Kto nie jedzie nad morze, rusza nad jeziora. Najbliższe to Międzybrodzkie i Żywieckie. Właściciele bazy noclegowej, gastronomicznej i przystani nie ukrywają, że marzą o takim słonecznym lecie jak dwa lata temu i wręcz modlą się o dobrą pogodę.
Jeziora Międzybrodzkie i Żywieckie to jedne z ulubionych miejsc wypoczynku mieszkańców regionu bielskiego. Położone o rzut beretem są świetną bazą na sobotnie i niedzielne wypady. Turyści wpadają tu także popołudniami w dni powszednie. Sprawdziliśmy co dzieje się nad obu jeziorami, gdzie można wypocząć, popluskać się czy skorzystać ze sprzętu pływającego.
KĄPU KĄPU, ALE GDZIE?
Zacznijmy od możliwości popluskania się w wodzie. Niestety, tak jak w latach poprzednich, wyboru nie ma wielkiego. W obu akwenach nie ma żadnego kąpieliska oficjalnego i takiego z prawdziwego zdarzenia. Są tylko miejsca, gdzie od wielu lat ludzie zażywali kąpieli, przez urzędników określane jako „dzikie”. W jeziorze w Międzybrodziu Bialskim popluskać się można w centrum, za boiskiem. Lepsze warunki do pływania w tym samym akwenie czekają w Międzybrodziu Żywieckim, w okolicach mostu. W przypadku Jeziora Żywieckiego popływać można w Zarzeczu. Reasumując – miejsc do kąpieli jest jak na lekarstwo i na razie nie ma widoków, aby się to poprawiło.
ROWERKI, ŁÓDKI, STATKI
Znacznie lepiej wygląda sytuacja z wypożyczeniem sprzętu pływającego – rowerów wodnych, kajaków, łódek czy żaglówek. Oba jeziora dysponują sporą liczbą przystani z wypożyczalniami w Międzybrodziu Bialskim, Międzybrodziu Żywieckim, Tresnej, Zarzeczu i Żywcu. Rowerek wodny dostępny jest na godzinę za 15-25 zł, łódka 15-20 zł, a na dobę 50 zł. Za godzinne wynajęcie kajaku zapłacimy 12-15 zł, a za dobę 50 zł. Wynajęcie żaglówki na 4 godziny to koszt 80-100 zł, na cały dzień 130-190 zł. Cena zależy nie tylko od przystani, ale i od typu żaglówki. Można też skorzystać z 45-minutowego rejsu statkiem po Jeziorze Żywieckim. Taka przyjemność kosztuje 15 złotych. Do wyboru są dwa statki na przystaniach położonych po obu stronach jeziora, w pobliżu zapory w Tresnej.
BAZA SIĘ POPRAWIA
Z roku na rok poprawia się baza noclegowa i gastronomiczna, chociaż do ideału jest jeszcze bardzo daleko.
