Wystarczyła chwila nieuwagi i kliknięcie w link podany w SMS-ie od oszustów. I mieszkańcowi Kóz do zera wyczyszczono konto bankowe.
21 czerwca mężczyzna padł ofiarą oszustwa internetowego. – Dostałem SMS-a, że mam zapłacić 50 groszy za dezynfekcję paczki pocztowej. Wszedłem na stronę internetową poczty – opowiada nasz czytelnik. Strona okazała się fałszywa. Podanie tam danych konta zakończyło się najgorzej jak mogło. – „Wyczyszczono” mi je. Straciłem w sumie 3,3 tysiąca złotych. Choć szybko się połapałem i zareagowałem, dzwoniąc na infolinię mojego banku, to przelewy już „wyszły” – rozkłada ręce.
Mężczyzna w swoim banku Credit Agricole złożył reklamację. – Niestety, została rozpatrzona negatywnie. Bank tłumaczył, że ze strony technicznej wszystko wyglądało w porządku. Choć pracownica infolinii przyznała, że podobne oszustwa mają miejsce… – tłumaczy. – Potem trochę czytałem i okazuje się, że niektóre banki mają inne systemy wysyłania przelewów i wtedy jest możliwość wstrzymania przelewu w razie szybkiego zorientowania się. Ja zostałem potraktowany pobieżnie. Myślałem, że bank stoi po stronie swoich klientów – dodaje.
Bank w odpowiedzi na reklamację zapewnił, że dokonał wszelkich możliwych ustaleń w tej sprawie i wynika z nich, że do transakcji doszło z przyczyn od niego niezależnych. Dodajmy, że transakcje były trzy i to przeprowadzone ledwie… w trzy minuty. Podano klientowi numer konta, na który trafiły jego pieniądze. Bank tłumaczył klientowi, że doszło do zalogowania na jego konto, podania hasła, a autoryzację transakcji poprzedziło wysyłanie SMS-ów do klienta z hasłem. Mieszkaniec Kóz wskazuje, że po SMS-ach nie mógł zalogować się na stronę banku, a gdy to się udało, to było już za późno. Przypuszcza, że przestępcy w jakiś sposób zobaczyli też wiadomości z banku z hasłem. – Wszystko robię z telefonu. Ale nie znam się na tym – przyznaje.
Jak mówi naszej redakcji Przemysław Przybylski, rzecznik Credit Agricole, jeżeli klient udostępnia osobie trzeciej, nawet nieświadomie, dane swojego konta, to bank nie jest w stanie zweryfikować, że transakcji dokonuje ktoś inny i trudno, by ponosił za to odpowiedzialność. Wskazuje, że w tego typu przypadkach liczy się czas, bo można zareagować nawet po wyjściu przelewów. Gdy klient szybko powiadomi o złodziejskim przelewie, to bank „A” zwraca się do banku „B”, by ten zatrzymał pieniądze do czasu wyjaśnienia sprawy. W Credit Agricole zapewniają, że robią wszystko, by ostrzegać swoich klientów przed sztuczkami przestępców.
22 czerwca mieszkaniec złożył w bielskim komisariacie zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Ostatecznie sprawę będzie prowadził Komisariat Policji w Kobiernicach. Mężczyzna ma nadzieję, że odzyska swoje pieniądze. Policjanci potwierdzają przyjęcia takiego zgłoszenia, ale jako że dopiero rozpoczynają postępowanie, nie informują o szczegółach.
Podobne oszustwa są dokonywane na gigantyczną skalę. Służby systematycznie ostrzegają przed otwieraniem linków w przesyłanych SMS-ach dotyczących konieczności zapłaty drobnej kwoty, nawet kilku groszy, za jakąś usługę. Przestępcy podszywają się pod rozmaite instytucje, budzące zaufanie. Chodzi im tylko o to, by wyłudzić dane bankowe i uzyskać dostęp do konta. Wystarczy unikać otwierania podobnych wiadomości, także e-mailowych, a przede wszystkim otwierania linków i załączników. Płatności za różne usługi powinniśmy dokonywać w sprawdzonej już przez nas formie, a w internecie powinniśmy dokładnie sprawdzać, na jakiej faktycznie stronie jesteśmy.
Niestety wydaje się, że polskie państwo w obliczu szkodliwego procederu jest zupełnie bezradne. Jedynym wyjściem jest więc zachowanie daleko idącej ostrożności.