Blues wciąż żyje i ma się dobrze! – takie pokrzepiające motto widnieje na okładce płyty zespołu Factory of Blues. – To taka muzyka, że jak raz chwyci za serce, to nigdy puści. To zwierciadło duszy, szczerość i prawdziwe emocje – mówią bluesmani z Bielska-Białej.
Factory of Blues tworzą doświadczeni muzycy, mieszkający w Bielsku-Białej. Większość z nich grała w wielu innych składach i parała się także innymi gatunkami, ale to właśnie bluesa zawsze miała w sercu. Nazwę kapeli wymyśliła Jolanta Barteczko, żona założyciela. Odnosi się nie tyle do „produkcji” bluesa, ale małej ojczyzny muzyków, czyli miasta z wielkimi fabrycznymi tradycjami.
Mam doła
I nic tego zmienić nie zdoła.
Mam doła
Przez tego szefa matoła.
Każe tyrać na smyczy
A sam tylko się byczy*
Klawiszowiec i gitarzysta Piotr Barteczko jest doskonale znany rzeszy mieszkańców z bogatej muzycznej działalności. Był nauczycielem muzyki, organistą, zajmuje się muzykoterapią, a dobrze się czuje też akompaniując w gatunkach poezji śpiewanej i piosenki aktorskiej. – Cały bielski muzyczny świat zna go i ceni. Gdyby grywał nie w Bielsku-Białej, ale w krakowskiej „Piwnicy pod Baranami”, byłby legendą – komplementuje go wokalista i gitarzysta Dariusz Dzida. Sam Piotr Barteczko z bluesem zetknął się po raz pierwszy, gdy miał ledwie kilka lat. – Usłyszałem, jak mój wujek, Janek, skądinąd chirurg, grał bluesa na fisharmonii, która przecież nie do tego jest stworzona. Pamiętam jeszcze utwory Glenna Millera. Od razu mnie to poruszyło i siedziało we mnie od najmłodszych lat – wspomina. – Tak jak ja, tak i mój syn, basista naszego zespołu, połknął bluesowego bakcyla, choć grał w czterech różnych składach, w tym i heavy metal – dodaje.
Dariusz Dzida z kolei bluesa pokochał jako dwunastolatek, gdy od kolegi odkupił płytę Breakoutu. Perkusista Leszek Szewczuga świetnie odnajduje się w niemal każdym gatunku, od poezji śpiewanej, przez jazz, po rocka. To, co wyróżnia właśnie w bluesie, to niepodrabialne emocje. Blues większości kojarzy się z harmonijką ustną. Ten właśnie bluesowy pazur bielskiej kapeli nadaje Krzysztof Konopka, który przygodę z harmonijką rozpoczął w latach osiemdziesiątych. Niegdyś nadawał charakter oświęcimskiemu zespołowi Liga Dusz, z którym trafił do encyklopedii encyklopedii „Blues w Polsce”, autorstwa Marka Jakubowskiego i Mariusza Szalbierza.
Bądź jak chleb powszedni nasz,
Jak ciepło rąk, pokoju znak.
Uśmiech miej, jasną twarz,
Serce daj szczere tak.
Nieś je tam gdzie rozpacz i płacz.
Muzyka bielszczan to kwintesencja bluesa. Sięgają rzecz jasna do korzeni tego gatunku, czyli „bluesa Delty”. Z początku prosta muzyka wieśniaków i niewolników z Południa Stanów Zjednoczonych, o wielkiej mocy, bo wypływająca z duszy, przerodziła się w takie fenomeny jak blues chicagowski i miała przemożny wpływ na rozwój rocka. Bielszczanie czerpią także pełnymi garściami między innymi z blues rocka i southern rocka, a także od polskich legend, z Breakoutem na czele. Grają i ostrzej, w blues rockowym stylu, ale nie boją się i bardziej refleksyjnego grania i nastrojowych ballad. Gdy nadchodzą święta, to – jak wielu mieszkańców mogło się już przekonać – świetnie wypadają ich bluesowe… kolędy.