– Powiedzmy sobie szczerze, że turyści nie przyjadą już do ośrodka, gdzie mają do dyspozycji jedynie pokój, a łazienkę na korytarzu wspólną dla wielu osób. To już nie te czasy. Teraz wymagany jest pokój z łazienką i innymi cywilizacyjnymi wygodami, jak telewizor. Sam ośrodek czy pensjonat też musi czymś przyciągać wczasowicza. Koniecznie trzeba mieć plac zabaw, jeśli myśli się o ściągnięciu rodzin z małymi dziećmi. Potrzebna jest też przestrzeń, której szukają zwłaszcza ludzie z miasta. Wskazana jest także część rekreacyjna z wiatą do grilla czy stołem bilardowym. Przyciągnąć wczasowiczów może również dobra i atrakcyjna kuchnia – podkreśla Wiktor Czulak, który pomaga żonie Marii w prowadzeniu ośrodka w Międzybrodziu Bialskim. – W naszym przypadku nastawiamy się głównie na obozy sportowe. To grupy zorganizowane i pewny klient. Dzięki takim grupom mamy w tym roku zapełnienie w ośrodku od lipca do końca sierpnia. Ktoś może nam pozazdrościć frekwencji, ale ja zawsze podkreślam, że wymaga to sporej pracy i dodatkowych inwestycji, na przykład posiadania miniboiska. Oczywiście nic nie przychodzi za darmo i aby coś z tego mieć, to trzeba wpierw zainwestować i pracować na to latami, bo konkurencja nie śpi. Nie możemy stać w miejscu, ale cały czas czymś uatrakcyjniać nasz ośrodek, bo przecież w pobliżu jest Szczyrk, Wisła czy Ustroń. Uważam, że wszystkim nam powinno zależeć na przyciągnięciu jak największej rzeszy turystów do naszej gminy. Owszem, zarabiają na tym głównie właściciele ośrodków czy pensjonatów, ale też baza gastronomiczna i sklepy, bo turyści i tam zostawiają pieniądze. Baza gastronomiczna się poprawia. Przybyło nieco lokali, które starają się przyciągnąć turystów i smakoszów szerokim menu. Co prawda wciąż królują fast foody, ale jest kilka miejsc, gdzie serwują obiady domowe.
JAK Z TURYSTAMI?
Szymon Krzak z Przystani Wodnej w Międzybrodziu Żywieckim mówi, że dwa temu lato było wręcz cudowne, bo słoneczne.
– To oczywiście przełożyło się na sporą frekwencję i rzeszę chętnych do korzystania z rowerków wodnych. Rok temu lato było dziwne, z pogodą w kratkę. W tym roku już zauważyliśmy, że w weekendy, gdy tylko jest słońce, brzegi jeziora zapełniają się sporą rzeszą turystów. Gorzej w tygodniu. Jak widać, wszystko zależy od pogody i dlatego modlimy się o słońce – mówi Szymon Krzak.
Z kolei Wiktor Czulak uważa, że z frekwencją na razie jest marnie:
– Nie widzę, aby były tłumy, jak to miało miejsce przed laty. Często słyszę od turystów uwagi, że byli tu kilka lat temu i praktycznie nic się nie zmieniło. Dziwią się, czemu takie malownicze jeziora nie są lepiej zagospodarowane, podkreślają, że powinny tętnić życiem.
Pełni wiary, że ten sezon w końcu wypali, są w Gminnym Ośrodku Kultury i Sportu Czernichów.
– Z informacji jakie mamy od właścicieli ośrodków i pensjonatów wynika, że wśród turystów, którzy przyjeżdżają na tygodniowy czy dwutygodniowy pobyt, najwięcej jest osób ze Śląska i Warszawy. Z roku na rok przyjeżdża też coraz więcej gości z Łodzi i okolic, a także z Krakowa. Pojawiają się również zagraniczni wczasowicze – z Niemiec, Holandii, Wielkiej Brytanii. W nasze tereny przyjeżdża również sporo młodzieżowych grup zorganizowanych. Nie chcą leżeć plackiem na plaży, ale aktywnie spędzać czas. Widzimy to zwłaszcza po tym, jak zainteresowani są naszymi kompleksami boiskowymi, gdzie praktycznie cały czas ktoś na nich gra. Myślę, że nasza gmina ma bardzo wiele do zaoferowania. To oczywiście jeziora, infrastruktura sportowa, wiele szlaków i ścieżek spacerowych oraz rowerowych. To także popularna góra Żar z kolejką linowo-terenową, parkiem linowym, specjalną trasą rowerową Bike Park. Warte polecenia jest także odwiedzenie szkoły szybowcowej pod Żarem. Jestem przekonany, że turysta u nas nie będzie narzekał na nudę. W sumie jest nieźle, choć zawsze może być lepiej – mówi Krzysztof Fiołek, dyrektor Gminnego Ośrodka Kultury i Sportu Czernichów.