Scena Banialuki zamieni się w… Studio Filmów Rysunkowych, a przygody Koziołka Matołka obejrzymy w niezwykłej formie żywego komiksu. Czwarta część przygód tego bohatera po raz pierwszy zostanie wystawiona na teatralnych deskach. Czeski reżyser liczy, że dedykowana dzieciom już w wieku przedszkolnym opowieść okaże się hitem.
22 września w Teatrze Lalek Banialuka odbędzie się premiera „Koziołka Matołka w Afryce” Kornela Makuszyńskiego i Mariana Walentynowicza. Marek Zákostelecký, który jest reżyserem, scenarzystą i scenografem spektaklu poznał „Koziołka Matołka”, tak jak i bajki z Bielskiego Studia Filmów Rysunkowych, jeszcze w dzieciństwie. Postanowił nie tylko połączyć różne światy, ale i oczarować wielbicieli komiksowej serii. Z przesłanych mu przez dyrektora bielskiego teatru Jacka Popławskiego ksiąg z przygodami wybrał tę czwartą jako najbardziej spójną i zamkniętą historię. – Pierwszą ideą było złapanie atmosfery tego komiksu. Naprawdę trzymaliśmy się oryginału, stąd styl tego spektaklu jest komiksowy. Następnie przyszedł nam do głowy pomysł, by połączyć to z filmem, stąd akcja dzieje się w bardzo znanym Studiu Filmów Rysunkowych – opowiadał czeski reżyser podczas spotkania prasowego.
– Jerzy Zitzman tworzył filmy w Studiu Filmów Rysunkowych, bo przede wszystkim był plastykiem. Aktorzy Teatru Lalek Banialuka często tworzyli dubbingi przy filmach w SFR. Łączy nas też sposób widzenia świata poprzez plastykę i odbiorca, który często jest widzem dziecięcym. W poprzednich latach też współpracowaliśmy i zobaczymy, co będzie w przyszłości. Tych związków ze Studiem więc nie brakuje – zwrócił uwagę Jacek Popławski.
Na oczach widzów komiks „ożyje”. Aktorzy animują bowiem płaskie formy, opowiadając o egzotycznej podróży bohatera. Od kulis będziemy obserwować proces powstawania dzieła w SFR, a cały świat wykreuje się na oczach widzów. – Zwierząt jest aż 158! Mamy też wiele wersji Koziołka Matołka. Nawet żyrafę mogliśmy zrobić 1 do 1. Wygląda na to, że Banialuka ma naprawdę dużą zniżkę na zakup sklejek – żartował Marek Zákostelecký. – To mój drugi spektakl w Banialuce i znałem zespół. Muszę podkreślić rolę pracowni i ekipy technicznej, bo kosztowało je to mnóstwo pracy. Dla aktorów praca z takimi lalkami też jest ciężka, bo wymaga ogromnej precyzji i dużej ilości powtórzeń. Myślę, że daliśmy radę. Marzyłem o Koziołku, bo wiedziałem, że gdzie był grany, to był hit. A wszystkim nam zależało, by zrobić coś specjalnie dla najmłodszych – mówił reżyser.
– Bardzo ważne jest to, że tu jest rzeczywista robota lalkarska. Kilka osób prowadzi jedną lalkę, która składa się z kilku elementów. Aktorzy muszą bardzo ze sobą współpracować, a to wymaga precyzji, rzetelności i fachowości. W związku z tym, że są to płaskie lalki, to też lalka się nie odwróci – trzeba mieć dublera. Pracownia musiała przygotowywać na każdą scenę kolejną lalkę z kolejnym gestem czy spojrzeniem. To bardzo dużo pracy, ale efekt jest dobry, kolorowy i ciepły, z szacunkiem dla widza w młodym wieku, bo może on spokojnie może prześledzić historię filmu, który tutaj „kręcimy” – dodawał dyrektor Banialuki.
Wszechstronnemu reżyserowi w przygotowaniu spektaklu partnerowali Jan Čtvrtnik (muzyka) i Błażej Twarowski (ruch sceniczny). Na scenie zobaczymy najbardziej doświadczonych aktorów Banialuki. Obsadę tworzą: Konrad Ignatowski, Magdalena Obidowska, Katarzyna Pohl, Włodzimierz Pohl, Ziemowit Ptaszkowski, Tomasz Sylwestrzak i Piotr Tomaszewski.
Historia, którą zobaczą młodzi widzowie, jest pełna przygód. Oto Koziołek Matołek myślał, że po powrocie z Pacanowa odpocznie i nacieszy się wreszcie ciszą i spokojem w domu. Jednak nic z tego, bowiem z Afryki przyszedł list, w którym zwierzęta proszą go o pomoc w zabiciu nudy. I Koziołek rusza na pomoc przyjaciołom. Mimo że twórcy zwracają uwagę na aspekt poznawania świata dzięki podróżom, spektaklowi towarzyszy pogodne przesłanie, że „wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej”.