Jedna z lokatorek zamieszkała w bielskiej kamienicy zaraz po wojnie i – jak mówi – nigdy nie było w niej porządnego remontu. Ściany rozpadają się na oczach mieszkańców. A wychodek, jak w 1946 roku był w szopce za budynkiem, tak dalej jest w użyciu.
Zrujnowana kamienica
Kamienica przy ulicy Lipnickiej 70 nie przynosi chluby gminie, która jest jej właścicielem. Monika Klimczak mieszka tu od listopada ubiegłego roku i do teraz nie może wyjść z szoku. – Jest tu 19 mieszkań w trzech klatkach, z czego pięć pustych. Ściany budynku się sypią – nie tylko na zewnątrz, ale i w środku. Wszędzie groźne pęknięcia, nie wspominając o powybijanych oknach. Klatka schodowa w ruinie – ściany pełne dziur, a schody w rozsypce. We znaki daje się wilgoć i grzyb. Ja jestem jednym z najmłodszych lokatorów, ale tu mieszkają osoby w podeszłym wieku i schorowane, dla których to szczególnie uciążliwe – mówi bielszczanka. W mieszkaniu Ewy Wawak ściany składają się z gołych kamieni. – Goście czasem myślą, że to ozdobne imitacje cegieł, bo takie są ostatnio modne. Niestety, to zwykły zawilgły mur – uśmiecha się lokatorka.
– Mieszkam tu od 1946 roku. Kiedyś tu były niemieckie koszary. Od tego czasu nic się nie zmieniło. Prócz tego, że budynek popada w coraz większą ruinę. Pamiętam, że planowano jego kapitalny remont na lata… siedemdziesiąte. Większość mieszkańców do dzisiaj korzysta z ubikacji mieszczących się w równie zrujnowanej szopce na tyłach kamienicy. W zimie takie spacery nie należą do przyjemności – opowiada Helena Mazur.
Mieszkańcy podkreślają, że Zakład Gospodarki Mieszkaniowej reaguje na zgłoszenia o awariach i te najpoważniejsze są usuwane. – Ostatnio wymienili drzwi na podwórze – stwierdza Ewa Wawak. – Jednak to tylko doraźne łatanie, które niewiele daje – dorzuca Helena Mazur. – Przecież tutaj potrzeba generalnego remontu. Zabezpieczenia ścian, odnowienia klatki schodowej i drewnianych schodów, budowy prawdziwych toalet i tak podstawowych rzeczy, jak remont dachu i zapewnienie nam sprawnej wentylacji. Zasługujemy na to, by żyć w godnych warunkach, a mieszkamy o rzut kamieniem od ratusza. Wprawdzie czynsze nie są wysokie, bo wynoszą około 150 złotych za 30 metrów kwadratowych powierzchni, ale wszyscy je regularnie płacą – puentuje Monika Klimczak.
Szansa za rok
W Zakładzie Gospodarki Mieszkaniowej w Bielsku-Białej stwierdzają, że stan kamienicy w dużym stopniu zależy od samych mieszkańców. A z analizy płatności wynika, że większość lokatorów nie płaci regularnie. – Wiemy, jakie mamy budynki w swoich zasobach. Trzy czwarte z nich powstało około 1945 roku i wymaga remontów. Nikt tu Ameryki nie odkrywa, a w podobnych miejscach dostosowujemy wysokość czynszów do stanu technicznego. Stawka bazowa wynosi około 4 złote za metr, a przy lokalach socjalnych schodzimy nawet do 60 groszy za metr. Gdy mamy pustostan i są możliwości techniczne, to podnosimy jego standard poprzez na przykład utworzenie toalety – mówi Katarzyna Lis, kierownik działu lokali mieszkalnych ZGM-u. Jak dodaje, zakład systematycznie remontuje administrowane przez niego kamienice. Tego akurat nikt nie podważa, bowiem mieszkańcy Bielska-Białej z zadowoleniem obserwują, w jakim tempie pięknieją kolejne miejskie architektoniczne perły.
Ryszard Bodzek, kierownik Administracji Domów Mieszkalnych ZGM-u wyjaśnia, że budynek przy Lipnickiej 70 nie zagraża bezpieczeństwu mieszkańców i nie jest w stanie awaryjnym. Ale ma dla nich bardzo dobrą wiadomość. – Zarówno ten dom, jak i sąsiednie (nr 64 i 66) zostały ujęte w wieloletnim planie remontów. W 2018 roku rozpocznie się opracowywanie dokumentacji, a potem ruszą prace. Ich koszt i zakres będzie znany jednak dopiero po opracowaniu projektu – informuje.