W poniedziałek nad ranem (około 4.00) w jednym z budynków mieszkalnych w Rybarzowicach wybuchł pożar. Taką informację odebrał dyżurny policji.
Na miejsce wysłano patrol, który dotarł do pożaru jeszcze przed strażakami. Gdy policjanci (sierżant sztabowy Patryk Błaszcz oraz starszy sierżant Łukasz Laszczak – na zdjęciu) przybyli na miejsce, ogniem zajęta była już elewacja budynku. Paliły się też krzesła i opony znajdujące się przed drzwiami wejściowymi.
– Policjanci natychmiast rozpoczęli gaszenie pożaru. Wtedy obecny na miejscu zarządca budynku powiedział im, że w środku są dwie rodziny z dziećmi. Mundurowi wyważyli drzwi wejściowe i weszli do budynku. Obudzili śpiących i niczego nieświadomych domowników. Wzięli troje małych dzieci, a dorosłym kazali szybko opuścić budynek i iść za sobą – opisuje przebieg dalszych zdarzeń żywiecka policja.
W tym czasie na miejsce przyjechali strażacy, którzy rozpoczęli akcję gaśniczą. Jak informują mundurowi, w budynku znajdowało się 9 osób. Żadna z nich – dzięki szybkiej ewakuacji – nie odniosła obrażeń.
A były czasy, że zamiast dzwonić do służb, kto żyw z sąsiadów biegł do pożaru aby ratować, sąsiedzi byli pierwsi.