1 lipca strefa płatnego parkowania została poszerzona o kolejnych osiem ulic w centrum miasta. Osoby mieszkające na terenie strefy mogą wykupić roczny abonament postojowy. Kosztuje 100 złotych na rok i za te pieniądze mieszkańcy strefy mogą w tym czasie parkować na parkingu strefowym położonym najbliżej ich domu. To ukłon w stronę bielszczan, którzy poszliby z torbami, gdyby chcieli jak za dawnych lat pozostawiać auta na ulicy przed swoimi domami.
Z tej właśnie możliwości chciał skorzystać nasz czytelnik po tym, jak 1 lipca strefą płatnego parkowania objęta została ulica Listopadowa, przy której mieszka od ponad 20 lat. – Zawsze parkowałem przed wejściem do budynku i miałem nadzieję, że tak będzie dalej, choć za tę możliwość będę teraz musiał zapłacić roczny abonament – tłumaczy. Tymczasem w Miejskim Zarządzie Dróg (administrującym miejskimi parkingami) usłyszał, że nie przysługuje mu prawo do wykupienia abonamentu. Strefa parkowania to bowiem – jak zadecydowali miejscy radni – nie poszczególne ulice do niej przypisane, za postój na których trzeba płacić, lecz wyznaczony na mapie fragment miasta, którego granice wyznaczają wymienione w uchwale ulice. Jedną z nich jest właśnie ulica Listopadowa, a nasz czytelnik ma tego pecha, że mieszka po jej zachodniej stronie, która leży już poza strefą. I nie ma znaczenia, że parking strefowy oddalony jest dosłownie kilkadziesiąt centymetrów od drzwi budynku, w którym mieszka (w skład strefy wchodzi też chodnik). Absurd sytuacji polega na tym, że on i jego sąsiedzi z tej samej strony drogi nie mogą wykupić tam abonamentu, mają natomiast do tego prawo mieszkańcy budynków położonych po przeciwnej stronie ulicy Listopadowej, gdzie nie ma nawet wyznaczonych miejsc postojowych.
Co mają począć „pechowcy”? Mogą oczywiście parkować przed swoimi domami na ogólnych zasadach, czyli płacąc za to jak za zboże. Mogą też „polować” na wolne miejsce postojowe na ulicach położonych poza strefą. Nie jest to oczywiście łatwe, bo tam też mieszkają posiadacze samochodów i znalezienie wolnego darmowego miejsca graniczy zazwyczaj z cudem. Pracownicy MZD podpowiadają, że nie tak daleko, bo jakieś 400 metrów od domu, w którym mieszka nasz czytelnik, jest duży plac postojowy przy ulicy Kossaka, lecz marne to pocieszenie. Miejscy urzędnicy tłumaczą, że to, kto ma prawo do wykupienia abonamentu, wynika z uchwały Rady Miejskiej i wiele się tu zrobić nie da. Tak być musi i dotyczy to wszystkich, którzy mieszkają po „złej” stronie ulic wyznaczających granicę strefy płatnego parkowania.
Gdzie to tak jest?, Bareja z Warszawy.