Prawdopodobnie w sądzie znajdzie finał sprawa pożaru trawy na jordanowskiej Hajdówce. Mężczyzna, który z premedytacją podłożył kilkadziesiąt razy ogień, został złapany.
Pożar traw, jaki wybuchł w niedzielne popołudnie na Hajdówce, poruszył sporą część miasta. Nie paliła się bowiem niewielka łąka, ale kilka hektarów nieużytków. Sytuacja była poważna, bo ogień zaczął niebezpiecznie zbliżać się do zabudowań mieszkalnych i gospodarczych. Strażacy ustalili, że pożarem objęte było około czterech hektarów terenu.
Mężczyzna, który narobił zamieszania i mógł wyrządzić ogromne straty, został zatrzymany. Przyznał się do winy. Idąc wzdłuż potoku, zapalał zapalniczką ogień co kilkanaście metrów na łącznej długości około kilometra.