Mieszkańcy Bielska-Białej zużywają coraz więcej wody, której zasoby są na razie wystarczające. Zmiany klimatyczne mogą jednak sprawić, że ta sytuacja się zmieni.
W 2018 roku pobrano w sumie – jak podaje nowy raport o realizacji zadań określonych w „Programie Ochrony Środowiska w Bielsku-Białej na lata 2017 – 2020” za lata 2017 – 2018 – o 52 tys. m sześciennych więcej wody niż w roku poprzednim. Bezpośrednią przyczyną tego był fakt, iż w roku tym zanotowano o 20 procent mniej opadów, niż w roku 2017. Tymczasem miasto chociaż posiada wody podziemne, to jednak są one skażone zanieczyszczeniami pochodzącymi ze źródeł komunalnych i nie nadają się do konsumpcji. Raport zaleca więc ograniczenia zużycia wody i zadbanie o stan wód powierzchniowych i podziemnych.
“Rośnie zużycie wody” to chyba dobrze. Polacy nareszcie zaczęli się myć.
Raczej niedobrze, że zużycie wody rośnie. Nie o mycie się Polaków tu chodzi. Jest wiele miejsc w Polsce gdzie nie jest oczywiste, że woda poleci z kranu. To jest naczynie połączone, zasoby wody pitnej nie są bogate, jest ich coraz mniej. Oszczędność to nakaz chwili tak jak nakaz oszczędzania “tlenu” do oddychania (emisja).
Niezrozumiałe jest w jaki sposób jest powiązane większe zużycie wody z mniejszymi opadami.
Przecież Program Ochrony Środowiska … nie może mówić o realizacji zużycia wody więcej czy też mniej o 52 tys. metrów sześciennych niż w roku poprzednim. Do takiego porównania nie trzeba Programu Ochrony Środowiska. Buduje się mało wiążące Programy Ochrony Środowiska, z których niewiele wynika bo nie mają konkretnych wskaźników. Celem jest aby czasem nie był nie do zrealizowania a program musi być. Może tak opady łapać i wykorzystywać.