Wydarzenia Bielsko-Biała

Bielsko-Biała buduje silną pozycję w światowym karate. Znowu zjadą tu najlepsi!

Paweł Połtorzecki, prezes Polskiej Unii Karate.

To prawdziwy fenomen, który budzi podziw zawodników zjeżdżających z całego świata. Polską stolicą karate jest Bielsko-Biała i to tutaj zlokalizowana jest siedziba najważniejszego krajowego związku. W 2023 roku cieszyliśmy się pod Dębowcem Igrzyskami Europejskimi, dopiero co opadły emocje po imprezie na światowym poziomie – Polish Open, a trwają przygotowania do lutowych Młodzieżowych Mistrzostw Europy! O to, jak bielszczanie tego dokonali, pytamy Pawła Połtorzeckiego, prezesa Polskiej Unii Karate.

Co za gratka dla Bielska-Białej! Przed nami Młodzieżowe Mistrzostwa Europy w Karate.

Paweł Połtorzecki: Tak, jesteśmy szczęśliwi, że Europejska Federacja Karate (EKF) doceniła nasze dokonania i nam zaufała. To wielki sukces Polskiej Unii Karate. Traktujemy to jako szansę na pokazanie się na forum całego świata karate. Już nie możemy się doczekać.

Co nas czeka?

52. Młodzieżowe Mistrzostwa Europy odbędą się w dniach od 7 do 9 lutego w Hali pod Dębowcem. Wezmą w nich udział kadeci, juniorzy i zawodnicy U-21. To niezwykle prestiżowa impreza, do której zawodnicy podchodzą z największą powagą, bo może stanowić gigantyczny impuls w ich karierach, w tym dać możliwość uzyskania stypendiów nie tylko na poziomie lokalnych samorządów, ale również nagrody i stypendia ministerialne.

Czyli zobaczymy potyczki samej elity?

Nawet więcej. Przyjadą najlepsi z najlepszych. Każdy europejski kraj będzie reprezentował raptem jeden zawodnik, który okazał się być najlepszy w swojej kategorii. Przyjadą do nas sportowcy niemalże wszystkich europejskich federacji. Przed nami bardzo widowiskowe zawody.

Czyli kibice mogą już sobie ostrzyć zęby?

Jak najbardziej. Robimy wszystko, aby mistrzostwa były atrakcyjne i dla publiczności w Bielsku-Białej, i dla widzów oglądających je w internecie i w telewizji.

W telewizji?

Tak. Chcemy, aby całe mistrzostwa można było oglądać w sieci. Z kolei finały najprawdopodobniej będzie można oglądać w jednej ze sportowych telewizji, o czym jeszcze poinformujemy ze szczegółami. Przed tą ostatnią częścią zawodów zwiniemy wszystkie maty, zostawiając jedną na środku, specjalnie podświetloną. Walki o złoty medal będą nie tylko fascynujące pod względem sportowym, ale będą też znakomitym show. To kolejny aspekt, który pozwoli wypromować i polskie karate, i Bielsko-Białą. Serdecznie zapraszamy kibiców do Hali im. Zbigniewa Pietrzykowskiego i do śledzenia mistrzostw, a już szczególnie finałów. Tym bardziej, że ceny będą przystępne. Bilety na każdy dzień zawodów będą kosztować 35 zł.

Jak się przygotować do organizacji tak dużego turnieju?

Mamy już doświadczenie w organizacji mistrzostw Europy i świata w karate stylowym, a od lat organizujemy wielki turniej Polish Open. Tervel Zwjatkow, szef Komisji Organizacyjnej EKF, był u nas przed ubiegłorocznymi Igrzyskami Europejskimi i był także teraz. Jest pod wrażeniem i hali, i organizacji. A muszę powiedzieć, że takie mistrzostwa są ogromnym wyzwaniem organizacyjnym. Przyjadą do nas nie tylko zawodnicy, ale też ich sztaby, w tym fizjoterapeuci i rodziny. Za jednym zamachem organizujemy w Bielsku-Białej kurs sędziowski dla ponad 200 sędziów. Miasto będzie żyło karate, a na pewno odczują to prowadzący hotele czy restauracje. Zadbamy ponadto o to, aby nasi goście mieli okazję docenić walory turystyczne naszego miasta.

