W gminie Czernichów widziano wilki, pojawiające się w okolicy Żaru i Jaworzyny. – Skoncentrowały się głównie w gminie Porąbka i tam wykonały, że się tak wyrażę, trochę złej roboty. Przez naszą gminę tylko przechodziły i nie mamy sygnałów, aby wyrządziły szkody – mówi wójt Czernichowa Barbara Kos-Harat.
– Konsultowałam sprawę z nadleśniczym i uzyskałam zapewnienie, że wataha ma to do siebie, że się przemieszcza. Mam więc nadzieję, że wilki pójdą sobie dalej – dodaje wójt. Od Sabiny Pierużek-Nowak, prezes Stowarzyszenia dla Natury „Wilk” z Twardorzeczki dowiedzieliśmy się, że wilki w tym rejonie to żadna nowość. – W Beskidzie Małym zwierzęta te rozmnażają się od 2006 roku, czyli trzynaście lat. Pierwsze tropy pojawiły się tam już w 2002 roku, ale były to osobniki pojedyncze – mówi.
W obszarze Natura 2000 Beskid Mały wilk zapisany jest jako gatunek priorytetowy. – Jeśli już w momencie, w którym obszar ten powstawał, pisaliśmy o jego obecności, tym bardziej nie może on być tam czymś nowym – podkreśla Sabina Pierużek-Nowak. Wilki obecnie bytujące w tej części gór przywędrowały z Beskidu Żywieckiego. To urodzeni wędrowcy, więc pokonanie takiego dystansu to dla nich pestka. – Aby nie „boksować” się z własnymi rodzicami o teren, odchodzą i idą bardzo daleko, aby znaleźć niespokrewnionego partnera i nowy „dom” – przybliża nasza rozmówczyni. Podkreśla też, że tylko wilk, który miał regularny kontakt z człowiekiem, nie boi się podejść do niego blisko. – Wilki dzikie, żyjące w naturalnym środowisku, nie atakują ludzi. Co najwyżej mogą się trochę pogapić. One są u siebie, człowiek jest gościem na ich terenie. Zatem lubią przyjrzeć się przybyszom.
Mimo to władze gminy Czernichów dmuchają na zimne i zalecają zachowanie szczególnej ostrożności. Apelujemy do właścicieli psów o szczególny nadzór nad zwierzętami i unikanie spacerów daleko w głąb lasu. Przypominamy, że spuszczanie psa ze smyczy w lesie jest zabronione. W przypadku kontaktu z wilkiem – lub wilkami – należy spokojnie się oddalić. W zdecydowanej większości przypadków wilki wyczuwając człowieka same się oddalają. Pod żadnym pozorem nie wolno iść za wilkiem oraz zbliżać się do młodych wilcząt. Jednocześnie przypominamy, że wilki znajdują się pod ochroną i ich odstrzał jest zabroniony. W przypadku zauważenia wilka blisko zabudowań prosimy zgłosić ten fakt telefonicznie do urzędu pod numerem 33/860-93-33 – czytamy w komunikacie zamieszczonym na stronie internetowej Urzędu Gminy w Czernichowie.
Na terenie Beskidu Żywieckiego (w granicach województwa śląskiego) żyją obecnie trzy watahy, czyli grupy rodzinne złożone z rodziców i potomstwa. W Beskidzie Śląskim grupy takie są dwie, a w Małym jedna. Sytuacja ta nie zmienia się od lat. – Każda z tych grup ma swoje terytorium i określone wymagania przestrzenne. Z tego względu nie ma możliwości, aby zwierzęta te mnożyły się w nieskończoność – zaznacza Sabina Pierużek-Nowak. – W zależności od panujących warunków grupa może być większa lub mniejsza. W zimie to około sześciu, siedmiu, czasem ośmiu osobników – dodaje. W lecie wilcze rodziny są liczniejsze, gdyż na świecie pojawiają się młode.
W Bieszczadach, ogrodzone są dziesiątki lub setki ha pól i lasów, więc gdzie ma żyć zwierzyna skoro weszliśmy do ich domów. Będąc w Szwecji nie widziałem ogrodzonych lasów. Co najwyżej słupki wyznaczają gdzie masz prywatny las.
Co się tak czepiacie tych wilków?
Kilka tysięcy w całej Polsce i takie wielkie szkody?
Lepiej niech chodowcy zaczną pilnować swojej trzody a nie d.py wozić Mercedesami.
Poza tym jak można tępić wszystko co żyje dziko w przyrodzie? Chcecie lasów pustych i głuchych? Czy las też jest “szkodliwy” i trzeba go wyciąć??
Czas posprzątać. A pseudoekologów skierować z watahą w niebyt. Przyjdzie czas , że będziemy szanować przyrodę jak Słowacy-regulować drapieżne zwierzęta z naszych ziem.
Dodam , czy p.Sabina przeprowadziła szczepienia przeciwko wściekliźnie? W Australii mają problem z dzikimi Dingo…i strzelają chociaż selekcyjnie. Ta B-B z St.Tropez do tego doprowadziła a smród ma za murem swojej posesji….koci mocz.
Bardzo mądry, merytoryczny artykuł. Zagadam się całkowicie . Ludzie zagarniają coraz to większe przestrzenie i ciągle im mało. Każdy ma prawo do życia, w związku z tym niezadowolonym Januszom proponuje życie w mieście .
Pozdrawiam 🙂
A gdzie Człowiek jest u siebie?
Co jest naszym miejscem, gdzie będziemy u siebie? To jest chore jak nawiedzone … myślą.
Masz racje chca ludzo zastraszyć wilk wazniejszy od czlowieka!!!
Po szkodach, które wyrządziły wilki w stadzie owiec w Wiśle Malince jest to artykuł uspakajający na bazie wypowiedzi prezes Stowarzyszenia “Wilk” bo jak inaczej ma się wypowiadać jak nie pozytywnie. Również spokojna jest wójt Czernichowa bo wilki przez gminę tylko przechodziły, poszły dalej (i ewent. problem szkód gdzie indziej). Chyba nie dla człowieka jest największe zagrożenie od głodnej watahy. I nikt się nie obawia, że wilki będą się rozmnażały w nieskończoność jak to określiła pani prezes. Artykuł niepełny w wypowiedź nie gości na terenie wilków lecz gospodarzy np. hodowców owiec.
Od niepamiętnych czasów baca miał psy ,,owczarki podhalańskie,, do ochrony przed wilkami. Nic nie stoi na przeszkodzie żeby mieć psy.
A niby dlaczego mają sobie iść dalej ? (katastrofalny system myślenia)
Wilki czasami potrzebują nory zwyczajnie, żeby mieć młode i wtedy raczej nie wędrują.