Wydarzenia Bielsko-Biała

Strażacy wyjeżdżają do zdarzeń typowo medycznych. Trudna sytuacja w regionie! – ZDJĘCIA

Nie po raz pierwszy i pewnie nie po raz ostatni bielscy strażacy z PSP wyjeżdżają do zdarzeń medycznych w zastępstwie pogotowia ratunkowego, które chwilowo ma zajęte wszystkie ambulanse. Tak było minionej soboty, w ścisłym centrum Bielska-Białej.

Oficer dyżurny MSK otrzymał przekierowanie zdarzenia o godz. 16.55. Ze zgłoszenia wynikało, że na ławce na Placu Chrobrego mężczyzna w wieku około 73 lat źle się poczuł, a wcześniej leżał i nie mógł wstać. Do dyżurnego wpłynęła również informacja, że tymczasowo nie ma wolnego zespołu ratownictwa medycznego, dlatego na miejsce wysłano zastęp straży pożarnej z JRG1, w aucie był także strażak z uprawnieniami ratownika medycznego. Gdy strażacy przyjechali na miejsce, praktycznie w tym samym czasie przyjechał zespół ratownictwa medycznego.

W toku czynności okazało się, że mężczyzna jest bezdomny i pijany. Nie było konieczności hospitalizacji, wezwano policję. ZRM pojechał do kolejnego zgłoszenia, strażacy zostali na miejscu.

W trakcie interwencji mężczyźnie wypadła butelka po jakimś alkoholu. Mężczyzna potargał koc termiczny. – Po co mnie tu trzymacie. Byłem majorem wojska polskiego – twierdził. Kilka minut później, nie bacząc na to, że w pobliżu jest kobieta z małym dzieckiem, oddał mocz na ławkę i plac.

– Nie jest to pierwszy nasz wyjazd w zastępstwie zespołu ratownictwa medycznego i nie ostatni. Kiedyś takie wyjazdy to zdarzały się symbolicznie, a teraz – do izolowanych zdarzeń medycznych wyjeżdżamy praktycznie co służbę – powiedział nam ratownik uczestniczący w akcji. – W tym przypadku okazało się, że mężczyzna nie potrzebował pomocy medycznej, był po prostu pijany. Przypadkowy przechodzień jak najbardziej zareagował prawidłowo, bo skąd na przykład ma wiedzieć, dlaczego ktoś leży i nie wstaje? – dodał nasz rozmówca.

Po upływie kilkudziesięciu minut przyjechał patrol policji, pijanego “majora” zapakowano do radiowozu i przewieziono do OPPA. – Jest jeszcze “młoda” godzina, powinno być miejsce w Izbie Wytrzeźwień – skwitował policjant.

W minionym tygodniu, w czwartek, dwa zastępy straży pożarnej z JRG1 pojechały w zastępstwie ZRM na ul. Daszyńskiego w Bielsku-Białej, gdzie w jednym z mieszkań bloku doszło do nagłego zatrzymania krążenia u sędziwej kobiety. Na pokładzie aut byli także strażacy i zarazem ratownicy medyczni. W jednym z wozów był AED – automatyczny defibrylator zewnętrzny. Chwilę później na miejsce przyjechał zespół ratownictwa medycznego – dodatkowy ambulans BPR, który zaledwie godzinę wcześniej doposażono w niezbędny sprzęt i leki. – Wzięliśmy dodatkowy dyżur, żeby odciążyć kolegów – powiedzieli nam ratownicy. Pomimo wspólnych wysiłków strażaków i ratowników nie udało się uratować życie kobiety. (więcej tu: Nagłe zatrzymanie krążenia u kobiety. Przegrana walka o jej życie – foto)

W sobotni wieczór na podjeździe do SOR Szpitala Wojewódzkiego w Bielsku-Białej oczekiwało dziesięć ambulansów z pacjentami. Jedna z karetek przyjechała około godz. 16.00, po godz. 21.00 – ten zespół ratownictwa medycznego nadal oczekiwał na przekazanie pacjenta. (więcej tu: Kolejka ambulansów do SOR. Kilka godzin oczekiwania! – (zdjęcia i wideo))

Jak dowiedział się nasz portal, bielscy strażacy od początku marca do wczoraj odnotowali już kilkanaście wyjazdów typowo medycznych (izolowane zdarzenie medyczne – przyp. Red.). Tak było wczoraj po południu, w Janowicach, gdzie do nagłego zatrzymania krążenia u mężczyzny wysłano trzy zastępy straży pożarnej. Chwilę później na miejsce przyjechał zespół ratownictwa medycznego. Pomimo wspólnych wysiłków ratowników życia mężczyzny nie udało się uratować. (więcej tu: Janowice: reanimacja mężczyzny. Wezwano strażaków i LPR – foto)

Sytuacja w regionie jest trudna, niestety koronawirus “nie powiedział” jeszcze ostatniego słowa. Zdecydowanie wskazane jest, żeby ograniczyć zbędny kontakt z ludźmi oraz stosować zasadę DDM – dystans, dezynfekcja, maseczka.

google_news
3 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Marek
Marek
3 lat temu

Czyli pan Major był obsługiwany przez Policję, Straż i Pogotowie, ha ha dobre.

Oset
Oset
3 lat temu

No u nas we wsi do pijanych to wyjeżdżają strażacy z zarządu osp

Mig29
Mig29
3 lat temu
Reply to  Oset

A u nas w powiecie to osp nosi ulotki … zaszczep sie.. masakra.. takie jednostki co pomoc powinny nies to do propagandy gloszenia zatrudniaja.. w sumie jakos te wozy musza splacic Rzadowi pis za darmo nic nie ma?