– Czy wie pan, gdzie jest osiedle Złote Łany? – zapytał późnym wieczorem mężczyzna w podeszłym wieku przechodnia w rejonie stacji kolejowej Bielsko-Biała Leszczyny. – Przyjechałem z Katowic do kolegi, nie znam teraz Bielska-Białej, zrobiło się ciemno…
Jest późny wieczór, Boże Narodzenie. Prawdopodobieństwo spotkania kogokolwiek obok potoku w rejonie stacji kolejowej Bielsko-Biała Leszczyny jest znikome, a jednak życie pisze zaskakujące scenariusze. Tam właśnie przemieszczał się 81-letni mężczyzna, który przyjechał w odwiedziny do kolegi, ale… nie miał dokładnego adresu.
– Kiedyś mieszkałem w Bielsku-Białej, ale teraz mieszkam w Katowicach. No, obok tej „kopuły” (Spodek – red.). Wysiadłem z pociągu na stacji Bielsko-Biała Główna… – tłumaczył pan Józef.
Mężczyzna mówił, że pamięta mniej więcej osiedle Złote Łany i tam się chciał dostać. Jego kolega prawdopodobnie mieszka przy ul. Reja.
– Złote Łany jest niedaleko, podprowadzę pana, ale ulica Reja to inny rejon Bielska-Białej. Ma pan dokładny adres tego kolegi?
– Nie mam.
– A w jaki sposób się pan znalazł w pobliżu stacji Bielsko-Biała Leszczyny?
– Przyjechałem taksówką – tłumaczył. – A później przeszedłem trochę na piechotę, ale szybko zrobiło się ciemno i straciłem orientację.
– A nie szuka pana rodzina w Katowicach?
– Nie, mieszkam sam. Powinni mi zrobić zdjęcie, dla przestrogi dla innych, bo chyba nie przemyślałem wszystkiego dobrze i zrobiłem panu kłopot – mówił pan Józef.
– O której godzinie pan przyjechał do Bielska-Białej?
– Z półtorej godziny temu.
– Na bilet powrotny ma pan pieniądze?
– Mam.
– A wie pan, że jest Boże Narodzenie?
– Wiem.
– Zapowiadają, że ma być duży mróz. Nie może pan ani błąkać się po mieście, ani gdzieś przysiąść na ławce, bo to się może źle skończyć. Ma pan przy sobie jakiś dokument tożsamości?
– Mam – odpowiedział mężczyzna. (Miał przy sobie dowód osobisty i prawo jazdy – red.)
– Jeździ pan jeszcze samochodem?
– Nie, już nie.
O sytuacji powiadomiono oficera dyżurnego Komendy Miejskiej Policji w Bielsku-Białej. Zgłoszenie wpłynęło o godz. 20.25.
– Gdzie panowie teraz są? – zapytał dyżurny.
– Idziemy ulicą Żywiecką, w kierunku ul. Poniatowskiego. Za parę minut będziemy na pobliskiej stacji paliw.
– Interwencja wpisana, wysyłam patrol – skwitował dyżurny.
W trakcie dalszej rozmowy okazało się, że pan Józef ma dom w Straconce, jednak obecnie z niego nie korzysta i nie miał przy sobie kluczy. Bielsko-Białą znał kiedyś dobrze, ale wiele się zmieniło, a on sam przyznał, że zaczyna mieć problemy z pamięcią. Kilka tygodni wcześniej był już w Bielsku-Białej w odwiedzinach u znajomych.
Na stację paliw przy ul. Żywieckiej przyjechał patrol z II Komisariatu Policji. Policjanci wylegitymowali pana Józefa i zaprosili go do radiowozu.
– Pojedzie pan z nami.
– Przepraszam za kłopot i dziękuję za pomoc – powiedział, wsiadając do radiowozu.