Wspomniał Pan o Polish Open. 18. edycja odbyła się pod koniec października pod Dębowcem. Byłem pod ogromnym wrażeniem tej imprezy. W tak przestronnej sali było jak w ulu. Maty zajmowały niemal całą powierzchnię, a na trybunach trudno było znaleźć wolne miejsce.

Polish Open to flagowy turniej Polskiej Unii Karate. Jest jednym z największych, jeśli nie największym, w Europie. A znany jest na skalę światową. Organizatorzy i zawodnicy z całego globu dziwią się, że dysponujemy halą, w której można rozgrywać walki jednocześnie aż na dwunastu tatami. Inni uważają zawody za duże, jeśli mat jest dwa razy mniej. To nasze wielkie szczęście, że w Bielsku-Białej powstała hala, która okazała się być wręcz stworzona do organizacji zawodów w sportach walki.

Do tegorocznego Polish Open zgłosiło się ponad dwa tysiące zawodników z 244 klubów i 32 krajów. Mieliśmy karateków z najdalszych części świata, bo choćby z Japonii, Indii i Hongkongu. Chętnych do przyjazdu do Bielska-Białej na ostatnie Polish Open było jeszcze więcej, bo aż trzy tysiące. Liczy się jednak kolejność zgłoszeń, a już na dwa miesiące przed zawodami zamknęliśmy rejestrację.

Na całym świecie już wiedzą, że poziom sportowy u nas jest wysoki, więc przyjeżdżają ekipy, które czują się na siłach temu sprostać. Są zawodnicy, dla których to ważna data w kalendarzu, bo stanowi przetarcie przed turniejami rangi mistrzostwa świata czy nawet przed igrzyskami olimpijskimi. Mieliśmy tu szereg reprezentacji. Na przykład Duńczycy zgłosili swoją kadrę narodową. Tym razem mieliśmy rekordową ilość chętnych, bowiem dla karateków udział w październikowym Polish Open był zarazem swoistym rekonesansem przed Młodzieżowymi Mistrzostwami Europy w lutym.

Organizacja Polish Open w Hali pod Dębowcem robi wrażenie i na kibicach, i na zawodnikach z całego świata.

Z czego zostanie zapamiętany ostatni Polish Open?

Z rewelacyjnego poziomu sportowego, dobrego sędziowania, świetnej atmosfery i organizacji. Jesteśmy bardzo zadowoleni, że wszystko „zagrało”. To zasługa wszystkich, którzy zajmowali się organizacją, na czele z wolontariuszami i obsługą. Zawodnicy mieli przy tym pewność, że mogą liczyć na doświadczonych sędziów z Polski i Europy.

Najwięcej złotych medali zdobyli sportowcy z Ukrainy, którzy – mimo toczącej się wojny – radzą sobie znakomicie i lubią do nas przyjeżdżać, bo mają stosunkowo blisko. Drugie miejsce pod tym względem miała Słowacja – kraj z dużymi tradycjami karate. My mamy satysfakcję z trzeciego wyniku Polaków, bowiem Polska Unia Karate jest młodą organizacją, będącą dopiero na początku swojej ścieżki na szczyt. Polecam uwadze wyniki bielszczanek. Eva Criou zdobyła srebrny medal w kategorii U21 (-68 kg), a Aleksandra Toś brązowy w indywidualnym kata kadetek.

Cieszymy się, że możemy dziś w taki sposób podsumowywać Polish Open. Przypomnę, że ta dziś „pełnoletnia” impreza zaczęła się od niewielkich zawodów dla dzieci, rozgrywanych w sali gimnastycznej Szkoły Podstawowej nr 37 na osiedlu Karpackim. Później mieliśmy Mistrzostwa Bielska-Białej i Puchar Podbeskidzia, a sukcesywnie turniej się rozrastał i zamienił się regularne zawody pod obecnym szyldem. Już teraz zapraszamy na 19. edycję, zaplanowaną na 10-11 października 2025 roku.

