Miniony rok był okresem wyjątkowo trudnym dla gospodarki. Miesiące izolacji, ograniczeń i ciągle pojawiających się nowych niewiadomych sprawiły, że wiele branży odczuło to w bardzo bolesny sposób. Od marca co rusz słyszało się najpierw o masowych przejściach na pracę zdalną, co początkowo miało uchronić przed tym co najgorsze, a później o grupowych zwolnieniach, cięciach etatów i zamykaniu wielu zakładów pracy. Z jaką więc perspektywą rozpoczynamy nowy rok?
Ustawa z dnia 2 marca 2020 roku, zwana Tarczą Antykryzysową nieco zamieszała w dotychczas funkcjonujących zasadach regulujących stosunki między pracodawcą a pracownikiem. Przed wybuchem pandemii COVID-19 zasady rozwiązywania umów o pracę i zmiany ich istotnych elementów takich jak: wymiar czasu pracy czy wysokość wynagrodzenia opierały się na ściśle określonych przepisach, były precyzyjne i niemal niepodważalne, tymczasem treść aktu Tarczy Antykryzysowej wprowadziła zmiany w zakresie warunków zatrudnienia, a także przypomniała o innych istniejących rozwiązaniach.
To, co w sposób szczególny dotknęło wielu pracowników to oprócz konieczności zmiany miejsca pracy z biurowego na warunki domowe, były obniżki wynagrodzeń. Choć z jednej strony Tarcza wymuszała od pracodawców podtrzymanie dotychczasowych statystyk w zakresie zatrudnienia, to dała również narzędzia na tymczasowe obniżenie wynagrodzeń. Pracodawcy przede wszystkim ograniczyli wypłatę wszelkiego rodzaju nieobligatoryjnych premii i dodatków. Choć dla wielu pracowników był to cios, niestety w atmosferze braku perspektyw na zatrudnienie w innych miejscach pracy ostatecznie szli na warunki podyktowane przez pracodawcę. Warto w tym miejscu przytoczyć konkretne przykłady. W zestawieniach prowadzonych przez Główny Urząd Statystyczny widać spadek wysokości przeciętnego zatrudnienia w sektorze przedsiębiorstw, a także przeciętne miesięczne wynagrodzenie. W lutym 2020 r. pierwsza wartość wynosiła 6445,9 tys., a druga 5330,48 zł. Tymczasem już w kwietniu pierwsza wartość spadła do 6258,8 tys., a druga do 5285,01 zł. Kolejny miesiąc również odnotował spadek. W maju 2020 r. przeciętne zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw wyniosło 6173,9 tys., natomiast przeciętne miesięczne wynagrodzenie (brutto) wyniosło 5119,94 zł. Choć początek roku nie należał do optymistycznych, to podsumowanie III kwartału 2020 roku daje lepsze nadzieje na przyszłość. W III kwartale 2020 r. można mówić o lekkiej stabilizacji sytuacji na rynku pracy wywołanej pandemią COVID-19. Zaobserwowano co prawda wzrost liczby bezrobotnych, jednak przy jednoczesnym zwiększeniu zbiorowości pracujących i spadku liczebności osób biernych zawodowo. Szczegółowe zestawienie przygotowane przez Główny Urząd Statystycznych dostępne jest tutaj: https://stat.gov.pl/obszary-tematyczne/rynek-pracy/pracujacy-bezrobotni-bierni-zawodowo-wg-bael/informacja-o-rynku-pracy-w-trzecim-kwartale-2020-dane-ostateczne,12,44.html.
To jednak nie koniec, warto bowiem pamiętać, że niekwestionowaną rolę w poprawie sytuacji na lokalnym rynku pracy ma również globalna koniunktura. Odbudowa aktywności gospodarczej w Europie po głębokim załamaniu w I połowie minionego roku jest zróżnicowana pomiędzy krajami i sektorami. Powrót do poziomów aktywności sprzed pandemii jest hamowany przez konieczność utrzymywania lub ponownego zaostrzania restrykcji epidemicznych oraz podwyższoną niepewność. Ogranicza to skłonność przedsiębiorstw do podejmowania inwestycji i zwiększania zatrudnienia, co z kolei wpływa na zaufanie konsumentów i producentów. W Europie, gdzie sytuacja epidemiczna wyraźnie się pogorszyła, wysoce prawdopodobny jest ponowny spadek aktywności przede wszystkim w sektorze usług. Szczegóły dostępne są w „Raporcie o stabilności systemu finansowego” przygotowanym przez Narodowy Bank Polski, a dostępnym pod likiem: https://www.nbp.pl/systemfinansowy/rsf122020.pdf.
Z grudniowego raportu prognostycznego „Barometr ManpowerGroup Perspektyw Zatrudnienia” wynika, że w I kw. 2021 r. 6% firm będzie rekrutować, a 4% przedsiębiorców – zwalniać. Aż 86% badanych nie szykuje zmian personalnych, podczas gdy 4% pracodawców nie podjęło jeszcze wiążących decyzji. Jedna z dużych polskich firm rekrutujących pracowników prognozuje, że pracodawcy przeważnie będą szukać pracowników etatowych. Część firm chce jednak zapewnić sobie większą elastyczność w zarządzaniu kosztami. Z tego względu niektórzy przedsiębiorcy mogą poszukiwać pracowników tymczasowych i osób prowadzących własną działalność (kontrakt B2B), a także – korzystać z outsourcingu czy realizować programy stażowe. Z kolei według Iwony Janas, dyrektor generalnej ManpowerGroup w Polsce, w budownictwie poszukiwani będą pracownicy wykwalifikowani i niewykwalifikowani: pracownicy fizyczni, inżynierowie budowy, specjaliści do spraw kosztorysowania, projektanci instalacji, kierownicy robót czy kierownicy kontraktu. Jak podkreśla ekspertka, w handlu utrzyma się duże zapotrzebowanie na specjalistów ds. e-commerce, ale także na: specjalistów do spraw sprzedaży ze znajomością języków obcych, inżynierów sprzedaży, osoby odpowiedzialne za sprzedaż w regionie czy przedstawicieli handlowych.
Perspektywy więc są, pora zatem rozpocząć poszukiwania, jeśli na skutek pandemii pozostało się bezrobotnym. Bardzo wiele ofert pracy, zarówno w sektorach budowlanych, jak i sprzedażowych oraz w wielu innych znaleźć można pod linkiem https://www.aplikuj.pl/praca/tychy. Dzięki przejrzystemu systemowi filtrowania ofert w oparciu o konkretne wymagania, można w szybki i łatwy sposób uzyskać precyzyjne rezultaty wyszukiwania. A co z perspektywą finansową tych, którzy pracę mają nadal, ale dotknęły ich cięcia wynagrodzeń? Według prognoz Ministerstwa Finansów, pomimo koronakryzysu, wynagrodzenia Polaków w tym roku będą wzrastały, ale nie tak szybko, jak było to w 2018 czy 2019 roku. Podwyżkę odczują osoby najmniej zarabiające – otrzymają ustawowo o 200 zł więcej, o tyle wzrośnie płaca minimalna. Realne płace w gospodarce jednak nie wzrosną, inflacja będzie wyższa od nominalnego wzrostu wynagrodzeń.
Dobrze, że podpisano “Artykuł sponsorowany” czyli reklama. A życie sobie daleko.