Śliczna, pełna uroku i… nasza. Dominika Kasińska, 27-latka ze Szczyrku, mieszka tu od urodzenia. Tu skończyła szkołę podstawową i gimnazjum, a potem liceum w Buczkowicach. Skończyła również szkołę policealną na kierunkach administracja oraz technik opiekun, a także kurs stylizacji i wizażu. I bynajmniej nie wyczerpuje to długiej listy jej aktywności. Teraz jest jedną z gwiazd programu „Down the Road. Zespół w trasie”. Z Dominiką Kasińską o udziale w tej produkcji, jej marzeniach i rozterkach, rozmawia Beata Stekla.
– Po prostu musi Pani działać!
– To prawda. Od dziecka byłam poddawana wszelkim ćwiczeniom i wielu różnym rodzajom rehabilitacji. Mimo trisomii 21, szerzej znanej jako zespół Downa, realizowałam swoje pasje i rozwijałam zainteresowania. To chyba po mamie odziedziczyłam chęć do wszelakich aktywności (śmiech). Działałam w harcerstwie, w oazie przy naszym kościele, w grupach wokalnych i tanecznych przy Ośrodku Kultury w Buczkowicach. Obecnie tańczę i śpiewam w Regionalnym Zespole Pieśni i Tańca „Ondraszek” oraz śpiewam altem w chórze przy Szczyrkowskim Centrum Kultury. Kiedyś uczyłam się grać na akordeonie, a teraz opanowuję gitarę. Zimą jeżdżę na nartach, latem na rowerze i rolkach. Dobrze pływam i ćwiczę na siłowni. Czasem korzystam z zajęć fitness. W wolnych chwilach rysuję, czytam i dekoruję kryształkami szklane świeczniki – to taka precyzyjna praca. Lubię ludzi i lubię im pomagać. Z tego powodu działałam w wolontariacie fundacji Anny Dymnej „Mimo Wszystko” w Krakowie oraz w Stowarzyszeniu Osób z Zespołem Downa „Wielkie Serce” w Bielsku-Białej. Odbyłam kilka stażów,
pracowałam w spółdzielni socjalnej oraz w biurze poselskim. Od roku nie umiem znaleźć pracy i liczę, że dzięki programowi może coś się zmieni.
– W takim razie proszę „zareklamować” swoją osobę potencjalnemu pracodawcy.
– Jestem pogodna, pozytywnie nastawiona do ludzi i życzliwa. Jestem też pracowita, punktualna, dokładna i obowiązkowa. Nie narzucam się innym. Mam w sobie sporo wrażliwości i cierpliwości oraz spokoju. Szczerość wymaga, abym przyznała, że czasem stresują mnie nowe sytuacje i źle nastawieni do mnie ludzie. Nie lubię krzyków i hałasu. Nie lubię robić czegoś pod presją czasu, bo wtedy się denerwuję.
– Jak trafi ła Pani do „Down the Road”?
– Producenci szukali osób takich jak ja. Wcześniej udzielałam
wywiadów do prasy i któryś z nich już o mnie słyszał. Mama otrzymała więc wiadomość od organizatorów castingu. Stowarzyszenie „Wielkie Serce” też poinformowało mnie o poszukiwaniach osób do programu. Nie od razu chciałam jechać. Wahałam się. Prawdę powiedziawszy bałam się, że ktoś może się ze mnie śmiać. Dopiero po kilku rozmowach z mamą zdecydowałyśmy się na udział w eliminacjach i pojechałyśmy do Warszawy. W studio wypełniałam ankietę i przeprowadzono ze mną rozmowę. Był to bardzo miły dialog, w którym opowiadałam o sobie. Po kilku tygodniach otrzymałam wiadomość, że zostałam zakwalifikowana do programu.
– Co działo się dalej?
– Na przełomie września i października zeszłego roku – wraz pięcioma osobami z zespołem Downa i Przemkiem Kossakowskim – wyruszyliśmy busem w podróż po sześciu krajach Europy. W trakcie mieliśmy do wykonania różne zadania, o których wcześniej nic nie wiedzieliśmy. Z pozostałymi uczestnikami nie znaliśmy się wcale. Musieliśmy się poznać i zaakceptować w czasie podróży. Zaprzyjaźniliśmy się dość szybko. Towarzyszył nam Przemek Kossakowski i wspaniała ekipa producenta – WIERNIK PRO, tak więc w trudnych chwilach można było liczyć na wsparcie różnych osób. Wcześniej dużo z mamą rozmawiałyśmy i na różne możliwe życiowe sytuacje byłam przygotowana, więc nie stresowałam się aż tak bardzo. Do tego Przemek okazał się naszym przyjacielem. Był przewodnikiem i towarzyszem naszych zmagań. Czasem świadkiem konfliktów. Często cieszył się z nami i pomagał nam. Zawsze służył pomocą. Świetnie prowadził samochód. Wzruszyłam się, gdy wytatuował sobie symbol zespołu Downa. Był to znak solidarności z nami. Jak już wspomniałam, cała ekipa produkcji to wspaniali ludzie. Wraz z reżyserem Rafałem Samborskim stanowiliśmy taką małą rodzinę. Wszystkim bardzo zależało, by program się udał, a o nas wszyscy bardzo dbali. My, bohaterowie, byliśmy trochę nieświadomi wagi tego projektu. Byliśmy naturalni i byliśmy sobą. I o to chyba chodziło. Z pozostałymi uczestnikami – Przemkiem, Olą , Agnieszką, Michałem, Grześkiem i Krzysztofem, bardzo się zaprzyjaźniliśmy. Utrzymujemy kontakty, spotykamy się i dzwonimy do siebie. I myślę, że tak zostanie. Wspólnie obchodziliśmy na przykład moje, a potem Oli urodziny. Bardzo ich wszystkich lubię. To wspaniali ludzie!
