Wydarzenia Bielsko-Biała

Za piecyk jak za zboże

Na terenie Bielska-Białej działa szajka naciągaczy. Ich ofiarami są osoby starsze, lokatorzy bloków mieszkalnych. Naciągacze działają na granicy prawa, żerując na niewiedzy, naiwności i strachu ludzi w podeszłym wieku. Bardzo dbają o to, by ich działania wyglądały na legalne. Trudno więc zarzucić im przestępstwo. Warto jednak zachować czujność i ostrożność, jeśli do drzwi mieszkania zapuka ekipa oferująca wymianę starego łazienkowego piecyka gazowego.

Było ich trzech, zagadnęli do mnie w windzie – mówi mężczyzna w podeszłym wieku, mieszkaniec jednego z bielskich blokowisk (z oczywistych względów nie ujawniamy danych naszych rozmówców). – Jeden z nich zapytał, czy u mnie w mieszkaniu z piecykiem gazowym wszystko w porządku – opowiada. Starszy mężczyzna przyznaje też, iż choć z ust jego rozmówcy nie padła jednoznaczna deklaracja, że ma do czynienia z pracownikiem wynajętym przez spółdzielnię mieszkaniową, to jednak ze sposobu prowadzenia rozmowy można było wywnioskować, że spotkani przez niego „fachowcy” działają na zlecenie spółdzielni. – Tylko przytakiwali, jak o coś ich pytałem – dodaje nasz rozmówca. Koniec końców „fachowcy” zakomunikowali mu, że za chwilę przyjdą sprawdzić piec łazienkowy w jego mieszkaniu. – Podałem im numer i faktycznie po jakimś czasie zapukali do moich drzwi – tłumaczy.
Później sprawy potoczyły się szybko. Dwóch „monterów” poszło od razu do łazienki, a trzeci poprosił, abym pokazał kwity z wcześniejszych kontroli szczelności piecyka. – Nie zdążyłem nawet znaleźć tych papierów, gdy zawołali mnie do łazienki i pokazali, że mój piecyk cieknie i trzeba go wymienić – opowiada starszy mężczyzna, właściciel mieszkania, zarzekając się, że wcześniej – a korzysta z łazienki cały czas – żadnego wycieku nie było. – Pytałem czy można to zreperować, jakoś uszczelnić, załatać czy dokręcić, lecz słyszałem tylko, że mój piecyk to szmelc i jedyne co można i trzeba zrobić dla mojego bezpieczeństwa, to go wymienić. Straszyli, że z gazem nie ma żartów. Powiedzieli też, że piec mogą wymienić od ręki, a gdy zapytałem ile to będzie kosztowało usłyszałem, że jakieś tysiąc sześćset złotych – relacjonuje przebieg wydarzeń. Przy czym „fachowcy” zapewnili, że jeśli ich klient nie dysponuje taką gotówką, to żaden problem, bo piecyk mogą mu sprzedać na raty. Koniec końców mężczyzna zgodził się na wymianę. Nowy piecyk zawisł w łazience w ciągu kilkunastu minut, a w tym czasie jeden z „monterów” dokonał (na miejscu) formalności związanych z udzieleniem kredytu bankowego. – Poproszono mnie tylko o dokumenty oraz kwitek z emerytury – mówi. Wraz z wymianą wszystko kosztowało prawie 1700 złotych, a do tego odsetki kredytu. Łącznie prawie 2,2 tysiąca.

To jeden z najtańszych modeli pieców łazienkowych na rynku. W sklepie kosztuje jakieś sześćset, może siedemset złotych. Do tego ewentualny koszt montażu, jakieś sto, sto pięćdziesiąt złotych. Łącznie wszystko powinno się zamknąć w kwocie osiemset, góra dziewięćset złotych, a nie tysiąc siedemset! – mówi właściciel jednego ze sklepów i serwisu AGD z Bielska-Białej. Dodaje, iż w ciągu tygodnia przychodzą do jego sklepu dwie, trzy osoby, które zostały w ten sposób nabite w butelkę. – Już po fakcie pytają, ile taki piecyk kosztuje. Gdy im mówię – są w szoku – wyjaśnia przyznając, że scenariusz jest zawsze taki sam. Wcześniej sprawny piecyk nagle – w trakcie wizyty „fachowców”- zaczyna cieknąć. – Proceder trwa w najlepsze od kilku lat, a stoi za nim jakaś firma spod Oleśnicy – wyjaśnia.

Trudno zarzucić komuś oszustwo, bo przecież właściciele mieszkań sami godzą się na wymianę i akceptują jej cenę. Na zleceniu-umowie, które podpisał starszy mężczyzna, widnieje skreślone jego ręką i podpisane oświadczenie – …w dniu (…) zleciłem wymianę starego pieca (…). Koszt 1690 zł na 24 raty po 89 zł.

Jedyne do czego można się przyczepić – i tu pole do popisu dla służb skarbowych – to, że oprócz spisanej na świstku papieru umowy-zleceniu, firma nie wystawia swoim klientom – jak wynika z ich relacji – faktur czy fiskalnych rachunków (tak było i w opisywanym przez nas przypadku). – Obawiam się, że z tego powodu mogą mieć problemy z reklamacją, jeśli piecyk się zepsuje czy będzie działał wadliwie – sugeruje właściciel bielskiego serwisu. Usiłowaliśmy się skontaktować z firmą. Na zleceniu widnieje bowiem numer telefonu kontaktowego. Ilekroć dzwoniliśmy – w słuchawce odzywała się automatyczna sekretarka.

google_news