Do soboty w bielskiej „Atmosferze” potrwa IX Ogólnopolski Turniej Bowlingowy Niewidomych i Słabowidzących „Beskidy 2019”.
Niewiele osób zdaje sobie sprawę z tego, że nie tylko słabowidzący, ale i niewidomi świetnie sobie radzą na torze bowlingowym. – Niedzielny gracz nie ma szans z tymi zawodnikami! Ale trzeba zaznaczyć, że muszą naprawdę wiele trenować, by tak dobrze sobie radzić – uśmiecha się Tadeusz Gierycz, prezes bielskiego koła Polskiego Związku Niewidomych i sekretarz klubu sportowego Pionek, który organizuje zawody.
Do Bielska-Białej przyjechało 50 zawodników z całej Polski, w tym z Warszawy, Łodzi i Poznania. Choć atmosfera jest iście rodzinna, bo gracze w większości znają się nie od dzisiaj, to jednak czuć dreszczyk sportowej rywalizacji i walkę o każdy punkt.
Zawody odbywają się w kategoriach kobiet i mężczyzn. Co więcej, podzielone są też na kategorie związane ze stopniem wady wzroku. W B1 startują osoby zupełnie niewidome, które – by wykluczyć jakiekolwiek nieporozumienia – mają jeszcze założone opatrunki na oczy. – Wykonują rzut poruszając się wzdłuż specjalnie ustawionej barierki, na której są dwa punkty. Po wyczuciu tego drugiego wiadomo, że trzeba wypuścić kulę – przybliża Tadeusz Gierycz. W B2 grają osoby, których wzrok można określić jako szczątkowy, a w B3 ci, którzy widzą nieco lepiej. W ich przypadku orientację umożliwia to, że tor jest oświetlony.
Tuż po turnieju wszyscy uczestnicy będą się bawić na balu, który może i potrwać do białego rana. Jak stwierdza Tadeusz Gierycz, niewidomi tak samo dobrze jak na torze do kręgli, radzą sobie na parkiecie. A w przerwie między rozgrywkami przemierzają… beskidzkie szlaki.