Sporo pracy mieli w miniony długi weekend beskidzcy ratownicy górscy. W sumie udzielali pomocy aż 31 poszkodowanym. W osiemnastu przypadkach wypadkom ulegali piesi turyści a w trzynastu rowerzyści.
Najczęściej „wołanie z gór” dobiegało z rejonu Pilska i Babiej Góry. Dwukrotnie na pomoc wzywany był też śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. O pierwszej interwencji z jego udziałem pisaliśmy już w piątek, kiedy to na Szyndzielni zasłabł 38-letni rowerzysta obywatel Włoch. Niestety rowerzysty nie udało się uratować. Druga akcja z udziałem LPR miała miejsce na Babiej Górze.
Tego samego dnia (piątek 16 sierpnia) wcześnie rano, ratownicy dyżurujący na Markowych Szczawinach pod Babią Górą otrzymali zgłoszenie o turystce, która poczuła silne dolegliwości bólowe. Kobieta wybrała się na Babią na wschód słońca. Na miejsce zgłoszenia wyruszył z Markowych Szczawin zespół ratunkowy. Składał się z ratowników dyżurnych oraz ich kolegi, który akurat przybywał w górach prywatnie. Po dotarciu do chorej turystki okazało się, że z uwagi na bardzo silny ból nie może się poruszać. Ratownicy podjęli więc decyzję o wezwaniu helikoptera. Śmigłowiec podjął kobietę w rejonie szczytu, po czym przetransportował do szpitala w Suchej Beskidzkiej.