12 maja minęła 95. rocznica zamachu majowego. Większość wydarzeń związanych z przejęciem władzy przez obóz Piłsudczyków miała miejsce w dalekiej Warszawie. W stolicy Podbeskidzia raczej trudno szukać pamiątek bezpośrednio związanych z przewrotem, jednak to właśnie w Bielsku pojawił się symbol tamtej pomajowej rzeczywistości. Mowa o nieistniejącym już pomniku upamiętniającym zamordowanego w 1922 roku prezydenta Gabriela Narutowicza.
Przyszły prezydent urodził się w 1865 roku na Żmudzi w rodzinie kultywującej tradycje patriotyczne (jego ojciec był powstańcem styczniowym). Z zawodu był inżynierem hydrotechniki i elektryki, a także profesorem politechniki w Zurychu. Do kraju powrócił po pierwszej wojnie światowej i włączył się w jego odbudowę. Między innymi pełnił funkcje ministra robót publicznych oraz ministra spraw zagranicznych. Na początku grudnia 1922 roku został zaprzysiężony na pierwszego w dziejach Polski prezydenta. Piastował tę funkcję jedynie kilka dni. 16 grudnia został zastrzelony na schodach galerii Zachęta w Warszawie przez nacjonalistę, sympatyka ruchu narodowego, malarza Eligiusza Niewiadomskiego.
Rok później zawiązał się w Warszawie Komitet Uczczenia Pamięci Pierwszego Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej śp. Gabriela Narutowicza. Jego celem było m.in. wznoszenie na terenie kraju pomników upamiętniających postać zamordowanego prezydenta. Ani z Bielskiem, ani z Białą Gabriel Narutowicz nie był związany (możliwe, że nigdy nawet nie był w tych miastach), lecz właśnie tu apel trafił na podatny grunt. W mieście bardzo szybko zawiązał się oddział komitetu, a jego starania o budowę pomnika poparł ówczesny burmistrz miasta Kuno de Pongratz. Monumentu nie udało się jednak wznieść, najpewniej za sprawą zdominowanej przez mniejszość niemiecką Rady Miejskiej.
Sprawy ponownie ruszyły właśnie po przewrocie majowym w 1926 r. To wtedy został wydany urzędowy nakaz propagowania osoby Gabriela Narutowicza. W Bielsku ponownie zawiązał się komitet budowy jego pomnika. Na jego czele stanął dyrektor bielskiej policji, a swoim patronatem inicjatywę objęli między innymi Józef Piłsudski oraz prezydent Ignacy Mościcki. Choć sprawa była – powiedzmy – państwowa, to wbrew pozorem i tym razem inicjatywa napotkała na trudności. Planowano, że monument stanie albo przed hotelem Prezydent (jego nazwa nadana mu w 1922 roku nawiązywała właśnie do tragicznie zmarłego prezydenta Gabriela Narutowicza) lub przed teatrem. Tak się jednak nie stało i najpewniej tym razem było to wynikiem obstrukcji wpływowej niemieckiej mniejszości.
Ostatecznie monument – ufundowany ze składek społecznych – stanął na położonym poza centrum placu Blichowym (obecnie plac Mickiewicza). Uroczyste odsłonięcie miało miejsce w październiku 1928 roku. Wydarzenie poprzedziła msza odprawiona w kościele świętego Mikołaja. Wziął w niej udział między innymi ówczesny wojewoda śląski Michał Grażyński. Była to wielka manifestacja patriotyzmu i polskości w mieście zdominowanym przez żywioł niemiecki. Pomnik miał formę granitowego postumentu. Dopiero w 1930 r. umieszczono w nim odlane z brązu popiersie prezydenta. Autorem był pochodzący ze Śląska Cieszyńskiego rzeźbiarz Jan Raszka.
Bielski pomnik Narutowicza był nie tyko pierwszym, lecz – jak się miało okazać – jedynym, jaki udało się wznieść w całym kraju. Nie przetrwał jednak długo. Już we wrześniu 1939 roku – niedługo po tym, jak do miasta wkroczyła armia niemiecka – został całkowicie zniszczony przez okupantów. Po wojnie go nie odbudowano, co nie powinno dziwić, bo komunistyczna władza raczej za Narutowiczem i tym, czego był symbolem nie przepadała, raczej tępiła wszelkie objawy sympatii do przedwojennych władz. Dokładnie tam, gdzie stał pomnik Narutowicza, w 1961 roku odsłonięto pomnik Adama Mickiewicza. Tym samym skazując tamtą historię na zapomnienie.
Wraz z przemianami ustrojowymi, jakie dokonały się w Polsce na przełomie lat 80. i 90. ubiegłego wieku narodziła się myśl, aby przypomnieć mieszkańcom miasta, że niegdyś był tu monument ku pamięci tragicznie zmarłego pierwszego prezydenta niepodległej Polski. Było kilka pomysłów, jak to uczynić, łącznie z propozycją odbudowy nieistniejącego monumentu w innym miejscu. Ostatecznie władze miasta zadecydowały, że na betonowym cokole pomnika Mickiewicza umieszczona zostanie pamiątkowa tablica informująca o tym, że niegdyś stał w tym miejscu obelisk Gabriela Narutowicza. Tak też się stało. W marcu 2017 r. na bocznej ścianie cokołu odsłonięto stosowną płaskorzeźbę autorstwa bielskiego plastyka Jacka Grabowskiego. Z uwagi na nieduże rozmiary oraz usytuowanie, nie jest ona jednak specjalnie widoczna i z pewnością mało kto zwraca na nią uwagę. Może więc przy okazji planowanej rewitalizacji placu Mickiewicza i jego otoczenia, warto by pomyśleć o bardziej „spektakularnej” formie przypomnienia, że kiedyś stał tu pomnik Gabriela Narutowicza.
Nie ma urzędowego nakazu propagowania osoby Gabriela Narutowicza jak po przewrocie majowym, nie da się wrócić do pomnika.
Historia się jednak powtarza. Budowę pomnika prezydenta Narutowicza długo torpedowała mniejszość niemiecka. W naszych czasach budowę pomnika Lecha Kaczyńskiego również hamowali przedstawiciele stronnictwa niemieckiego.
Cóż za głęboka refleksja. Szkoda że autor chowa się za pseudonimem? Poznajmy Go.
“Kocioł garnkowi przygania, a sam smoli”
odpowiedź. Szkoda, że autor chowa się pod pseudonimem “Darek”.