Mieszkańcy kilku dzielnic Żywca poskarżyli się na – ich zdaniem – tajemnicze pomiary geodezyjne. Mieli pretensje, że nikt im na ten temat nic nie powiedział. Miejscy samorządowcy skrytykowali władze powiatowe, że o niczym nie raczyły poinformować. Tymczasem okazało się, że powiat zrobił to już ponad dwa miesiące temu.
W drugiej połowie marca na wspólnym posiedzeniu komisji Rady Miejskiej w Żywcu radni przekazali burmistrzowi Antoniemu Szlagorowi skargi od mieszkańców na dziwne pomiary geodezyjne w dzielnicach Moszczanica, Oczków, Podlesie i Zadziele. – Pojawili się ludzie twierdzący, że są geodetami i robią pomiary. Mieszkańcy skarżą się, że ci geodeci nie mają identyfikatorów, bez pytania wchodzą na posesje i robią zdjęcia – powiedział przewodniczący Krzysztof Greń. Inny radny Piotr Stasica dodał, że geodeci mówią mieszkańcom, iż robią pomiary na zlecenie Starostwa Powiatowego.
– Na ten temat wiem tylko tyle, że starostwo zleciło dokonanie pomiarów geodezyjnych jakiejś firmie – stwierdził burmistrz.
Zdziwienia nie krył radny Tadeusz Trzop, który zastanawiał się, dlaczego gospodarz miasta nic nie wie i jest zaskoczony sytuacją. W trakcie dyskusji samorządowcy mieli sporo pretensji pod adresem władz powiatowych, że nie raczą władz miasta informować. O stanowisko w sprawie poprosiliśmy władze powiatu.
– To raczej my jesteśmy zaskoczeni, że w mieście nikt nie wie, o co chodzi. Przecież 15 stycznia przesłaliśmy pismo z informacją o pracach modernizacji ewidencji gruntów i budynków dla nieruchomości w kilku dzielnicach miasta. Podaliśmy nazwę firmy, która będzie to prowadzić oraz fakt, że pomiary potrwają do czerwca. Prosiliśmy także, aby po zakończeniu prac i wyłożeniu projektu właściciele nieruchomości sprawdzili, czy zgadzają się wszystkie dane. Odbiór tego pisma potwierdzono w magistracie 26 stycznia. Sprawdziliśmy też, czy firma geodezyjna ma identyfikatory. Okazuje się, że pracownicy je mają. Z naszej strony wszystko zrobiliśmy jak należy. Dziwimy się zatem, skąd ta cała burza i uwagi do starostwa – mówi wicestarosta Stanisław Kucharczyk.
Tydzień po wspólnej komisji temat powrócił na posiedzeniu Rady Miejskiej. Ale tym razem samorządowcy już omijali kwestię pretensji do władz powiatowych.
– Bardzo ważny dla mieszkańców będzie termin wyłożenia projektów już po dokonaniu pomiarów. Wtedy ludzie będą mogli sprawdzić, czy wszystko się zgadza i wychwycić ewentualne błędy. Jeśli zostaną przespane terminy, a naniesione zostaną błędy, właściciele nieruchomości będą mieli problemy – przestrzega burmistrz Antoni Szlagor.
Po zakończeniu pomiarów geodezyjnych powstaną nowe mapy cyfrowe z ewidencją gruntów. Zazwyczaj po takiej modernizacji przybywa terenów zabudowanych, których mieszkańcy wcześniej nie zgłaszali, jak chociażby wybrukowanych ogrodów. Nowe dane przekazywane są do samorządów gminnych, w tym Urzędu Miejskiego w Żywcu. Wtedy urzędnicy, według nowych danych, naliczają nowe stawki podatkowe, które z reguły są o wiele wyższe.