W Bielsku-Białej pojawił się kolejny „maluch” na nakrętki. To już czwarty taki pojemnik w mieście. Ten jest biały z pomarańczowymi pasami na masce. Stanął u zbiegu ulic Michałowicza i Aleksandrowickiej
Trzy fiaciki ustawiono już wcześniej w Straconce, na Złotych Łanach oraz na osiedlu Karpackim. Każdym z nich opiekuje się inna, bielska organizacja pożytku publicznego, która w ten sposób zbiera pieniądze na swoją działalność statutową. Przy czym w przypadku ostatniego z pojemników jest trochę inaczej. To spółka Suez – fundator wszystkich maluchów – będzie opiekować się białym pojemnikiem a pieniądze pozyskane ze sprzedaży nakrętek przekazywane mają być na konto Fundacji Pomaluj Mój Świat.
Trzeba przyznać, że pomysł ustawienia na terenie Bielska-Białej specjalnych pojemników na nakrętki okazał się strzałem w dziesiątkę. Jednocześnie idea jaka przyświecała na początku tej inicjatywie schodzi na drugi plan. Nie chodzi już tylko o samo zbieranie plastikowych zakrętek, lecz o promocję miasta, dzielnicy czy lokalnych tradycji. Pomysł rzucili w ubiegłym roku radni z klubu Wspólnie dla Bielska-Białej. Zaproponowali – w jednej z zbiorowych interpelacji – aby w kilku punktach stolicy Podbeskidzia pojawiły się pojemniki na plastikowe nakrętki wykonane wzorem innych miast w formie wielkich metalowych serc. Sugerowali przy tym, że taka akcja spopularyzuje wśród bielszczan ideę segregacji odpadów. Ratusz pomysł podchwycił i poszedł nawet o krak dalej. Zamiast serc zaproponowano pojemniki w kształcie kojarzącego się ze stolicą Podbeskidzia małego fiata. Te, które już stoją są dosłownie zasypywane nakrętkami, co oznacza, że pomysł przypadł do gustu bielszczanom. Zwłaszcza tym najmłodszym, dla których „sympatyczne” fiaciki kojarzą się z czymś na kształt placu zabaw. O maluchach zrobiło się głośno w całym kraju a niektóre miasta chcą wręcz skopiować ten projekt. Jednak bielscy radni nie zamierzają przysiadać na laurach i jak z rękawa rzucają nowymi oryginalnymi pomysłami. Niedawno radna Dorota Piegzik-Izydorczyk zaproponowała, aby taki pojemnik pojawił się też w Mikuszowicach Sląskich, lecz nie w kształcie malucha a… tramwaju. Miałby stanąć obok dawnej zajezdni tramwajowej w Cygańskim Lesie i – jak to ujęła- byłoby to doskonałe nawiązanie do charakteru i historii tego miejsca. O swój pojemnik upomnieli się też mieszkańcy Wapienicy a wspiera ich w tym grupa trzech radnych. Proponują, aby pojemnik stanął na parkingu przed stadionem lekkoatletycznym a swym kształtem miałby przypominać – a jakże – ćwiczącego lekkoatletę (radni nie sprecyzowali jaką konkretnie dyscyplinę królowej sportu mają na myśli).
Jak można zarobić na nakrętkach? Otóż plastik stosowany do wyrobu nakrętek w przeciwieństwie do tego wykorzystywanego na przykład do produkcji butelek (PET) można w łatwy sposób poddać recyklingowi. Wystarczy nakrętki zmielić na granulat. W ten sposób otrzymuje się gotowy łatwy do ponownego i wszechstronnego wykorzystania surowiec. Dlatego też zakrętki są „chodliwym” towarem, na sprzedaży którego można co nieco zarobić. Oczywiście cena w skupie jest zróżnicowana i zależy od aktualnej koniunktury (popytu) na wyroby z plastiku. Poza tym, aby coś zarobić trzeba zabrać górę zakrętek (przykładowo, aby kupić jeden wózek inwalidzki trzeba zebrać kilku ton (na kilogram wchodzi – zależnie od masy – od 300 do 500 sztuk). Mimo to wiele organizacji charytatywnych pozyskuje w ten sposób fundusze.
Jednocześnie urzędnicy przypominają, że pojemniki przeznaczone są na wszelkie plastikowe nakrętki, bez względu na kształt czy kolor. Mogą to być na przykład nakrętki po napojach, kawie, mleku czy jogurtach. Do maluchów można wrzucać również nakrętki po chemii gospodarczej, po płynach do zmywania, szamponach i płynach do płukania. Ważne jednak, aby nie wkładać tam innych przedmiotów i odpadków. W przypadku, gdy nakrętka posiada uszczelkę wykonaną z innego materiału – tektura, guma itp. -przed wrzuceniem zakrętki do pojemnika trzeba najpierw usunąć uszczelkę.