Ogólnopolskie serwisy informowały niedawno o mniejszym niż w poprzednich latach ruchu turystycznym w popularnych miejscowościach. Goście są widoczni głównie w weekendy. Jak wyglądało to w powiecie cieszyńskim?
Z informacji, przekazywanych regularnie przez osoby obserwujące turystykę w głównych ośrodkach Śląska Cieszyńskiego, czyli w Ustroniu i Wiśle, wynika, że tam ruch od lat jest stabilny i podobny do siebie w poszczególnych sezonach, a jeśli pojawiają się wahnięcia, nie są one znaczne.
Nad Wisłą jak zawsze
– O ile mówi się o tym, że w innych rejonach Polski hotelarze narzekają na sytuację i na to, że turyści nie korzystają z lokalnej bazy noclegowej, o tyle – według naszych informacji – w Wiśle tak nie jest. Hotele i pensjonaty mają stabilne i oczekiwane obłożenie – powiedział nam Tadeusz Papierzyński, wiceprezes Wiślańskiej Organizacji Turystycznej.
Tyle samo zajęcia co zwykle ma też Informacja Turystyczna w Wiśle, gdzie można usłyszeć, że „jest dobrze”. O dobrym lecie mówią też w Informacji Turystycznej w Ustroniu.
– W tej chwili większość gości rezerwuje sobie noclegi indywidualnie, przez serwisy internetowe, więc jako informacja turystyczna nie mamy w to wglądu. Gdy natomiast w okolicy święta 15 sierpnia i długiego weekendu sami szukaliśmy wolnych noclegów w hotelu lub kwater prywatnych, nie dało się nic znaleźć. Ruch jest spory, natomiast nie większy niż w zeszłych latach – dowiadujemy się tam.
W mniejszych ośrodkach różnie
Łucja Dusek, dyrektor Gminnego Ośrodka Kultury, Promocji, Informacji Turystycznej i Biblioteki Publicznej w Istebnej, mówi nam, że w Trójwsi Beskidzkiej turystów widać wielu, jednak głównie rozchodzą się po okolicznych szlakach górskich i spacerowych. W punktach gastronomicznych i hotelowych nie są tak widoczni.
Wielu gości, mimo nie najłatwiejszego dojazdu, decyduje się na Brenną i jej uroki. Czy w tym roku również?
– Nie prowadzimy konkretnych analiz, jednak od sprzedawców w punktach gastronomicznych słyszeliśmy do połowy lipca, że na tamten czas był to słaby sezon letni, natomiast potem było już znacznie lepiej. Gdyby popatrzeć szerzej, nie tylko pod kątem wakacji, to poziom natężenia ruchu turystycznego w Brennej przebiegał falowo. Bardzo dobra była pod tym względem majówka, kiedy to nałożyło się dużo dni wolnych, a wręcz dobrym był koniec kwietnia. Ja nie przypominam sobie, by kiedyś wcześniej, o tej porze roku, przez kilka tygodni z rzędu w kwietniu były kolejki przy punktach gastronomicznych. Zawsze kwiecień był deszczowym, a teraz było na odwrót, co mogło przełożyć się na dobry czas dla turystyki u nas. Słaby był natomiast czerwiec i właśnie pierwsza część lipca, a teraz sytuacja się poprawiła – mówi nam Łukasz Muschiol, dyrektor Ośrodka Promocji Kultury i Sportu Gminy Brenna.
Muschiol wyjaśnia też, że na ilość gości w Brennej nie wpływa na przykład, jak u niektórych sąsiadów, Tydzień Kultury Beskidzkiej. Nad Brennicą to inne wydarzenia kumulują znaczną liczbę gości.
– Wzrosty obserwujemy w przypadku Nocy Świętojańskiej, Słowiańskiej Nocy Folk-Metalowej, która w tym roku bardzo dobrze wypadła. Do tego typu popularnych wydarzeń zaliczamy też zwykle Bieg o Breńskie Kierpce i oczywiście dożynki. Te ostatnie są zawsze wydarzeniem ważnym i gromadzącym wielu uczestników, a w tym roku były to dożynki powiatowe, więc tym bardziej zakładamy, że będzie dużo świętujących – mówi dyrektor OPKiS Brenna.
