Śląskie wina przegrały niegdyś z winami morawskimi i węgierskimi. Zniknęły z naszych wzgórz winogrady, choć pamięć o nich trwa do dziś. Współcześnie jednak, w dobie globalnego ocieplenia i rosnącego zainteresowania produktami regionalnymi, winiarstwo na Śląsku Cieszyńskim na powrót przeżywa renesans. A jego serce bije nad Olzą i Piotrówką. Czy więc w przyszłości wino stanie się nową marką regionu?
Częścią tegorocznych „Skarbów z Cieszyńskiej Trówły” po raz czwarty było Cieszyńskie Winobranie – wydarzenie, które z roku na rok zyskuje coraz większy rozgłos. Tegoroczna edycja przyciągnęła na cieszyńskie Wzgórze Zamkowe wielu miłośników wina i lokalnych smaków. Uczestnicy mogli się zaś przekonać, czym różnią się Hibernal od Dornfeldera, Solaris od Aurory, Riesling od Pinot Noir czy Regent od Chardonnay. – Wina dziś nie zabraknie, wszyscy mają wspaniałe wino, wszyscy ciężko pracują, by się dziś z państwem tym winem podzielić, zapraszamy więc do stanowisk winiarskich – mówił Marcin Lipski, prezes Stowarzyszenia Cieszyński Szlak Wina – organizacji, która łączy lokalnych winiarzy-pasjonatów, przedsiębiorców oraz samorządy, a jej celem jest rozwój upraw winorośli i stworzenie trasy enoturystycznej prowadzącej przez najważniejsze lokalne winnice po polskiej i czeskiej stronie granicy.
Sobotnia impreza była jednak nie tylko świętem wina, ale także symbolem odradzającej się branży winiarskiej, która chociaż wciąż jest stosunkowo młoda i mało znana, coraz wyraźniej zaznacza jednak swoją obecność na mapie regionu.
Śląsk Cieszyński staje się miejscem, gdzie tradycja spotyka nowoczesność, a lokalna pasja zaczyna tworzyć powoli nową, „winną” tożsamość regionu. I w ubiegłą sobotę można się było o tym przekonać. Wśród prezentujących się na Wzgórzu Zamkowym producentów znalazły się bowiem najważniejsze winnice Śląska Cieszyńskiego.
Winiarska historia Cieszyna i okolic sięga średniowiecza. Jak przypomniano podczas sobotniego wydarzenia, już w 1358 roku król czeski Karol IV nakazał zakładanie winnic w Księstwie Cieszyńskim, zapewniając ich właścicielom atrakcyjne przywileje podatkowe. Winogrady rozciągały się wówczas od Frysztackiego Przedmieścia po okoliczne wzgórza, a wino było obecne w klasztorach, na stołach szlachty i mieszczan.
– Jest wielka szansa, że pierwsze cieszyńskie winogrady na Frysztackim Przedmieściu nad rzeką Bobrówką powstały właśnie w 1358 roku – mówił Marcin Lipski, przekonując, że ogłoszenie królewskiego dekretu (który spisano w Pradze w piątek po pierwszej niedzieli karnawału w roku 1358, natomiast odczytano w Cieszynie w sobotę po Wniebowstąpieniu Najświętszej Marii Panny) może być uznawane za symboliczny początek winiarstwa na Śląsku Cieszyńskim.
Niestety, ochłodzenie klimatu w późniejszych wiekach sprawiło, że winorośl zniknęła z naszego krajobrazu. Cieszyńskich winogradów nie ma już od dobrych czterystu lat. Zostały jedynie przydomowe krzewy i tradycja, która przetrwała w nazwach ulic i miejsc – takich jak Kępa Winogradzka w Pierśćcu czy ul. Winnica w Grodźcu.
Dziś, dzięki pasji lokalnych winiarzy, globalnemu ociepleniu i rosnącemu zainteresowaniu produktami regionalnymi, wino wraca jednak na Śląsk Cieszyński. Podczas tegorocznego Winobrania zaprezentowało się pięć lokalnych winnic, m.in. słynąca z młodych, dynamicznych win Casa Novi z Pruchnej oraz Kępa Wiślicka z Wiślicy, zdobywczyni tytułu championa na tegorocznych targach w Poznaniu za klasyczne cuvée. – Niestety nie mamy go dzisiaj, ponieważ cały rocznik został już sprzedany – zdradził właściciel winnicy Jacek Chrobak.
