Wczoraj zamknięto na cztery spusty beskidzkie schroniska górskie. Mimo to w górach ludzi nie brakuje.
Jak niemal jednocześnie poinformowali gospodarze większości schronisk, zamknięto je do odwołania na podstawie rozporządzenia ministra zdrowia i decyzji spółki PTTK Karpaty.
– Nie pamiętam podobnej sytuacji. Obecnie udzielamy pomocy i schronienia tylko w przypadku zagrożenia zdrowia lub życia. Dyżurowanie to teraz nasz obowiązek. Na drzwiach wisi kartka z numerami telefonów. Można też użyć dzwonka – mówi nam prowadzący schronisko na Błatniej.
– Jeśli twojemu życiu zagraża niebezpieczeństwo, to zadzwoń do GOPR-u. Gdybyś miał problem z telefonem lub nie było odzewu ze strony GOPR-u, zadzwoń dzwonkiem przy drzwiach, wtedy podejmiemy działania związane z udzieleniem pomocy – radzą swoim gościom gospodarze schroniska Klimczok.
Choć turyści zdają sobie sprawę z tego, że schroniska zostały zamknięte, i tak ruszają w góry. Słoneczny weekend sprawił, że na szlakach pojawiło się dość wielu turystów. – Nawet zbyt wielu, biorąc pod uwagę zagrożenie – uważa szef schroniska na Błatniej. – Rzeczywiście, jest dużo niepokornych, ale to jednak nie tłumy. Jeśli turyści już podchodzą pod drzwi schroniska, to czytają informację i przyjmują ją ze zrozumieniem. Wiedzą, że obecnie w górach muszą być samowystarczalni – mówi gospodarz schroniska na zboczu Magury.
Wycieczki do lasu w góry to dobry pomysł o ile po drodze nie korzystamy z transportu publicznego. Należy tylko unikać popularnych szlaków górskich np. deptak w Wapiennicy. Ruch w terenie intensyfikuje przepływy w układzie limfatycznym co pomaga w szybszym wykryciu i osaczeniu intruza w naszym organizmie.
To są same d****e a potem płaczu bo nic nie wiedzieli o koronawirus!!!
Matoły myślą że mają ferie. Brak słów… Dalej niech rozsiewają wirus po Beskidach
W górach czy w lesie nie grozi Ci wirus – jeśli rzecz jasna nie zbliżasz się do ludzi. Myśl logicznie. A spacery na łonie natury dobrze wpływają na samopoczucie i zdrowie.
Ten wirus potrafi bardzo długo unosić się w powietrzu, wystarczy że chory się rozkaszle, po nim przejdzie grupa 4-5 turystów i wszyscy załatwieni. Zaniosą to do domów, zarażą ludzi starszych i z niską odpornością.
Być samowystarczalnym dla prawdziwego turysty to nie problem. Póki nie zamkną i szlaki turystyczne, ludzie będą szli w góry, do lasu itp. w słoneczne dni. Bo i gdzie indziej? Lansowane ostatnio “domówki’ to wbrew naturze człowieka.
Ta właśnie zwieźli kilku samowystarczalnych pacanów.