Biegacz górski natknął się w rejonie Koziej Góry na – prawdopodobnie – tropy wilka. Mówi o swojej satysfakcji z takiego znaleziska, a przyrodnicy przypominają, że wilki żyją w Beskidzie Śląskim i jeśli ma się szczęście, to można natrafić na tego dowody.
Nasz czytelnik 30 listopada wybrał się w góry. – Zbiegałem od strony nowej altany na Koziej Górze. Na wysokości skrzyżowania szlaku żółtego z innymi ścieżkami (tam, gdzie stoi wiata) natknąłem się na trop wilka. Poszedłem około 500 metrów za śladami, które kierowały się nieoznakowaną ścieżką w stronę Bystrej, lecz ze względu na ograniczenia czasowe nie kontynuowałem już podążania tymi śladami, bowiem dalej szły przez las. Wracając napotkałem je także od strony Bielska-Białej. Ze śladów wynika, że to pojedynczy dorosły wilk. Z jednej strony przestrzegam przed puszczaniem swoich czworonożnych pupili po zmroku, a z drugiej przypominam, że wilki z natury boją się ludzi i nie stanowią niebezpieczeństwa – opowiada Artur Bagier.
Według naukowca zajmującego się tymi zwierzętami, któremu przesłaliśmy zdjęcia tropów, prawdopodobnie należą do wilka, choć stuprocentowej pewności nie ma, bo przy ustalaniu tego znaczenie ma dokładna wielkość tropów i odstępy między nimi. Jednak przyrodnik wskazał, że od lat obserwuje się obecność wilków w Beskidzie Śląskim i podobne znaleziska są jak najbardziej prawdopodobne.
Mieszkaniec jest zachwycony możliwością biegania po pięknych Beskidach w towarzystwie… dzikich zwierząt. – Biegam od blisko dziesięciu lat, w ogromnej mierze po terenach naszych gór. Zazwyczaj wybieram ścieżki i trasy mało lub wcale nieuczęszczane. Do tego biegam wcześnie, aby móc cieszyć się naturą, dlatego wiele razy mam przyjemność podziwiania fauny zamieszkującej nasze góry. Napotykam na sarny, zające, lisy, piękne duże sowy, gryzonie, dziki, bażanty, salamandry… W wakacje natknąłem się – także na Koziej Górze – na żmiję zygzakowatą. Zdarzało mi się mieć spotkania z dzikami, przed którymi musiałem uciekać, zdarzyło mi się też, że ciekawski lis podszedł do mnie i mnie oglądał z odległości metra. Z kolei zaskoczone spotkaniem sarny, jak ja, stały prawie oko w oko ze mną jakby zamarły. Widziałem też, jak drapieżny ptak porwał młode pisklę i jak toczył walkę z jego rodzicami. W zimie dochodzi właśnie komfort oglądania tropów zwierząt. Jeśli chodzi o wilki, co roku mam szczęście widzieć je w okolicach Klimczoka. Prawdopodobnie widziałem też tropy rysia – wylicza Artur Bagier.
Biegacz obawia się jednak, że takie obrazki będzie oglądał coraz rzadziej. – Zwierząt jest naprawdę dużo, ale też z każdym rokiem widać ich coraz mniej, zwłaszcza latem, gdy panuje duży ruch na ścieżkach rowerowych, a przecinają one wiele terenów leśnych. Do tego trwa wycinka lasu na niespotykaną skalę. Myślę, że musimy dbać o nie, bo to nasze dziedzictwo i nasze bogactwo, dlatego przy tej okazji zaznaczam, że wilki są groźne dla ludzi zwłaszcza… w bajce o Czerwonym Kapturku, a poza tym w przypadkach, gdy wilk jest udomowiony, przez co nie boi się ludzi – puentuje Artur Bagier.
Strach iść w góry bez flinty.
Kurde straszne:) ja mam wilki nad domem a tropy koło domu jak bramy nie zamknę. Na kamerach mam nagrania. Nikt z tego sensacji nie robi
Czekaj zamiast wilka – kiedy zając przykica pod dom, będziesz miał sensację.
Mieszkańcy lasu dziękują rzeszom kolorowych lemingów za coraz liczniejsze odwiedziny.
Szkoda, że biegający nie miał czasu aby pójść (a nie pobiegnąć?) za śladami dalej niż 500 m. A tańczyć z wilkami umie?
Cieszymy się, podszywasz, nie?
Ciesz się sam do sera przed sobą.
“Ja to się cieszę byle czym
Byle co go cieszy
Ja to się cieszę byle czym
Byle co go cieszy
To może być
Fakt że kwitnie mak
I hak co chciałbym wbić lecz jak
Ja to się cieszę byle czym
Byle co go cieszy
Ja to się cieszę byle czym
Byle co go cieszy
To może być
Zgrzyt niemodnych płyt
I dżem co z białych spodni jem”
właściwe podsumowanie.
ps.
A ten wyliniały basior łazi tam ósmy rok, kundle z Bystrej juz nawet za nim nie ujadają. No ale każdy dla siebie odkrywa świat na nowo.