Wydarzenia Bielsko-Biała Cieszyn Żywiec

Taki pałac to skarb

Fot. Krzysztof Marciniuk

Kończyce Wielkie mogą szczycić się zabytkiem z najwyższej półki. To zespół pałacowo-parkowy, który znajduje się pomiędzy zalesionymi wzgórzami w dolinie Piotrówki. Obiekt kojarzony jest głównie z postacią hrabiny Gabrieli von Thun-Hohenstein, arystokratki, o której mieszkańcy Śląska Cieszyńskiego mówili „dobra pani”.

Sam pałac został wybudowany pod koniec XVIII wieku przez barona Jerzego Fryderyka Wilczka. Kolejni właściciele wsi – Harasowscy – w 1776 roku postawili obok pałacu okazałą murowaną kaplicę. Wokół pałacu założony został angielski park krajobrazowy ze stawem. Obecnego wyglądu w stylu francuskiego baroku pałac nabrał pod koniec XIX wieku. Jego ostatnią właścicielką była ulubienica cesarzowej, urodzona w Wiedniu Gabriela von Thun-Hohenstein.

Najstarsza z trzech córek hrabiego Eugeniusza Larischa von Moennich – właściciela dóbr na Śląsku Cieszyńskim, podobnie jak jej słynąca z urody i dobrego serca matka Maria Deym von Střitež, była niezwykle urodziwa. Została dziedziczką pałacu w Kończycach Wielkich, ale zanim przeprowadziła się w dolinę Piotrówki, wychowywała się pośród wygód i bogactwa. Podobnie jak matka, wprawiała w podziw otoczenie na wiedeńskim dworze swoją urodą i wdziękiem oraz nienagannymi manierami. Spędzała czas na przyjęciach i balach, których nad Dunajem nie brakowało. Obracała się w kręgach wiedeńskiej elity, należąc do grona dam pałacowych cesarzowej Elżbiety. Nazwisko Gabrieli widniało na tzw. małej liście dworskiej, obejmującej kilkaset osób ścisłego dworu. To dawało prawo do uczestnictwa m.in. w balach u dworu, które miały bardziej kameralny charakter, niż słynny doroczny bal dworski dostępny dla szerokiej liczby uczestników.

– Gabriela wcześnie straciła oboje rodziców. Matka zmarła w tragicznych okolicznościach po upadku z konia, kiedy hrabianka miała sześć lat, a ledwie dwa lata później została też bez ojca. Ośmioletnia dziewczynka trafiła więc pod opiekę swego wuja, hrabiego Deyma. W młodym wieku, mając 21 lat, wyszła za mąż za hrabiego Feliksa von Thun-Hohensteina, cesarskiego adiutanta, a później marszałka armii austriackiej. Wystawny ślub odbył się w Wiedniu, a niedługo później małżonkowie zdecydowali się przeprowadzić do posiadłości w Kończycach Wielkich – raczej mało znanej w wiedeńskich elitach podcieszyńskiej wioski – opowiadał Mariusz Makowski, zmarły w lutym tego roku historyk z Muzeum Śląska Cieszyńskiego.

Hrabina Gabriela otrzymała w posagu pokaźny majątek, ponieważ Kończyce Wielkie były w posiadaniu rodziny Larisch von Moennich od początku XIX wieku. Niemal pośrodku wioski stał wytworny pałac, a obok znajdowała się kaplica Opatrzności Bożej. Obydwa obiekty zachowały się do dzisiaj. Dodajmy, że oprócz pałacu, Gabriela odziedziczyła 6 folwarków m.in. Karłowiec i Łubowiec, a do tego kilkaset hektarów lasów, gruntów ornych i sadów.
Hrabina zasłużyła się w pamięci ludzi. Nie patrząc na wyznanie, zapatrywania polityczne, zasobność majątku, wspierała mieszkańców Śląska Cieszyńskiego i różne instytucje. Była wrażliwa na ludzką biedę.

Pamięć o hrabinie Gabrieli von Thun-Hohenstein trwa, czego dowodem jest zadbany grobowiec na cmentarzu za kościołem parafialnym w Kończycach Wielkich, gdzie pochowani są również jej mąż i jedna z sióstr. Ma tablicę na pawilonie Szpitala Śląskiego w Cieszynie, jej imię nosiło Gimnazjum w Kończycach Wielkich, a ostatnio hrabina została patronką „Ścieżki Zdrowia” , która prowadzi do kończyckiego pałacu. Właśnie tam hrabina chodziła z pałacu do drewnianego kościółka.

Po zakończeniu II wojny światowej majątek hrabiny został skonfiskowany przez ówczesne władze. W pałacu urządzono Państwowy Dom Dziecka. Podopieczni placówki przebywali tam do 2006 roku. W latach 1980-1995 budynek został poddany gruntownemu remontowi pod nadzorem konserwatora zabytków. Od 2007 pałac rodu Larisch von Mönnich jest w rękach prywatnych właścicieli z Mazowsza. Nabyli oni budynek wraz z przyległym parkiem od reprezentujących Skarb Państwa władz powiatu cieszyńskiego. Były plany uruchomienia hotelu, ale na planach się skończyło. Próby sprzedaży pałacu też nie powiodły się. Przyszłość zabytku stoi dalej pod znakiem zapytania.

google_news
4 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Krzych
Krzych
5 lat temu

Jeśli taki stan nijakości będzie trwać i trwać, pałac podzieli los innych utraconych zabytków. Niepotrzebnie go sprzedano i to za zaniżoną cenę, a właściciele nie wywiązali się z zobowiązań.

maurycy
maurycy
5 lat temu
Reply to  Krzych

Tak się czasem zastanawiam, czy przy sprzedaży tego typu obiektów, poszczególne samorządy nie tyle oczekują SPRZEDAŻY OBIEKTU, i kierują się jego dobrem, ile raczej WYZBYWAJĄ się odpowiedzialności za stan techniczny i szukają frajera, który liczy na spekulację lub wartość inwestycyjną nieruchomości po samoistnym zrujnowaniu obiektu.

maurycy
maurycy
5 lat temu

Tymczasem osoby, które swe paluszki maczały w niefortunnej sprzedaży, nadal piastują funkcje publiczne i nie poniosły żadnej odpowiedzialności. O czym to świadczy? Raczej o głupocie lokalnej społeczności, przecież ktoś ich wybiera, choć czasem wybierają się sami.

maurycy
maurycy
5 lat temu

Powiat bez powodu i niepotrzebnie sprywatyzował obiekt, sprzedał za zaniżoną cenę i jeszcze przed wyzbyciem się wyremontował. Nabywcy “być może” chcieli pospekulować, ale trafili na dołek w nieruchomościach. Niewątpliwie obiekt to diament, który wymaga wyszlifowania. Na razie, wszystko w rękach właściciela i mam nadzieję, iż ma zamiar wywiązać się z obietnic, a słów nie rzucił na wiatr. Takie pałace same nie rosną, a popadają w ruinę, tylko raz.