Rozmawiamy o Polish Open i Mistrzostwach Europy, tymczasem w czerwcu 2023 roku cieszyliśmy się obecnością w Bielsku-Białej zawodów karate w ramach Igrzysk Europejskich. Jak się je udało ściągnąć do bielskiej hali?

W Bielsku-Białej siedzibę ma jedyny w Polsce związek oficjalnie reprezentujący ten sport. Jest tu idealna na zawody hala, a wszyscy widzą, z jakim powodzeniem odbywają się tu zawody na wysokim szczeblu. I choć Polska Unia Karate formalnie nie była organizatorem igrzysk, to nasze dokonania były kluczowe do tego, aby zawody zlokalizować w Hali pod Dębowcem. Nasi goście przyjechali tu w czerwcu „na gotowe” i bardzo chwalili cały turniej. Muszę tu podziękować bielskiemu klubowi Atemi, który pomógł w organizacji.

To, że Polska Unia Karate przejęła stery nad tym sportem od Polskiego Związku Karate było prawdziwym szokiem, wręcz rewolucją, którą żyło całe środowisko. Ale emocje z czasem opadły.

Opadły, bo wszyscy zajęliśmy się podnoszeniem poziomu polskiego karate. Idea powołania naszego związku zrodziła się w 2017 roku. Antonio Espinós, prezes WKF (Światowej Organizacji Karate) i EKF dostrzegł możliwości organizacyjne dla przemian, których owoce zbieramy dzisiaj. WKF, jako członek Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego, odchodzi od skupiania się na poszczególnych stylach karate, a promuje uniwersalne przepisy, które je łączą w sportowej formule m.in. po to, aby karate było atrakcyjne dla kibiców i wróciło na Igrzyska Olimpijskie. To też nasza idea.

W 2018 roku Polski Związek Karate został wydalony z WKF, a my staliśmy się członkiem tej organizacji. Ważne było jeszcze uzyskanie statusu Polskiego Związku Sportowego, abyśmy mogli oficjalnie wysyłać reprezentantów na najważniejsze zawody. Otrzeźwienie i refleksja, że musi się to stać, przyszło także w 2018 roku, gdy Dorota Banaszczyk zdobyła złoty medal w kumite podczas mistrzostw świata w Hiszpanii. Wstydem dla kraju było to, że nie występowała jako reprezentantka Polski i dopiero interwencje na najwyższym szczeblu spowodowały, że mogła wysłuchać Mazurka Dąbrowskiego. Ostatecznie, 30 marca 2022 roku, uzyskaliśmy status Polskiego Związku Sportowego i sytuacja się unormowała. Mogliśmy się już w pełni skupić na pracy. Jesteśmy całkowicie otwarci na współpracę, na rozwój, na nową energię. Każdy klub, reprezentujący jakikolwiek styl, może się do nas przyłączyć i działać razem z nami, ale jednocześnie musi przyjąć obowiązujące w WKF warunki i przepisy.

Wyobrażam sobie, że zdziwienie w Warszawie musiało być spore. Przecież to naturalne, że organizacje ze statusem PZS mają siedzibę w stolicy.

To rzeczywiście ewenement na skalę kraju, bowiem naprawdę nieliczne związki, z Polskim Związkiem Narciarskim jako dobrym przykładem, nie są zarejestrowane w Warszawie. Uważam, że to wielki powód dla dumy dla Bielska-Białej. Dziś to, co najważniejszego dzieje się w polskim karate, dzieje się właśnie w Bielsku-Białej! Mamy wyborne relacje z Ministerstwem Sportu, które widzi konsekwencję i profesjonalizm, z jakimi działamy i obdarza nas dużym zaufaniem.

Sami organizujemy ważne turnieje, ale też sami jako reprezentacja Polski i Polska Unia Karate jeździmy po całym świecie, zdobywając doświadczenie i coraz częściej laury podczas prestiżowych zawodów i turniejowych cykli.

