Wydarzenia Bielsko-Biała

Diabelski dramat. Totalna krytyka instytucji celibatu

Zdjęcia: Ula Kóska

W bielskim Teatrze Polskim dramat „Diabły” (premiera 5 października) – szokująco ostra rozprawa z mrocznym, grzesznym obliczem Kościoła katolickiego. Łączy tragiczną historię rzekomego opętania mniszek i procesu o czary, co miało miejsce w XVII-wiecznej Francji, z całkiem świeżymi skandalami na polskich plebaniach. I wskazuje na celibat jako źródło licznych, nieraz tragicznych problemów księży, zakonnic i wiązanych z nimi osób świeckich.

Historia księdza Grandiera, proboszcza kościoła św. Piotra we francuskiej mieścinie Loudun, oskarżonego o opętanie Joanny oraz pozostałych mniszek z miejscowego klasztoru urszulanek i spalonego na stosie, to wciąż temat budzący emocje oraz pytania o zawiłościach ludzkiej psychiki i wpływie, jaki mają na nią dogmaty Kościoła. Podczas II wojny światowej pisał o tym Jarosław Iwaszkiewicz (opowiadanie „Matka Joanna od Aniołów”), a po wojnie m.in. Aldous Huxley (wielowątkowa książka „Diabły z Loudun”) i John Whiting, który zaadaptował ją na scenę („Demony”). Na tej podstawie Krzysztof Penderecki stworzył operę („Diabły z Loudun”), wielokrotnie wystawianą (i przez kompozytora kilkakrotnie poprawianą). Były też głośne, nagradzane filmy – „Matka Joanna od Aniołów” Jerzego Kawalerowicza i „Diabły” Kena Russella. W ostatnich latach temat rozgościł się na scenach polskich teatrów (realizacje Agnieszki Błońskiej, Jana Klaty, Wojciecha Farugi). Teraz dołączyła Maja Kleczewska, zaliczana do czołówki polskich twórczyń teatralnych. Sięgnęła po dostępne źródła i wraz z dramaturgiem Grzegorzem Niziołkiem napisała scenariusz swojej wersji historii o diabłach – demonach nawiedzających i niszczących religijnych ludzi.

Kleczewska wprowadza widzów do klasztoru. Mniszki są skupione na modlitwie, dominującym akcentem kaplicy jest potężny krzyż. Modlitewne skupienie i spokój nie trwają jednak długo. Słuchamy kazania księdza Grandiera ( w tej roli gościnnie Przemysław Kosiński), który poddaje totalnej krytyce instytucję celibatu. Poznajemy też siostrę Joannę (trudna rola bardzo dobrze zagrana przez Orianę Soikę), przeoryszę urszulanek, zafascynowaną Grandierem jako mężczyzną. To osobnik przystojny, elokwentny ale żyjący po swojemu. Wiąże się z kobietami, płodzi z nimi dzieci i nie kryje się ze swymi poglądami oraz działaniami. Popełnia bluźnierstwo łącząc się ślubnym węzłem z nieśmiałą Magdaleną (gościnnie Ewa Dobrucka). Z kolei zapatrzona w niego Joanna zaczyna odczuwać erotyczne pożądanie i nie potrafi go stłumić. W podobną erotyczno-miłosną ekstazę wpadają pozostałe zakonnice.

Kleczewska pokazuje co dzieje się z ludźmi, gdy impulsy energii libido pozostają nieposkromione. I jak da się je wykorzystać do rozgrywek personalnych. Ekstazę, szokujące zachowania, cierpienie z powodu niespełnionej miłości i niezaspokojonego popędu płciowego łatwo uznać za czary, dzieło szatana. Trzeba tylko owego diabła zlokalizować. Tu niewygodną dla hierarchów Kościoła i lokalnych władz postacią jest Grandier. Chcą go wyeliminować. Pretekstu dostarczają urszulanki uznane za opętane. Pojawia się pomysł oskarżenia Grandiera o diabelskie czary. Pozostaje kwestia zdobycia dowodów. Do działania przystępuje bezlitosny, brutalny egzorcysta Barre ( gościnnie Maciej Kulig). W efekcie poddana torturom siostra Joanna nieświadomie pogrąża Grandiera.

Laubardement (Tomasz Lorek), który chlubi się maksymą „Dajcie mi trzy linijki napisane ręką człowieka, a ja go powieszę”, organizuje stronniczo przeprowadzony proces. W efekcie Grandier zostaje spalony na stosie. Barbarzyńskiemu widowisku przyglądają się tłumy ludzi…

„Diabły” Kleczewskiej i Niziołka to także opowieść o religijnym fanatyzmie, masowej histerii, politycznych manipulacjach. Bo spalenie Grandiera bynajmniej sprawy opętanych zakonnic zakończyło. A spór o celibat jest nadal gorący, co pokazują twórcy bielskiego przedstawienia wprowadzając wyraźne akcenty współczesne. Mamy nawet komentarz do tragicznych orgii w parafiach Sosnowca i Dąbrowy Górniczej. Dyskutują o tym wytatuowani bywalcy jakiegoś współczesnego klubu, gdzie urokliwa barmanka (Flaunnette Mafa) śpiewa słynny przebój „Fly me to the moon” i uczestniczy w ekstatycznym erotycznym tańcu w rytm transowej elektronicznej muzyki. Tam raz jeszcze rozlega się wołanie o zniesienie celibatu i prawo księży oraz sióstr do ziemskiej miłości, także gejowskiej. Cierpienia mężczyzn zagłuszających grzeszne myśli zadawaniem sobie lub innym osobom fizycznego bólu ( biczowanie a nawet zabójstwa) uosabia czołgająca się naga, zakrwawiona postać (Mateusz Wojtasiński).

„Diabły” mogą wywołać bardzo mocne emocje. Spektakl, dozwolony od lat 18, jest zrealizowany efektownie, z użyciem dwóch dużych ekranów przybliżających ważne elementy akcji (reżyseria świateł i multimediów – Wojciech Puś), scenografię zaprojektował Zbigniew Libera, jeden z najbardziej wpływowych współczesnych polskich artystów). A widzowie – niektórzy zaskoczeni a nawet zszokowani – pozostają z wieloma wątpliwościami i trudnymi pytaniami. Jeśli Bóg stworzył świat, to dlaczego godzi się, by było na nim tak wiele zła? Czy religia miłości może prowadzić do zbrodni? Jak skutecznie pokonać demony, których i teraz nie brakuje (alkoholizm, hazard, seksoholizm)? To tylko niektóre z tych trudnych pytań.

google_news