W tym roku Koło Gospodyń Wiejskich w Wilkowicach obchodzi jubileusz 75-lecia swojego istnienia. Założone w 1950 roku koło od dekad pełni kluczową rolę w życiu społecznym i kulturalnym Wilkowic, stając się symbolem lokalnej tożsamości, tradycji i kobiecej aktywności.
Początki KGW w Wilkowicach związane są z zaangażowaniem pierwszych gospodyń. Do koła zapraszane były mieszkanki wsi, które nie tylko prowadziły gospodarstwa domowe, ale zajmowały się hodowlą zwierząt i uprawą roli. Pierwszą przewodniczącą KGW była Anna Kucia. Kobiety zebrały się, aby uczestniczyć w życiu Wilkowic. Koło Gospodyń Wiejskich w Wilkowicach w krótkim czasie rozwinęło szeroką działalność społeczno-oświatową. Organizowało kursy gotowania i pieczenia, kursy szycia, pokazy przygotowywania przetworów, pieczenia ciast i chleba, konkursy higieny, racjonalnego żywienia, wystroju wnętrz, prowadzenia ogródków przydomowych itp.
Koło Gospodyń Wiejskich organizowało przez lata wiele okolicznościowych spotkań. Niejedno z nich do dziś jest kultywowane m in. spotkanie opłatkowe, czy zebranie z okazji Dnia Kobiet. Gospodynie nieprzerwanie współpracują z Radą Sołecką, Kółkiem Rolniczym, Ochotniczą Strażą Pożarną, czy Kołem Emerytów. Ta współpraca dotyczy także Urzędu Gminy i Gminnego Ośrodka Kultury Promyk.
Dzisiaj KGW w Wilkowicach nadal prowadzi szeroką działalność – zarówno kulturalną, edukacyjną, jak i integracyjną. Współorganizowane przez nie wydarzenia, takie jak dożynki, pikniki rodzinne, czy pokazy kulinarne przyciągają nie tylko mieszkańców, ale też gości z całego powiatu bielskiego.
– Do listopada 2024 roku działaliśmy przy Kółku Rolniczym i byliśmy zrzeszeni w Rejonowym Związku Rolników Kółek i Organizacji Rolniczych w Bielsku-Białej. Od końca listopada jesteśmy zarejestrowane w Krajowym Rejestrze Kół Gospodyń Wiejskich, nad którym pieczę ma Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Daje nam to nowe możliwości i dzięki temu w konkursie ogłoszonym przez Urząd Marszałkowski realizujemy zadanie publiczne pt. Kulinarna opowieść o tradycjach Wilkowic. Kultywujemy tradycję łamiąc często stereotypy postrzegania KGW. Dobrze się ze sobą czujemy i motywujemy się nawzajem do działania – mówi Katarzyna Kąkol, obecna przewodnicząca Koła Gospodyń Wiejskich.
Obchody 75-lecia działalności koła to nie tylko okazja do świętowania, ale także do spojrzenia wstecz na dziedzictwo kulturowe regionu. KGW w Wilkowicach bardzo dokładnie dokumentuje swoją działalność, zbiera archiwalne fotografie, dba o dawne wilkowickie stroje ludowe. To wszystko służy popularyzacji lokalnego dziedzictwa i umacnianiu tożsamości mieszkańców.
Dziś w KGW w Wilkowicach jest zrzeszonych ok 50 osób, w tym kilku mężczyzn, którzy są dużym wsparciem w wielu dziedzinach . Czynnie działa około 30 osób, reszta mocno kibicuje , część z racji wieku i stanu zdrowia nie da rady być aktywnym. Większość członków Koła spotyka się co miesiąc, by świętować imieniny i jest to tradycyjne zebranie, poza tym w przypadku organizacji różnego rodzaju wydarzeń organizowane są dodatkowe spotkania. KGW pozostaje jedną z najbardziej rozpoznawalnych i cenionych organizacji społecznych w gminie Wilkowice. Dzięki nieprzerwanej pracy kolejnych pokoleń gospodyń, udało się zachować i rozwinąć wiele wartościowych tradycji, które wciąż znajdują miejsce w życiu społeczności.
Jak będzie wyglądać świętowanie? – Mamy taką wizję tego wydarzenia, że połączymy go z dożynkami. Odbędzie się to 14 września. Będzie msza dziękczynna, potem przejdziemy uroczystym korowodem pod strażnicę. Na placu przed OSP będą się odbywać główne obchody, w czasie których zaprosimy gości i wszystkich przybyłych na poczęstunek. Będą występy dzieci z przedszkola, świetny koncert na akordeonie. Zapewnimy też atrakcje dla dzieci – dmuchańce, watę cukrowa, popcorn, czyli to, co znajduje się na takim typowym, rodzinnym festynie – zdradza Katarzyna Kąkol.