Jesteśmy znani z umiejętności współdziałania. Możemy dziś liczyć nie tylko na wsparcie od rządu poprzez ministerialne programy, ale też cenimy sobie ogromną pomoc miasta i zaangażowanie samego prezydenta Jarosława Klimaszewskiego.

Gdzie należy upatrywać początku drogi, która doprowadziła bielskie karate do tego miejsca?

Myślę, że kluczowe było tu powstanie w 1985 roku tak prężnie działającego klubu Atemi, który mieścił się w dawnym okrąglaku, a kontynuował tradycje sekcji działającej przy Fiacie. Z czasem klub zaczął organizować coraz to lepsze turnieje i stworzył się tu zgrany zespół ludzi, którzy swoją pasją i zaangażowaniem doprowadzili nas do tego, co mieszkańcy mogą dzisiaj obserwować. Taki klub, jak Atemi, jest jak wielka rodzina, bo bez wsparcia i aktywności rodziców młodych zawodników nie sposób byłoby tyle zdziałać.

Jak Pan odbiera tę historię na poziomie osobistym?

Zaczynając przygodę z karate, nigdy nie pomyślałem, że mogę w przyszłości być nie tylko prezesem takiego klubu jak Atemi, a tym bardziej prezesem polskiego związku sportowego oraz że będę organizował tak ważne turnieje i cieszył się z tak wielkich sukcesów. Dziś czuję się spełniony i jako trener, i jako karateka z 6 danem.

Jednak największą dumę czuję, gdy patrzę na to, jak rozwijamy karate i jak wspaniałe środowisko tworzymy. Bez współpracy i otwartości niewiele moglibyśmy osiągnąć.

Patrząc na tę działalność, nie podejrzewam Pana i Unii o to, że osiądziecie na laurach.

Bynajmniej. Ciągle czujemy głód i widzimy potrzebę rozwoju. Musimy starać się choćby o to, aby karate było lepiej dofinansowywane, bo to znakomita inwestycja. Codziennie też pracujemy nad podnoszeniem poziomu sportowego, aby z naszych karateków mógł być dumny cały naród.

Czym nas jeszcze w Bielsku-Białej zaskoczy Polska Unia Karate?

W lutym pokażemy swoje możliwości podczas Mistrzostw Europy. Chcemy, by była to kolejna perfekcyjnie zorganizowana impreza. Potem poszukamy możliwości zgłoszenia kandydatury naszego kraju i miasta do kolejnych, jeszcze bardziej prestiżowych zawodów, być może nawet rangi mistrzostw świata. Z kolei w ujęciu globalnym, chcemy wrócić z karate jak najszybciej na Igrzyska Olimpijskie i wysłać tam reprezentantów Polski.

Czy karate mogą trenować wszyscy i dlaczego warto to robić?

Karate, jeśli lekarz nie widzi szczególnych przeszkód, jest dla wszystkich. I mówię tu nie tylko o treningach, ale też o udziale w zawodach. Dziś mamy przepisy, które mają na względzie przede wszystkim zdrowie zawodników i zakładają używanie ochraniaczy. To jest bezpieczny sport, w którym liczy się rywalizacja, a celem jest trafienie przeciwnika, a nie jego znokautowanie. Jednocześnie udało się zachować widowiskowość pojedynków, których toczenie i obserwowanie to wielka satysfakcja.

Treningi mają zbawienny wpływ na organizm. Poprawia się kondycja i sprawność, czujemy się pewni siebie. Karate niesie też wartości, bo jest w dużej mierze stylem życia – uczy szacunku, pracy, pokory i radzenia sobie z emocjami. To ciągle znakomita, wywodząca się z pięknej i długiej tradycji, odpowiedź na wymagania i zagrożenia współczesnego świata. Zachęcam, by spróbować!

Dziękuję za rozmowę.

– Zaczynając przygodę z karate, nigdy nie pomyślałem, że mogę w przyszłości być nie tylko prezesem takiego klubu jak Atemi, a tym bardziej prezesem polskiego związku sportowego – mówi Paweł Połtorzecki.

google_news