Wigilie organizowane w plenerze dla osób bezdomnych to tradycja wielu polskich miast. Również w Cieszynie od trzech lat osoby bez dachu nad głową spotykają się, by dzielić się opłatkiem i spożyć świąteczne przysmaki. W tym roku Wigilia pod Wiaduktem zgromadziła około 60 osób.
Stoły ustawione zostały w przestrzeni, do której od ponad dwóch lat wychodzą wolontariusze inicjatywy Buła Cieszy(n), wspierając tych, którzy z różnych przyczyn znaleźli się na ulicy. W każdą sobotę właśnie pod wiaduktem przy ulicy Kolejowej w Cieszynie, w sąsiedztwie siedziby Starostwa Powiatowego, czekają na osoby bezdomne z gorącą kawą i herbatą, ciastem, bułkami i pomocą rzeczową. Zarówno po jednej, jak i drugiej stronie, przybywa rąk – tych niosących pomóc i tych jej oczekujących. Na bazie inicjatywy Buła Cieszy(n) powstała Fundacja Najpierw Człowiek, która nie ustaje w szukaniu sposobów na pomoc osobom znajdującym się w kryzysie bezdomności.
Wigilia pod Wiaduktem to ogromne przedsięwzięcie organizacyjne. O wielu tygodni trwały intensywne przygotowania do tego, by na stołach niczego nie brakowało, a przede wszystkim, by osoby, które przy nich usiądą, poczuły, że nie są same, a panująca przy poczęstunku atmosfera stała się impulsem do życiowych zmian. Zwykłe, szare miejsce pod wiaduktem i tym razem stało się miejscem, w którym działy się cuda. W którym człowiek wychodził do drugiego człowieka i dzielił się tym, co ma najlepsze. Sercem.
– Wigilia w tym roku to fantastyczne logistyczne wyzwanie. Bo jak inaczej podsumować plenerową imprezę na 80 osób, organizowaną bez pieniędzy? – uśmiecha się Janusz Mendera, prezes zarządu Fundacji Najpierw Człowiek, który wraz z Żanetą Pilorz jest motorem napędowym Buły Cieszy(n), skupiając wokół siebie wielu ludzi dobrej woli. Dzięki armii wolontariuszy wszystko się udało. Były stoliki z białymi obrusami i świątecznymi stroikami. Była choinka, były kolędy, opłatek i życzenia. Były prezenty. – A to wszystko bez ogromnych pieniędzy i planów budżetowych, ale dzięki pracy wolontariuszy i wsparciu darczyńców. Tak, takie rzeczy mogą się dziać tylko dzięki wspólnemu działaniu – przekonuje Janusz Mendera. Dodaje, że w tegoroczną Wigilię pod Wiaduktem było zaangażowanych około 30 wolontariuszy i 30 darczyńców, którzy wpłacali na założoną na ten cel zbiórkę, poprzez dowolne kwoty lub kupując stroiki świąteczne.
W pierwszym roku do Wigilii pod Wiaduktem zasiadło 40 osób, w ubiegłym już 60. – Doświadczenie z tegorocznych Świąt Wielkanocnych, gdy przyszły 72 osoby, kazało nam przygotować się w tym roku na 80 osób. Tyle też maksymalnie zmieści się ław pod cieszyńskim wiaduktem. Nasze sobotnie wydawki zaczynają się o 10.00. Wigilia organizacyjnie wyglądała inaczej. Wolontariusze oraz osoby w kryzysie bezdomności, które zgłosiły się do pomocy przy rozstawianiu stołów i ławek, były pod wiaduktem już o godzinie 9.00, by przygotować stoły, nakryć je obrusami i zacząć jak zwykle o 10.00 – wyjaśnia Janusz Mendera.
A serwowany był żurek, ryba smażona z sałatką jarzynową, kompot z suszu. Nie brakło słodkich domowych wypieków różnego rodzaju, a do nich zimowej herbaty albo kawy. Każdy z obecnych otrzymał torbę z łakociami, żywnością i artykułami higienicznymi, a dzięki społeczności ze Szkoły Podstawowej nr 12 w Mikołowie był też domowy smalczyk, ogórki kiszone i ciepła odzież. Do każdego prezentu dołożona była także ozdoba świąteczna, zrobiona przez podopiecznych Domu Opieki w Dzięgielowie. W Wigilii pod Wiaduktem uczestniczyli również duchowni. Pojawił się też wicestarosta cieszyński Mieczysław Szczurek.