Jak mogliśmy przeczytać też i w “Kronice Beskidzkiej”, do połowy lutego nasi waleczni Górale przebywali pod tureckimi palmami, w miejscowości Side. Szykują się do bojów na drugim piłkarskim froncie. Ale futbolowa ekstraklasa już, niestety bez nich, ruszyła pełną parą. Pierwszy mecz i totalne rozczarowanie w Chorzowie. Myślę, że kibiców w Bielsku-Białej specjalnie nie smuci porażka Niebieskich. Szczególnie w świetle “piłkarskiego pokera”, jaki rozegrano przeciwko naszym walecznym Góralom, aby utrzymać w ekstraklasie Ruch w końcówce ubiegłego sezonu. Te nasze futbolowe pogmatwane sprawy często przewijają się z niebieskim kolorem z Chorzowa.
Ciągle mamy jednak w głowie zielony stolik i działania, które doprowadziły do piłkarskiej degradacji. W przeszłości futbolowej to jednak Niebiescy byli dla nas nieosiągalnym piłkarskim wzorem. Z Chorzowa do Bielsku-Białej w latach 60. ub. wieku przeprowadził się znakomity lekarz, chirurg ortopeda Bronisław Kaźmierowicz, a za nim cała plejada piłkarzy, którzy zasilili najlepszy wtedy nasz klub – BKS Stal. Za doktorem z Chorzowa przybyli – leczony przez niego Eugeniusz Kulik, Józef Kopicera, Józef Gomoluch, Jan Rudnow. Bardzo niewiele brakowało, aby pochodzący też z Chorzowa trener Antoni Piechniczek wprowadził wtedy BKS do ekstraklasy. W Ruchu i w BKS-ie grali też Tadeusz Małnowicz czy Czesław Maruszka. Gdyby pogrzebać w historii futbolu obu miast, takich przykładów można byłoby znaleźć więcej. Historia ,jak to mówią, czasem się zatrzymuje, czasem powtarza, ale też często do niej wracamy. Bo kiedy wspominać dawne futbolowe czasy jak nie teraz, gdy rusza ligowa wiosna po raz pierwszy raz od sześciu lat bez Górali, a z drugiej strony nasza drużyna w pierwszej lidze i pod tureckimi palmami chyba sama nie wie (tak jak i my) czy szykuje się do ataku na ekstraklasę czy będzie rozpaczliwie bronić się przed spadkiem? Zdania są podzielone. I, jak mówił klasyk, “tego nie wie nikt”. Pewne jest jedno, że Niebiescy w tym sezonie nie wywalczą swojego 15. tytułu mistrza Polski.
I jeszcze jedno porównanie. To boiska. Porównajmy obiekt piłkarski Niebieskich i nasz. Powiem krótko. Ten w Chorzowie to przypudrowany obiekt sportowy w ruinie i… piękna tradycja. Ten nasz wspaniały nowoczesny stadion, na którym buduje się piękna tradycja bielskiego piłkarstwa. A nasz stadion doceniany jest i uznawany nie tylko przez bielskich kibiców, ale również dostrzeżony przez innych. Ten niedawno otwarty obiekt – w październiku ubiegłego roku został zgłoszony do corocznego konkursu na Stadion Roku 2016. Wśród podobnych budowli – uwaga, uwaga – na całym świecie! Dla mnie to powód do satysfakcji i dumy, ale w wielu środowiskach tego wydarzenia jakby nie zauważono. Wszystko niektórym spowszedniało. A takie fakty należy podkreślać.
Wróćmy jednak z obłoków na ziemię, z historii do współczesności. Teraz będzie o naszych współczesnych postaciach futbolowych. O tych z odległych lat wspominałem w pierwszej części felietonu. W dużej mierze powiązanych z Chorzowem. Chorzów to Chorzów, ale Kraków to Kraków. I z tego miasta w bielskim futbolu występowała liczna plejada zawodników “robiąca” za piłkarskie gwiazdki w stolicy Podbeskidzia. A to Daniel Dubicki, Grzegorz Pater, Łukasz Gorszkow, no i ten znakomity zawodnik, którego dziś kreuję na bohatera mego felietonu – Dariusz Kołodziej. Tak jak tych z diaspory chorzowskiej jak i z Grodu Kraka, znałem wszystkich osobiście. O niektórych słuch zaginął. Ale jak się mówi Dariusz Kołodziej, to przychodzi mi od razu do głowy postać znakomitego, walecznego piłkarza również rodem z Krakowa – Dariusza Łatki. Wiem, że Dariusz Łatka w związku z profesją żony, która pracuje w liniach lotniczych, wędruje po różnych krajach Europy. Jeszcze grając w piłkę – a to na Łotwie czy na Węgrzech. Ale żałuję,że mój ulubiony piłkarz, “Kołek” Dariusz Kołodziej zaprzyjaźniony z Dariuszem Łatką postanowił niedawno zakończyć piłkarską karierę. A w walecznych Góralach grał prawie 12 lat, z krótką przerwą na występy w Górniku Zabrze. Stał się symbolem, ikoną bielskiego klubu jak choćby Marek Sokołowski czy Robert Demjan. Był w zespole Górali, który awansował do Ekstraklasy, przyczynił się do cudownego uratowania przed degradacją w sezonie 2012/2013. Rozegrał ponad 200 meczów w bielskim zespole! Strzelił 43 bramki! Trafiał głównie z dystansu, z ogromną siłą. A w sezonie 2007/2008 został najlepszym strzelcem Podbeskidzia, uzyskując 14 goli. Był podporą zespołu w półfinałach krajowego pucharu. Chciało go w tamtym czasie wiele klubów polskiej ekstraklasy. Związał się z naszym miastem, lubiany przez kibiców i kolegów z zespołu. Pogodny, uśmiechnięty, zadowolony z życia rodzinnego i swojej sportowej przygody. Nigdy nie przestał być sobą. Zawsze skromny, życzliwy i uśmiechnięty. Pomyślności, Darek!