prawami wiadomo nie od dziś. Chyba nikt jednak nie spodziewał się, że GKS Katowice w pierwszym meczu ćwierćfinałowym aż tak łatwo poradzi sobie z Unią Oświęcim. Kibice, a szczególnie ci z miasta nad Sołą, liczyli na wyrównany pojedynek.

Zwycięzcy fazy zasadniczej od początku narzucili swoje warunki i wyszli na trzybramkowe prowadzenie. Nadzieje na korzystny wynik wlał w serca Unitów Juha Kiilholma. Ale radość z bramki nie trwała długo. Po dwóch tercjach zaczęło już pachnieć dwucyfrówką. Ogromna w tym zasługa Olega Jaszyna, który w 40 minut upolował hat-tricka i jeszcze dorzucił do tego asystę oraz Niko Tuhkanena, autora dwóch goli.

W trzeciej tercji sfrustrowani podopieczni Witolda Magiery zaczęli popełniać jeszcze większe błędy, a przede wszystkim faulowali rywali, a  Iiro Vehmanen otrzymał 10-minutową karę za niesportowe zachowanie.  W ten sposób jedynie dawali rywalom okazję do zdobywania kolejnych bramek. Tyle tylko, że ci postanowili nie być dłużni . Najpierw na ławkę kar powędrował  Damian Tomasik, a po chwili pod prysznic Jakub Wanacki, który otrzymał karę meczu za brutalny atak na Martina Trandina.

Drugi mecz tych drużyn odbędzie się w poniedziałek w Oświęcimiu. Gra się do czterech wygranych spotkań. Biało-niebiescy muszą wyciągnąć szybko zapomnieć o dzisiejszym niepowodzeniu, ale jednocześnie wyciągnąć z niego wnioski. A, że warto pokazała końcówka meczu. Oczywiście katowiczanie spuścili już z tonu, ale niemniej Unici udowodnili, że nie taki diabeł straszny. Andrej Themár wykorzystał okres gry w przewadze, a po chwili Jan Daneček wyszedł zwycięsko z pojedynku sam na sam ze szwedzkim bramkarzem gospodarzy Kevinem  Lindskougiem.

GKS Katowice – Unia Oświęcim 8:3 (4:1, 4:0, 0:2)
Stan rywalizacji: 1:0 dla GKS Katowice

google_news