To miał być hit. Kilka lat temu władze powiatu żywieckiego chciały sprzedać działki budowlane w Żywcu Moszczanicy. Kasa ze sprzedaży miała znacząco zasilić powiatowy budżet. Ale na razie hit nie wypalił, a wręcz wyszły z tego nici. Dlaczego?
Jeszcze w poprzedniej kadencji władze powiatu postanowiły przeznaczyć na sprzedaż 6 hektarów gruntów. Całość podzielono na 42 działki budowlane. Szacowano, że ze sprzedaży może wpłynąć do budżetu nawet około 4 milionów złotych. Taki spory zastrzyk gotówki miał znacznie podreperować kulejące finanse. Ale – jak się okazuje – przez kilka lat powiat zdołał sprzedać tylko 1 z 42 działek! Do powiatowej kasy wpłynęło za nią 58,6 tys. zł i dodatkowo 6,4 tys. zł jednorazowej opłaty za służebność drogi.
– Było to jeszcze w poprzedniej kadencji. Jednak nie wynika to z braku zainteresowania, ale z zupełnie innego powodu. Wkrótce po tym, jak powiat przystąpił do sprzedaży, pojawiły się roszczenia spadkobierców rodziny Skrzyńskich i Zgromadzenia Sióstr Dominikanek i Misjonarek Jezusa i Maryi z Krakowa. Chodzi o zwrot prawie 100 hektarów terenu, na którym są między innymi Zespół Szkół Agrotechnicznych i Ogólnokształcących wraz z budynkami internatu i gospodarczymi oraz parkur do zawodów konnych, a także wspomniane działki przeznaczone do sprzedaży. Co prawda wojewoda wydał decyzję na korzyść starostwa twierdząc, że nie trzeba zwracać majątku. Ale zainteresowani złożyli odwołanie do Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Cała ta sytuacja, jak łatwo się domyślić, przyblokowała sprawę. Czekamy teraz na rozstrzygnięcie z ministerstwa, co według zapewnień tamtejszych urzędników miałoby nastąpić do końca tego roku. Jeśliby byłoby dla nas korzystne, sprzedaż ruszyłaby na nowo. Nie ukrywam, że po cichu liczymy na większe wpływy niż szacowano w minionych latach z uwagi na to, że ceny gruntów znowu idą w górę – mówi starosta Andrzej Kalata.