Miejski Zarząd Dróg w Bielsku-Białej skarży się na kierowców ciężarówek notorycznie ignorujących zakaz wjazdu na wiadukt nad torowiskiem na ulicy Kwiatkowskiego. W ciągu niespełna dwóch miesięcy złamało go aż 64 szoferów.
Przy czym nie mogą czuć się bezkarni. 27 spośród nich już zostało ukaranych mandatami, pozostałe przypadki są jeszcze weryfikowane przez policję. Wiadukt objęty jest monitoringiem wizyjnym i żadne wykroczenie nie umknie oku kamery. Sprawa jest bowiem poważna. Konstrukcja jest w złym stanie technicznym. Jeszcze w tym roku ma rozpocząć się jej kapitalny remont. Do tego czasu wprowadzono ograniczenie tonażu przejeżdżających przez wiadukt aut do 3,5 tony. Na dodatek – aby kierowcy ciężarówek nie mieli wątpliwości – po obu jego stronach zamontowano bramownice na wysokości 2,2 metra. Widać je z daleka mimo to ogromne „tiry” pchają się na wiadukt. Jak wspomnieliśmy ich kierowcy nie są jednak bezkarni…
Że nie są bezkarni nie może świadczyć zagrożenie, że któryś z wiaduktu spadnie razem z nim bo wiadukt jest w tak złym stanie technicznym. Albo zamknięty dla wszystkich albo otwarty. Co to za erzac? Jeśli nie jest wiadomo kiedy rozpocznie się remont, dlaczego zamykać? Nie można zadziałać normalnie tj. przystępujemy do remontu i wtedy zamykamy?