Taki też jest pierwszy krążek składu, maxisingiel „Jeśli, vol. 1 1/2”, z przebojowym pierwszym utworem „Mam doła”, balladowym kawałkiem tytułowym, lekkim i melodyjnym „Daj mi znak”, mającym chicagowski sznyt „Bądź jak chleb” oraz bonusowym „Wesel się”, będącym refleksją nad przyjściem na świat Dzieciątka. Miłośnicy bluesa z regionu chętnie sięgają po tę płytę. Można ją nabyć podczas koncertów grupy i w „Ósmym Niebie” przy ulicy Górskiej 36 w Bielsku-Białej.
Porwij mnie na wrzosowiska,
Kędy mgła się ściele gęsta
I gdzie przepaść jest skalista.
Tam nastąpi nasza klęska.
Tworzenie muzyki to dla bielszczan doskonała zabawa. Kompozycje mają różnych autorów, choć za połowę z pierwszego krążka odpowiada basista. – Aranżacje robimy wspólnie. Każdy dodaje coś od siebie – to, co mu w duszy gra – mówi Piotr Barteczko. – Lubimy improwizować i nie boimy się solówek. Wszystko to sprawia, że jesteśmy autentyczni w tym, co robimy – dorzuca Dariusz Dzida.
Niebagatelną rolę pełnią teksty Dariusza Dzidy. Raz są dosadne, przewrotne i zabawne, raz melancholijne, raz pokrzepiające. – W polskim bluesie teksty zawsze były ważne. Spójrzmy chociaż to, co tworzyła Martyna Jakubowicz. Sam lubię, gdy tekst opowiada jakąś wypływającą z życia historię, pozwala słuchaczom na identyfikowanie się z nim i współgra z naszą muzyką – mówi twórca.
Próby zespołu odbywają się w Mazańcowicach – w filii Gminnego Ośrodka Kultury w Jasienicy, który pełni rolę jego mecenasa. – Tu znaleźliśmy dobrą i gościnną atmosferę, a to przecież rzut kamieniem od Bielska-Białej – wskazują. Muzycy wyrażają wdzięczność kierownictwu GOK-u w Jasienicy – Agnieszce Bronowskiej i Krzysztofowi Przemykowi za pomoc w realizacji ich pasji muzycznej.
Członkowie kapeli na co dzień pracują w różnych zawodach. Dziękują za wsparcie swoim rodzinom, które kibicują im choćby podczas koncertów.
Obecnie zespół kończy pracę nad drugą płytą. Niewykluczone, że będzie nosić tytuł jednego z kawałków – „Syreni śpiew”. Możemy spodziewać się jej już wiosną. Tym razem płyta pomieści osiem kompozycji. Wszystkie – prócz jednego covera – to dzieła Factory of Blues.
Na twoim trzecim wysokim piętrze
Światło w sypialni pali się co noc.
Ja na mym strychu pocieram zimne ręce,
Co wieczór chowam je pod stary, zgrzebny koc.
Kwintesencją muzycznej działalności dla Factory of Blues jest koncertowanie. Z powodu epidemii, już od roku są pozbawieni tej przyjemności dzielenia się bluesową radością i energią z publicznością. – Ta muzyka potrzebuje publiczności. To właśnie na scenie jesteśmy w swoim żywiole – przekonują. – Kochamy emocje, które niesie blues oraz to, że od nas trafiają do ludzi. Tego bezpośredniego kontaktu nie zastąpi żadna internetowa transmisja – zaznacza Leszek Szewczuga.
