Kampania absurdów i pobożnych życzeń. Ugrupowania sięgnęły po rezerwowych

Od samego początku tej niemrawej kampanii wydaje się, że jest to gra do jednej bramki, w której końcowy rezultat może być znany już w pierwszej połowie (turze).

Pozostając w terminologii piłkarskiej można rzec, że wszystkie liczące się ugrupowania sięgnęły po rezerwowych, a w przypadku PiS – po głębokie rezerwy. Konrad Łoś jest bowiem rywalem czwartoligowym, bo większe szanse na prezydenturę mieliby Przemysław Drabek, Stanisław Szwed czy Grzegorz Puda. Gdy dodamy do tego, że kandydat nigdzie publicznie nie zaprezentował swojego programu i mimo naszych wielu próśb nie przyszedł udzielić wywiadu przed kamerami, to Łoś może mieć ciężko zbliżyć się do 30 proc. poparcia, czyli wyniku, jaki jego partia zdobyła w Bielsku-Białej w październikowych wyborach parlamentarnych.

Trzecia Droga nie postawiła na posła Mirosława Suchonia, tylko sięgnęła po nieznanego Szymona Twardaka. O tym, że to nominacja „z łapanki” najdobitniej świadczy fakt, że kilka godzin po konferencji, na której zaprezentowano jego osobę, kandydat na prezydenta wsiadł w samolot i poleciał do Gruzji na zarezerwowany urlop.

Lewica nie tylko nie wystawiła kandydata, ale poparła (uczynił to Przemysław Koperski) prezydenta Klimaszewskiego. Mimo to swoich sił próbuje Magdalena Madzia, która jednak nie startuje pod szyldem Partii Razem (choć ostatnio w kampanii wspierał ją poseł Adrian Zandberg), ale jako kandydatka komitetu społecznego. Z marnym budżetem i wpłatami od czterech osób nastawiła się na kampanię bezpośrednią prowadzoną na ulicach miasta, a w zalewie billboardów i banerów, jej uśmiechniętej twarzy nie widać prawie wcale.

Z całym szacunkiem do Małgorzaty Zarębskiej, ale wydaje się, że również jej środowisko odpuściło walkę o fotel prezydenta. Janusz Okrzesik, mimo dwóch wyborczych porażek, przy wystawieniu słabego kandydata PiS, miałby większe szanse na dobry wynik, a może i na drugą turę. Tymczasem radna Zarębska do dwóch poważnych wpadek swojego sztabu, który m.in. w terminie nie potrafił zarejestrować list ze swoimi przedstawicielami w komisjach wyborczych, dokłada populistyczną obietnicę i mija się z prawdą w kontekście Rad Osiedli.

Obietnica padła kilka dni temu przed Ratuszem – Zarębska zapowiedziała budowę nowego… szpitala miejskiego. Jej poplecznicy argumentowali, że ponad stuletnie zabudowania przy ul. Wyzwolenia wymagają remontu. Najwyraźniej zapomnieli, że miasto na ich modernizację i wyposażenie pozyskało 160 mln zł (inwestycja ruszy w nowej kadencji). Inna sprawa, że palców u rąk zabraknie, gdy zaczniemy wyliczać, ile oddziałów zostało zamkniętych w ostatnich latach w placówkach w regionie z powodu braku lekarzy. Palącym problemem jest niedobór i wysoki wiek pielęgniarek oraz braki pozostałego tzw. białego personelu.

W trakcie kampanii radna Zarębska wielokrotnie krytykowała prezydenta m.in. za brak współpracy z Radami Osiedla. Gdy jednak spojrzymy na listy do Rady Miejskiej, to na listach KO i KWW Jarosława Klimaszewskiego znajdziemy łącznie aż dziewięciu przewodniczących Rad Osiedla. U Niezależnych.BB jest ich tylko… dwóch.

Absurdalnych sytuacji w tej kampanii jest więcej. Oto spot nagrany przez Wojciecha Boreckiego, na którym kandydat stoi w wejściu do hotelu Widok. Na nagraniu mówi o potrzebie budowy przez miasto hali wielofunkcyjnej. Idea słuszna i potrzebna, ale wspomniany hotel z halą do listopada zeszłego roku był własnością Boreckiego, kory sprzedał go… deweloperowi i tym samym przyczynił się do likwidacji – potrzebnej jak sam mówi – hali w mieście. Kandydat na prezydenta oczywiście miał takie prawo, podobnie jak  Grupa Inbud będzie miała prawo halę z hotelem wyburzyć i zbudować bloki (procedura zmiany planu przestrzennego jest w toku), ale w tej sytuacji biadolenie o braku hali jest mało przekonujące.

Bartłomiej Kawalec