Inwestowanie w waluty nie należy do najłatwiejszych sposobów pomnażania własnych pieniędzy. Operacje walutowe mogą przynieść duży zysk przy niewielkim nakładzie pracy, ale wiążą się również z ryzykiem straty ze względu na wahania kursów i zawirowania polityczne, które odbijają się szerokim echem na międzynarodowym rynku finansowym. Przed podjęciem decyzji inwestycyjnych warto zastanowić się, w jakie waluty najlepiej inwestować.
Które waluty są najchętniej wybierane przez inwestorów?
Amerykański dolar i szwajcarski frank to waluty, które niezmiennie cieszą się największą popularnością.
Pieniądze Wujka Sama ciągle dominują w międzynarodowych rozliczeniach handlowych i stanowią ich główny filar. W ostatniej dekadzie coraz mocniej do głosu dochodzą euro i chiński juan, ale ciągle dolar jest najczęściej używaną walutą świata. Według ekonomistów to właśnie USD stanowi ponad 60% rezerw kapitałowych wszystkich państw świata. Nie ma się co dziwić, że fakt ten jest dobrą rekomendacją i zachęca inwestorów do obracania właśnie tą walutą.
Drugi jednorożec rynku walut, czyli popularny frank szwajcarski zawsze był postrzegany, jako bezpieczna przystań. I choć wszyscy mamy w pamięci nagły wzrost kursu w 2015 roku, kiedy to rząd Szwajcarii zdecydował się uwolnić jego powiązanie z kursem euro, to ciągle w helweckiej walucie opiera się nadzieje na stabilny i systematyczny wzrost. Zwłaszcza że od dłuższego czasu Szwajcaria utrzymuje niskie stopy procentowe i raczej nic raczej nie zapowiada gwałtownej zmiany tej polityki.
Te dwie waluty są traktowane jako inwestycje niskiego ryzyka. Nie oznacza to, że są całkowicie bezpieczne, ale groźba nagłego załamania kursów jest w ich przypadku raczej ograniczona i zazwyczaj taką sytuację poprzedzają inne ważne wydarzenia, które stanowią swojego rodzaju ostrzeżenie.
A może pretendenci do tytułu?
W drugim rzędzie zaraz po opisanych wyżej walutach znajdziemy funta szterlinga i wspomniane euro oraz juana.
Brytyjska waluta nie ma w tej chwili najlepszego okresu. Niepewność i zamieszanie związane z planowanym wyjściem Wielkiej Brytanii ze struktur Unii Europejskiej (tak zwany Brexit), powoduje, że waluta ta ma dosyć duże wahania i według ekspertów finansowych jest mocno niedoszacowana (to znaczy kosztuje o wiele mniej, niż jest warta), co samo w sobie jest dosyć dużym potencjałem inwestycyjnym, ale powiązanym z ryzykiem wywołanym przez przedłużającą się nieumiejętność ustalenia ostatecznych zasad rozwodu pomiędzy Zjednoczonym Królestwem a Unią.
Sytuacja niewątpliwie odbija się również na kursie euro, chociaż tutaj większe znaczenie ma chyba jednak ekonomia południowej części Europy, gdzie ciągle nie poradzono sobie z nadmiernym zadłużeniem krajów członkowskich. Grube ryby rynków walutowych nie do końca wierzą, że UE wyciągnęło odpowiednie wnioski po kryzysie zadłużenia w strefie euro w 2010 roku, a wielu ekspertów uważa, że przyczyny tamtego załamania ciągle są aktywne i zostały jedynie „zasypane” działaniami doraźnymi.
No dobrze, a jak zatem sobie radzi azjatycki tygrys? Teoretycznie jest wiele przesłanek, żeby dokładniej przyjrzeć się tej walucie. Jedna z największych gospodarek świata, potężne inwestycje w technologie, gigantyczne rezerwy złota, eksport na kosmicznym poziomie. Wszystko wskazuje na to, że to może być strzał w dziesiątkę. Niestety ostatnie lata pokazały, że nie tak łatwo będzie chińczykom przebić się do światowego topu. Trwająca od blisko dwóch lat podjazdowa wojna handlowa na linii Pekin – Waszyngton pokazała, że mocne strony Państwa Środka mogą być też jego słabościami. Podniesienie cła, dosyć skutecznie hamuje eksport, a tak duża gospodarka źle znosi nawet chwilowe przestoje. Tak więc pomimo przewagi ekonomicznej, na jaką każdego dnia pracuje najliczniejszy naród świata, ciągle ważnym czynnikiem są różnice kulturowo-polityczne, które stanowią dosyć silny oręż w rękach przywódców państw zachodnich, a ci nie zamierzają ustąpić lauru pierwszeństwa tak łatwo. Zdaniem ekspertów upłynie jeszcze trochę czasu, zanim juan przejmie decydującą rolę w rozliczeniach międzynarodowych.
Kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana?
Takie motto przyświeca wielu inwestorom na całym świecie. Oczywiście jest w tym ziarenko prawdy, ale trzeba mieć świadomość, że inwestowanie w bardziej egzotyczne waluty (spoza głównego koszyka walut) wiąże się z ekstremalnym ryzykiem i trzeba dużego doświadczenia oraz wiedzy, żeby takie przedsięwzięcia zakończyły się sukcesem.
Nie trzeba daleko szukać, a dobrym przykładem będzie turecka lira, która w przeciągu ostatniego roku straciła blisko 20% swojej wartości, a wcześniej była postrzegana jako ciekawa alternatywa i wielu wiązało z nią duże nadzieje, licząc na to, że kraj, który przecież aspirował do członkostwa w Unii Europejskiej, będzie notował dobre wyniki gospodarcze.
Ten i wiele innych przypadków powinien być przestrogą dla początkujących inwestorów. Zaczynając przygodę z walutami, najlepiej jest inwestować w sprawdzone pozycje i właśnie na nich uczyć się mechanizmów działania rynku walutowego.
Artykuł powstał przy współpracy z platformą DOBRYKANTOR.pl, która świadczy usługi wymiany walut online.
Widzę że poniżej opłaceni naganiacze z XTB. Niestety miałem okazje się przekonać, że XTB nie są do końca uczciwi jeśli chodzi o spready – można całkiem dużo stracić. Potem dzwonisz do pana z xtb a on ci mówi że tak sie zdarza nocą, kiedy płynność jest mniejsza haha – żenujące. Radzę uważać na XTB
XTB – z nimi działamy już jakiś czas, da się całkiem nieźle zarobić, jest gwarantowany stop loss, jest ochrona przed ujemnym saldem i docelowo można wyciągnąć na to całkiem pokaźną kasę, ale ile dokładnie, to całkiem inna kwestia. Na pewno temat wymagający dużego doświadczenia, bo inaczej nie da się tego przeskoczyć…
Potwierdzam działanie systemu XTB, ale ogólnie żeby zyskać cokolwiek na forexie, trzeba mieć o tym jakiekolwiek pojęcie. Nie analizujesz rynku walut, nie masz o tym pojęcia, to żadnych korzyści nie będzie. Tutaj nie da się bazować na szczęściu, a przynajmniej na pewno nie długoterminowo.
XTB – bardzo duży potencjał, duże możliwości, można całkiem nieźle zarobić, ale czy to wykorzystacie? To już inna kwestia wiedzy, doświadczenia, umiejętności. Na pewno pod względem inwestycyjnym mamy znakomity moment. Da się nieźle na tym zarobić, da się sporo z tego wyciągnąć, a ile wyciągniecie? To już inna kwestia…