W szufladach domu Elżbiety i Stanisława Durajów w Krzyżowej leżą prawdziwe skarby. To głównie pamiątki po dziadku pani Elżbiety – Janie Majcherku.
Jan był majętnym gospodarzem z Krzyżowej, właścicielem młyna wodnego i tartaku. Był też pszczelarzem. Kiedy miał 23 lata, ożenił się z 17-letnią Pauliną Miklusicak z Namestowa, leżącego na dzisiejszej Słowacji. Para doczekała trzech córek – jedna z nich w przyszłości została matką pani Elżbiety – oraz syna. Niestety, chłopiec zmarł w dzieciństwie. Paulina również nie żyła długo. Odeszła, mając zaledwie 27 lat. Jan nie ożenił się powtórnie. Dożył słusznego wieku 85 lat. – Zmarł w latach szczęśćdziesiątych ubiegłego stulecia – mówi Elżbieta Duraj. Pozostawił potomnym wiele pamiątek w postaci starych dokumentów, m.in. map, testamentów, umów kupna-sprzedaży, czasopism i książek.
Najstarszy papier w tej kolekcji datowany jest na 1792 rok. Ząb czasu bardzo go nadszarpnął, ale wciąż można odczytać, kto go podpisał: Wielopolska margrabina Myszkowska Elżbieta z Bielińskich. Czego mógł dotyczyć? Otóż prapradziadek pani Elżbiety, Marcin Majcherek, dzierżawił kiedyś młyn i tartak od miejscowego dworu. W 1867 roku, na mocy tzw. wyroku indemnizacyjnego, Marcin został prawowitym właścicielem tych nieruchomości. Z czasem przeszły one na jego syna, Wojciecha, potem na kolejnego Majcherka, czyli Jana, a jeszcze potem trafiły w ręce dwóch kolejnych właścicieli. Historia młyna i tartaku zakończyła się w 1956 roku, kiedy to powódź stulecia zniszczyła oba budynki, które zostały rozebrane. Na tej podstawie można przypuszczać, że dokument z końca XVIII wieku mógł dotyczyć ich dzierżawy.
Jan prenumerował czasopismo „Bartnik Postępowy”, ilustrowany miesięcznik poświęcony pszczelarstwu, założony przez prof. dr. Teofila Ciesielskiego. Dziadek naszej rozmówczyni był nie tylko jego czytelnikiem. Pisywał również artykuły do niego. Na przykład w wydaniu z 1900 roku młody Jan tak zaczynał zamieszczony w nim tekst pod tytułem „Z Karpat”: Przez lat kilka, przyroda skąpiła słodyczy dla swych lubownic pszczółek tamując ich rozwój, a pszczelarza wprawiając w zwątpienie. Wskutek tego pszczelnictwo coraz bardziej upadało. – Do dzisiaj zachowały się dwadzieścia cztery egzemplarze tego pisma – mówi Elżbieta Duraj. Na najstarszym widnieje data 1897.
18 sierpnia 1896 roku powódź spustoszyła Krzyżową i całą okolicę. W oczy mieszkańców zajrzał głód. Woda nie oszczędziła także pól Jana Majcherka. Dlatego wystosował list adresowany do Świetnego CK Starostwa, w którym prosił o odroczenie podatku do czasu, aż jego ziemia znów zacznie rodzić. W innym liście, skierowanym do Wysokiej CK Krajowej Dyrekcji Skarbu we Lwowie, prosił o odstąpienie od ściągania podatków z miejscowej ludności, borykającej się ze skutkami powodzi. – Panował głód. Z opowiadań pamiętam, że mój pradziadek pojechał do Wieliczki, aby przywieźć zboże. Zabrał ze sobą mieszek pełen austriackich złotych. Tam również nie było co jeść i nie przywiózł nic. Wysypał więc złoto na stół i powiedział: „Jedzcie dzieci złoto, chleba nie ma” – wspomina Elżbieta Duraj.
Jan Majcherek był członkiem czegoś, co dzisiaj nazwalibyśmy księgarnią wysyłkową. Dzięki temu w zbiorach jego wnuczki zachowało się wiele starych książek. Wśród nich dwutomowe, pełne rycin dzieło napisane przez dr med. Janinę Springer „Lekarka domowa”, z podtytułem „Złota księga kobieca ku oświecaniu i pouczaniu dla zdrowych i chorych o najważniejszych kwestiach nauki zdrowia i lecznictwa”. – Kiedy byłam dzieckiem, leczono nas z tej książki – uśmiecha się pani Elżbieta. Zachowały się też „Dzieje Polski”, wydane w 1895 roku. To pozycja opisująca dzieje ziem polskich w zaborze rosyjskim. Swoje miejsce w szufladzie ma też wielka „cegła” nosząca tytuł „Polska. Obrazy i opisy. Tom II”.
Jan był bardzo skrupulatnym gospodarzem i notował wszystkie wydatki i korzyści związane z gospodarstwem. Dzięki temu wiadomo, że 2 lutego 1907 roku „zgodzono” pasterza Karola Kuglarza, który podjął się pracy za 54 korony i odzienie. Kilka lat później, 4 czerwca 1915 roku, służbę objął Jan Klimczak z Przyborowa, za 40 koron i wyprawkę w postaci odzienia i kierpców. – Zachował się nawet wpis, że jeden ze zgodzonych pasterzy wziął wyprawkę i zniknął – śmieje się Stanisław Duraj.
Pasją Elżbiety Duraj jest nie tylko pielęgnowanie pamięci po swoim przodku. Pani Elżbieta jest też utalentowaną malarką. W kuchni swojego domu urządziła pracownię, w której spod jej pędzla wychodzą portrety górali, sceny rodzajowe, wizerunki kwiatów i koni. Ma w domu około dwustu obrazów. Maluje akrylem na desce lub płótnie. Całość, kiedy już wyschnie, zabezpiecza bezbarwnym lakierem. Góralka z Krzyżowej chętnie dzieli się swoją twórczością. Obrazy pokazywała podczas wystaw w okolicznych bibliotekach. Wzięła też udział w 50. Konkursie Plastyki Nieprofesjonalnej „Rudzka Jesień”, pokazując tam obraz „Przy pracy”. W XXIV Konkursie Malarstwa Nieprofesjonalnego im. Ignacego Bieńka w Bielsku-Białej pokazała pracę „Wspomnienie młodości”. Jako młoda dziewczyna pisywała wiersze. Na pamiątkę po tym etapie życia został jej zeszyt wypełniony młodzieńczymi utworami. Leży w jednej z szuflad, w których przechowywane są pamiątki po dziadku Janie.