Oczyszczacze raz złe, raz dobre

Bielskie przedszkola otrzymały oczyszczacze powietrza. To nagroda za udział dzieci w konkursie organizowanym przez Marszałka Województwa Śląskiego, w ramach kampanii edukacyjnej dotyczącej zwalczania smogu. Sęk w tym, że przed rokiem bielski urząd uznał, że podobne urządzenia nie spełniają swojej roli i odmówił wówczas ich zakupu, o co wnioskowało kilku radnych.

Urządzeń jest w sumie 65 i zostaną one, po kilka sztuk, zamontowane w większości bielskich przedszkoli.

– Będziemy je testować, zobaczymy, jak sprawdzą się w praktyce – twierdzi dyrektor Miejskiego Zarządu Oświaty, Janusz Kaps. – Skoro zostały one w praktyce podarowane, trudno byłoby odmówić przyjęcia prezentu, w dodatku nagrody za zaangażowanie się przedszkoli w udział, w konkursie.

Co racja, to racja – darowanemu koniowi, itd. Jak jednak wskazują teraz radni, którym swego czasu tłumaczono, że oczyszczacze nie spełniają swojego zadania (określono to na podstawie badań podobnych urządzeń przeprowadzonych w krajowskich przedszkolach) przyjmowanie czegoś tylko dlatego, że jest za darmo nie jest racjonalne.

– Te konkretne urządzenia po pierwsze nie oczyszczają powietrza ze smogu, są używane do oczyszczania wewnątrz pomieszczeń – tłumaczy radny Tomasz Wawak. – Poza tym są drogie w eksploatacji, a to za sprawą filtrów, które szybko się zapychają i trzeba je systematycznie wymieniać. Lepiej zainwestować w większą ilość przemysłowych odkurzaczy i zreorganizować system sprzątania przedszkoli.

W odpowiedzi na te sugestie wiceprezydent Piotr Kucia twierdzi, że zakup odkurzaczy jest planowany, a sprzątanie odbywa się zgodnie z wymogami sanepidu. Władzom zależy też na zdrowiu najmłodszych obywateli miasta.

Czyli wszyscy chcą, aby było lepiej. Tymczasem maluchy wdychają zanieczyszczone powietrze w samym przedszkolu, jak i na zewnątrz budynku…