Grupa uwielbia grać przed własną publicznością, stąd można się było bawić przy jej muzyce między innymi podczas Festiwalu Miast Partnerskich i podczas rozlicznych miejskich imprez. Część dzisiejszego składu wystąpiła niegdyś podczas „Operacji Południe” na pace… wojskowej ciężarówki. Z kolei w Domu Kultury w Kozach artyści wzięli udział w niezwykłym projekcie pod hasłem „Blues wciąż żyje i ma się dobrze”. Było to przedstawienie muzyczne, podczas którego młodzi aktorzy przedstawiali sceny z historii muzyki. Kilkakrotnie w okolicach listopada przygotowali również koncert z cyklu „Zaduszki bluesowe”, gdzie słowem, obrazem i muzyką wspominali polskich i zagranicznych muzyków bluesowych, którzy odeszli.
– Województwo śląskie to w zasadzie polska Mekka bluesa, ze znanymi festiwalami i choćby legendą Dżemu. Coś jest tutaj takiego, że blues trafia ludziom do serc, co tylko nas cieszy – mówią bielszczanie. Występowali już podczas takich festiwali jak „Blues nad Odrą” i „Blues nad Bobrem”. Koncertując, radzą sobie nawet w najtrudniejszych warunkach. Nie zapomną pierwszej edycji festiwalu Soła Blues. – Wszyscy zagrali przy niezłej pogodzie, a ta się załamała, gdy my wchodziliśmy na scenę – opowiada Dariusz Dzida. – To było istne oberwanie chmury. I do tego burza z piorunami. Tę publiczność, która nie uciekła, zaprosiliśmy na scenę, gdzie zrobiliśmy dla niej miejsce. Koncert w takich warunkach miał niepowtarzalny klimat – dodaje Krzysztof Konopka.
Muzycy nie mogą się doczekać, kiedy wrócą do regularnego koncertowania. Marzą na przykład o wystąpieniu w Ustce, czyli mieście partnerskim Bielska-Białej. Gdy opowiadali naszej redakcji o swojej pasji, właśnie podjęli decyzję, że po raz kolejny wezmą udział w biciu rekordu Guinessa w ilości gitarzystów grających „Hey Joe” Jimiego Hendrixa. Choć w tym roku raczej będzie to impreza online…
* Śródtytuły – fragmenty tekstów Dariusza Dzidy.
Factory of Blues
Zespół powstał jesienią 2011 roku z inicjatywy Piotra Barteczki, jego syna Mateusza oraz Patryka Płoskońskiego. Połączyła ich wspólna pasja – zainteresowania muzyczne skupiające się wokół bluesa.
Niedługo po tym do kapeli dołączyli gitarzysta Mateusz Kuś i perkusista Krzysztof Kaczkoś. Po roku brzmienie zespołu wzbogaciło się o harmonijkę ustną, na której do dziś gra Krzysztof Konopka. W takim składzie zespół grał do grudnia 2013 roku. Zespół dał wiele koncertów w Bielsku-Białej grając znane covery. W listopadzie 2013 roku w finale Podbeskidzkiego Przeglądu Muzycznego Rock & Blues otrzymał nagrodę publiczności.
Na początku 2014 roku skład zespołu się zmienił. Ze starej ekipy zostali: Piotr Barteczko (klawisze, gitara) Mateusz Barteczko (bas) i Krzysztof Konopka (harmonijka). Do kapeli dołączyli: Mateusz Dyjas (gitara), Szymon Zontek (perkusja) i Paulina Jaszczurowska (wokal). Zespół w nowym składzie koncertował do września 2015 roku – nie tylko w Bielsku-Białej, ale także w znanych klubach muzycznych na Śląsku, m.in. w Gliwicach i Chorzowie, wykonując znane covery bluesowe. W tym samym roku miejsce Pauliny zajął Dariusz Dzida, który oprócz charyzmatycznego wokalu dał się poznać jako autor niebanalnych tekstów. Od tego momentu zespół wspólnymi siłami pracuje nad własnym, autorskim repertuarem.
Pod koniec 2016 roku zespół opuścili Mateusz Dyjas i Szymon Zontek. Wtedy też do składu dołączył perkusista Leszek Szewczuga.
Rzeźba w g…… nie
❤