Wilkowice z upływem czasu stały się coraz mniej rolnicze. To po części sypialnia Bielska-Białej. Ale panie z Koła Gospodyń Wiejskich dbają, aby rdzenni mieszkańcy nie zapomnieli o swoich korzeniach. – Staramy się, żeby jednak ta tradycja nie umarła. Żeby nowoczesność po prostu nie przytłamsiła tego wszystkiego, od czego się wywodzimy. Żeby było widać, że cały czas czerpiemy z korzeni. Chcemy zrobić wydawnictwo, które wytłumaczy, dlaczego nasz strój jest taki, a nie inny. Bo nasz strój jest strojem krakowskim. Jak wiadomo, Wilkowice kiedyś należały do województwa małopolskiego. Wilkowice to tereny Małopolski, Żywiecczyzny. Nasze założycielki uznały, że strój krakowski będzie naszym strojem regionalnym. Strojem koła gospodyń z Wilkowic. I my kontynuujemy tą tradycję – mówi Katarzyna Kąkol.
– Mamy tutaj oddział górali żywieckich w Wilkowicach. Oni bardzo uczą nas tej tożsamości lokalnej. Bardziej jesteśmy związani z Małopolską niż ze Śląskiem, mimo, że mieszkamy w województwie śląskim. Ludzie często to mylą. Nam bardzo też zależy na tym, żeby oddzielać to nazewnictwo – dodaje.
W wilkowickim kole spotkać można nie tylko seniorki, ale także gospodynie młodsze, które zdecydowały się dołączyć, choćby z powodów towarzyskich. – Chcemy walczyć ze stereotypem, że koło gospodyń wiejskich to tylko starsze osoby ,że to są tylko starsze panie na emeryturze. One są niesamowitą bazą, mocnym fundamentem i doświadczeniem i bez nich ani rusz, ale zapisują się też młodsze kobiety. Mamy koleżanki w różnym wieku i wszyscy od siebie czerpiemy, wymieniamy się pomysłami. Ja się uczę cały czas od starszych koleżanek. One są dla mnie takim motorem napędowym, bo skoro im się chce, to jak mi się może nie chcieć. Warto się spotkać, porozmawiać, wymienić się doświadczeniami. Mamy taką więź, że potrafimy się po prostu spotkać i bardzo dużo razem zdziałać – mówi nasza rozmówczyni.
KGW w Wilkowicach słynie w powiecie przede wszystkim z osiągnięć kulinarnych. – Co roku mamy organizowany przez naszą gminę i przez powiat taki kulinarny konkurs. Najpierw jest etap gminny, potem jedziemy z tymi wygranymi potrawami na zawody powiatowe. Tam spotyka się około 40 kół gospodyń. To wydarzenie organizowane jest zawsze przy święcie powiatu bielskiego. Bardzo mocno kultywujemy tą kulinarną stronę – tłumaczy przewodnicząca.
Panie z Wilkowic są otwarte na nowości. Ostatnio wzięły udział np. w akcji „Cała Polska smaży pączki”. Usmażyły przy tej okazji prawie 700 pączków i tak im się spodobało, że chcą wziąć udział w tej akcji w przyszłym roku. W roku kalendarzowym członkowie koła mają wiele stałych spotkań. – Pierwszym takim wydarzeniem jest spotkanie noworoczno-karnawałowe. Potem mamy zebranie walne, też na początku roku, gdzie zapraszamy przedstawicieli wszystkich organizacji, które są na terenie sołectwa. Potem na Wielkanoc bierzemy udział w procesji rezurekcyjnej. W maju mamy konkurs „Kulinarne dziedzictwo”, a w czerwcu bierzemy udział w procesji Bożego Ciała. Organizowałyśmy kiedyś także przywitanie, a później pożegnania lata z gminną biblioteką, teraz przerodziło się to w piknik zimowy. We wrześniu mamy dożynki i odpust pasterski, a później bierzemy udział w Spartakiadzie, która jest końcem października. To są takie stałe punkty. Jeszcze w międzyczasie mamy kino plenerowe organizowane przez Radę Solecką, w które też się włączamy. Jesteśmy zawsze, gdy tylko w gminie coś się dzieje. Współpracujemy ze wszystkimi organizacjami, które chcą z nami współpracować – słyszymy.
– Staramy się po prostu brać aktywny udział w życiu społecznym i integrować tą społeczność w poszanowaniu tradycji. Mocno współpracujemy po sąsiedzku z kołami gospodyń z Mesznej i z Bystrej. Organizujemy wycieczki, wyjazdy. Ja ogólnie mam takie marzenie, żeby koło gospodyń przyciągało różne osoby i żeby społeczeństwo z powrotem zaczęło żyć bardziej razem. Żeby uwierzyło w to, że można razem dla siebie i dla innych coś fajnego zrobić, że nie trzeba się zamykać w domu, tylko można wyjść do ludzi. Można się spotkać właśnie tylko przy kawie, przy cieście. Porozmawiać, powymieniać się doświadczeniami. Jak trzeba jakąś akcję zrobić, taką charytatywną, to wtedy się przyłączyć i pomóc. Jak trzeba komuś upiec ciasto, to upiec – tak po prostu. Chciałabym, żeby ludzie wiedzieli, że ta organizacja jest taką żywą organizacją. I niekoniecznie trzeba mieć nie wiadomo jaki ogrom czasu, żeby działać razem z nami. Bardzo chętnie przyjmujemy nowe osoby i chętnie dzielimy się naszym doświadczeniem. Często zdarza się, że do naszego koła jest zapisana mama, później zapisują się córki, czy synowe, które przyprowadzają swoje córki. Ta wielopokoleniowość jest niesamowita i zapewnia nam ciągłość – kończy Katarzyna Kąkol.