– Z tego wniosek, że udział w programie dostarczył Pani wielu pozytywnych przeżyć.
– Każdy dzień niósł z sobą niezwykłe chwile. Dla mnie wspaniałe były wyścigi samochodowe. Dodały mi adrenaliny i energii. Fascynujący był też lot helikopterem nad pięknymi włoskimi Dolomitami, który był spełnieniem mojego marzenia. Świetne były rafting i żaglówki dające poczucie wolności i przestrzeni oraz łowienie ryb, bo nigdy wcześniej tego nie robiłam. Cudownych było wiele zdarzeń i sytuacji, których nie sposób tu wymienić. Wyjazd z pewnością mnie zmienił. Stałam się pewniejsza w wyrażaniu swojego zdania, uczuć i gotowa na różne sytuacje. Sprawił, że czuję się zauważona i dowartościowana. To tej pory tę potrzebę zaspokajali raczej tylko moi rodzice i brat. Dzięki „Down the Road” poznałam wspaniałych przyjaciół. Spotkałam osoby wyjątkowe i przeżyłam cudowny czas. Teraz oglądam kolejne odcinki, w których występuję i to jest bardzo miłe. Była to wspaniała przygoda, wręcz podróż życia, która na zawsze będzie w mojej pamięci. Bez wahania pojechałabym w taką podróż raz jeszcze.
– Czy przełożyło się to na większe zainteresowanie Pani osobą?
– Tak, po powrocie udzieliłam kilku wywiadów do prasy i wzięłam udział w audycji radiowej. Rozdałam też parę autografów. Szczyrkowianie znali mnie już wcześniej, więc w rodzinnym mieście jakiegoś szału nie było. Cieszą mnie miłe komentarze i polubienia na portalach społecznościowych. Tych ostatnich mam już w sumie kilka tysięcy. Brałam też udział w wydarzeniach promujących program. Byłam w Warszawie podczas finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, jak również gościłam w Dzień Dobry TVN. Cudowne chwile przeżyłam podczas konferencji ramówkowej TVN w Warszawie oraz na Balu Równych Szans organizowanym przez fundację „Ja też” w Gdańsku, gdzie pojawiłam się w towarzystwie Przemka Kossakowskiego i Michała Milki. To wszystko było niecodzienne, wyjątkowe i
fascynujące.
– Co chciałaby Pani robić w przyszłości? Jakie są Pani marzenia, cele i plany?
– Marzę, aby być zdrową i pracować – tak na stałe, na etacie, niedaleko od domu. Tak żeby zarobić na swoje utrzymanie. Choć widzę, że to dość trudne, tu w Szczyrku, do zrealizowania. Marzę, by tańczyć lub śpiewać na dużej scenie i może to będzie następna przygoda? Może mogłabym coś reklamować albo działać w modelingu? Cały czas myślę też o tym, aby mieć prawo jazdy, bo to dzisiaj bardzo potrzebne. Chciałabym też przeżyć prawdziwą miłość i mieć rodzinę. Nie chciałabym w przyszłości być samotna.
– A co powie Pani o Szczyrku?
– Lubię to miasto, bo tu mam dom. Znam rozmieszczenie różnych obiektów i wielu ludzi. Mam tu koleżanki i kolegów – i to jest fajne. Ale zawsze wyobrażałam sobie, że gdy będę w potrzebie i – na przykład – skończę szkołę i będę szukać pracy, to ktoś mi w tym pomoże. Niestety, w Szczyrku tak to nie działa. Nikt się mną zbytnio nie przejmuje. Przez tyle lat nawet nie zapytano ani mnie, ani moich rodziców, czy jako osobie z zespołem Downa czegoś mi na przykład nie potrzeba, że nie wspomnę już nawet o pomocy w znalezieniu stałej pracy. I to mnie smuci, bo martwię się o swoją przyszłość.
Super wywiad. Trzymam kciuki . Pozdrawiam
Trzymam kciuki, żeby udało Ci się zrealizować wszystkie Twoje plany. Chociaż patrząc na to czego już dokonałaś, jak otwartą, życzliwą i przedsiębiorczą osobą jesteś, w zasadzie jestem pewna, że ci się to uda.
Jednocześnie chciałabym pozdrowić całą Waszą ekipę, bo dzięki wam mogłam zobaczyć, że pomimo różnicy w tym jednym chromosomie, tak na prawdę niewiele się różnimy. Cudownie było patrzeć na waszą relację i na to jak wrażliwymi i pełnymi emocji ludźmi jesteście. Za to Was pokochałam.
Dominika jesteś super kobietką . Jestem pewna ze spotkasz na swnojej drodze dobrych ludzi którzy zaproponują Ci pracę , która pozwoli Ci jeszcze bardziej sie dowartościować i rozwinąć. Powodzenia. Trzymam kciuki na pewno sie uda.???
Cudowna ekipa na planie programu TTV. Dominiko, jesteś wielka.
Dominiko jesteś ode mnie duuużo młodsza ale jesteś dla mnie przykładem.Trzymam za Ciebie kciuki.Powodzenia
Dziękuję bardzo. Jest mi miło!
Brawo i powodzenia
Dziękuję bardxo ?