Goście mogli też spróbować win z Jastrzębia-Zdroju, Kaczyc czy Gołkowic, a degustacjom towarzyszyły opowieści o historii winiarstwa i pasji, która stoi za każdym kieliszkiem. – Każde wino składa się z wody, słońca i serca winiarza – przekonywał Bronisław Sznapka, który od 12 lat gospodaruje w winnicy Bruntelesa w Kaczycach. Jego koledzy po fachu dodawali zaś, że dobre wino potrzebuje również mnóstwa… potu winiarza.
Rozwój winiarstwa niesie ze sobą nie tylko nowe smaki, ale również potencjał turystyczny. Coraz więcej winnic łączy bowiem produkcję z ofertą enoturystyczną, organizując degustacje, oprowadzanie po winnicach, warsztaty czy wydarzenia plenerowe.
W naszym regionie od 2021 roku lokalni winiarze współtworzą Cieszyński Szlak Wina, który łączy winnice po obu stronach Olzy – w Polsce i Czechach. Projekt nie tylko promuje region, ale także przypomina o jego wspólnej historii. Powstają też nowe inicjatywy, takie jak projekt EnoŚląskie realizowany z Urzędem Marszałkowskim i Euroregionem Śląsk Cieszyński.
Nic więc dziwnego, że wójt Zebrzydowic Janusz Król mówi wręcz o reaktywacji tradycji winiarskich nad Piotrówką. – By je promować, w tym roku założyliśmy symboliczne winnice w Kończycach Małych i Zebrzydowicach. Gmina będzie się nimi opiekować – zapowiada.
Samorządowcy przekonują, że wzorem do naśladowania jest dla nich progres winiarstwa i towarzyszącej mu turystyki, jaki w ostatnich latach nastąpił na południowych Morawach. I przypominają, że podczas zeszłorocznego, listopadowego spotkania w Piotrowicach koło Karwiny rozważano nawet uruchomienie zabytkowego pociągu enoturystycznego na trasie Karwina-Cieszyn. Pomysł może wydawać się śmiały, ale doskonale wpisuje się w trend łączenia historii z turystyką doświadczeń.
Niestety Cieszyn, choć był niegdyś sercem śląskiego winiarstwa, dziś w swych granicach nie ma ani jednej aktywnej winnicy. Zdaniem specjalistów to sytuacja paradoksalna, biorąc pod uwagę zarówno tradycję, jak i sprzyjające warunki – nasłonecznione stoki, łagodną rzeźbę terenu i dobrą glebę.
Nadzieję na zmianę przynosi jednak projekt „Cieszyński Winograd”, czyli plan stworzenia parku tematycznego z edukacyjnymi nasadzeniami winorośli na dawnym Frysztackim Przedmieściu – miejscu, gdzie winorośl rosła już w XIV wieku. Jeśli inicjatywa się powiedzie, być może będzie to pierwszy krok do powrotu winiarstwa w granice miasta.
– Zakładajmy winnice, niech ziemia cieszyńska winem stoi – apelował podczas Winobrania Marcin Lipski, prezes Stowarzyszenia Cieszyński Szlak Wina. A wspólnie z Władysławem Żaganem, cieszyńskim pasjonatem historii, zdradził, że do założenia mini-winnicy szykują się także w Grodźcu nieopodal tamtejszego zamku.
Choć Cieszyn nadal czeka na swój winny comeback, a winiarska branża w regionie jest wciąż młoda i mało znana, rozwija się. Rośnie liczba winnic, ich właściciele inwestują, samorządy wspierają, a turyści chętnie odwiedzają te miejsca. Pojawiają się także nagrody, a wydarzenia takie jak Cieszyńskie Winobranie przyciągają coraz szerszą publiczność. – Idziemy więc dobrą drogą, choć musimy się też stale uczyć – podsumował Krzysztof Kasztura, wiceburmistrz Cieszyna.