Schroniska i turyści
Na atrakcyjność turystyczną powiatu cieszyńskiego w dużym stopniu wpływają góry, czyli Beskid Śląski. Zapytaliśmy w związku z tym, jak lato mija w schronisku na Stożku, czy tam gości bywa dużo?
– Po liczbie paragonów widzimy, czy jest ładne lato, czy jest deszczowo, czy nie. W tym roku jest to taki sam poziom, jak w innych, pogodnych latach. Z ich zawartości widzimy jednak, że ludzie mają dużo mniej pieniędzy. To już nie jest tak, że zamawiają pierwsze, drugie danie i napój. Najczęściej każdy bierze jedno danie, a często tylko herbatę. Na potęgę wywozimy śmieci po artykułach z popularnych marketów spożywczych, więc ewidentnie turyści przynoszą własne „wałówki”. Spodziewaliśmy się, że po tych wszystkich zawirowaniach ekonomicznych, do jakich doszło w ostatnich latach, coś takiego zacznie się dziać, właśnie po kilku latach. Jest mocny spadek obrotów, mocno skontrastowany z podniesieniem kosztów naszej działalności, przez co tym bardziej to zjawisko zauważamy – mówi nam zarządca wiślańskiego schroniska, Krzysztof Cimek.
A jaki obecnie jest statystyczny gość schroniska górskiego na Stożku, szczycie u początków Głównego Szlaku Beskidzkiego?
– Ciągle jest tak samo, czyli równa część rodzin i turystów indywidualnych. Zmniejszyła się natomiast ilość „imprezowiczów”, co tuż po pandemii było plagą dla nas. Przychodziło na przykład kilku mężczyzn urządzać sobie przyjęcie kawalerskie w górach, bo tu ma być taniej. Potem dochodziło do szarpania się z policją w nocy, bo było wydzieranie się i hałasy, a rodziny chciały spać. Są też grupy turystyczne, na przykład zaczynające szlak GSB, które na forach internetowych informują się jak postępować, żeby jak najmniej zapłacić, czyli na przykład, jak i o której wchodzić, żeby po godz. 22.00 skorzystać za darmo z łazienki, nabrudzić i wyjść. Kilkadziesiąt osób tak zrobi, całe wycieczki, my rano otwieramy i okazuje się, że jest skrajny bałagan – twierdzi Krzysztof Cimek.
Susza na szczytach
W połowie sierpnia głośną sprawą stała się informacja, jaką w internecie przekazali prowadzący schronisko Przysłop pod Baranią Górą. Jak można w niej przeczytać, z uwagi na kłopoty z wodą, zamknięte zostały łazienki wewnątrz obiektu.
„Naszym źródłem wody są dwie studnie głębinowe (drugi wykop zrobiliśmy stosunkowo niedawno z nadzieją, ze zażegna problemy z wodą). Ale w przedłużających się okresach bezdeszczowych one wysychają. Ani mżawki, ani poranna rosa nie dają rady napełnić studni. Nie potrafimy wywoływać deszczu. Nie mamy opcji podpiąć się do instalacji wod.-kan. Dlaczego zatem funkcjonuje kuchnia? Bo wodę pitną dowozimy! Woda, która jeszcze została w instalacji (nadal działają łazienki dla nocujących) pochodzi z ujęcia tzw. awaryjnego. Te zasoby są jednak znikome. Jeśli ujęcie awaryjne również wyschnie – będziemy musieli zamknąć wszystkie łazienki, okroić menu i wydawać zamówienia na jednorazówkach” – można przeczytać w informacji schroniska Przysłop pod Baranią Górą. Dostępne jednak są toalety przenośne wraz ze stanowiskiem do mycia rąk, a przy czajnikach oraz na barze można pozyskać darmową wodę pitną.
Ten problem nie dotyczy schroniska na Stożku.
– Na szczęście mamy własne ujęcia i wody pod dostatkiem, jesteśmy samowystarczalni. Musiałyby być długie miesiące suszy, abyśmy mieli z tym problem – uspokaja Krzysztof Cimek.