– Uwaga! Sąsiad pod prąd jedzie! – ironizowali mieszkańcy Cisownicy. Wprowadzona niespodziewanie nowa organizacja ruchu przyprawiła wiele osób o ból głowy.
– To miejsce jest dość niebezpieczne. Dochodzi tu czasami do kolizji, ponieważ ludzie nie patrzą na znaki i wymuszają pierwszeństwo. Teraz jest jeszcze więcej zamieszania, bo wiele osób jeździ na pamięć. A ta wysepka to jakieś kuriozum. Przecież tędy nie przejedzie sprzęt rolniczy, a tym bardziej duże samochody ciężarowe. Nie wiem, czemu te zmiany mają służyć – mówiła jedna z mieszkanek.
Zasadnicza zmiana polegała na tym, że do Cisownicy nie można było wjechać na wprost z głównej drogi, ale trzeba było lekko odbić w prawo, a następnie objechać wysepkę ułożoną z brukowej kostki i dopiero skręcić w lewo do centrum. Wymagało to zwolnienia, co akurat można było uznać za element poprawiający bezpieczeństwo. Rzecz jednak w tym, że jazda przez wysepkę nie sprawiała większej trudności kierowcom osobówek, ale już dużej gimnastyki wymagała w przypadku autobusów, a wręcz czegoś karkołomnego od kierujących maszynami rolniczymi, tirami, czy ciężarówkami z drewnem. Te ostatnie jeżdżą do miejscowego tartaku.
Mieszkańców nie tylko zaskoczyła nagła zmiana organizacji ruchu, ale też brak jakiejkolwiek wcześniejszej informacji. Mnóstwo krytycznych uwag odebrał w tej sprawie wójt gminy Krzysztof Glajcar. – Byłem akurat służbowo w Sopocie, kiedy rozdzwonił się telefon. Ten projekt zmiany organizacji ruchu jakiś czas temu miałem na swoim biurku. Widząc, że jest zatwierdzony przez ekspertów, poleciłem pracownikowi zaakceptować ten techniczny dokument. Po telefonach od mieszkańców wystąpiliśmy o wyjaśnienia do właściwego organu, wnioskując, żeby tej nowej organizacji ruchu przyjrzeć się dokładniej – mówi gospodarz gminy.
Ponieważ ulica Cisowa biegnąca przez tę miejscowość od trasy Cieszyn – Ustroń to droga powiatowa, poprosiliśmy kierownictwo Powiatowego Zarządu Dróg Publicznych w Cieszynie o komentarz. Z wyjaśnień udzielonych przez dyrektor PZDP Magdalenę Suchanek-Kowalską wynika, że Najwyższa Izba Kontroli nakazała konieczność zweryfikowania organizacji ruchu m.in. w tamtym miejscu.
– Jednym z podjętych działań było zlecenie specjalistycznej firmie z Bielska-Białej opracowanie projektu dla skrzyżowania dróg powiatowych 2608 S Cieszyn – Dzięgielów – Cisownica oraz dla drogi 2612 S przez wieś Cisownica. Powodem były niejasne zasady dotyczące ruchu na tym skrzyżowaniu, które wynikały w głównej mierze z geometrii skrzyżowania. W ramach projektu wprowadzono m.in. ograniczenie prędkości do 40 km na godzinę na wlotach do skrzyżowania, odsunięto przystanek autobusowy od skrzyżowania oraz wyznaczono nowy przystanek na kierunku do Cisownicy. Ponadto zaprojektowano i ustalono zasady ruchu w rejonie istniejącej wyspy na skrzyżowaniu, którą dodatkowo wybrukowano. Projekt ten uzyskał pozytywną opinię PZDP, policji, gminy Goleszów oraz został zatwierdzony przez Wydział Komunikacji Starostwa Powiatowego w Cieszynie – tłumaczy szefowa cieszyńskiego PZDP.
Skąd zatem to całe zamieszanie, skoro projekt zatwierdziły wszystkie możliwe instytucje? Czyżby projektant nie zadał sobie trudu, by od strony praktycznej ocenić możliwości techniczne na tym skrzyżowaniu? Inaczej nie byłoby prób manewrowania autobusem pod nadzorem policji i sprawdzania, czy taki duży pojazd przez to skrzyżowanie przejedzie… I to już po zamontowaniu oznakowania!
1 września wieczorem, czyli raptem dwa dni po wprowadzeniu zmian, pojawiła się ekipa i… zdemontowała znaki. – Wzięliśmy pod uwagę negatywny oddźwięk społeczny, a także problemy z manewrowaniem większych pojazdów w rejonie wyspy oraz częste przypadki ignorowania oznakowania przez kierujących. Po wizji w terenie podjęto decyzję o odstąpieniu od wprowadzenia nowej organizacji ruchu. Obecnie ruch na tym skrzyżowaniu odbywa się na dotychczasowych zasadach – mówi Magdalena Suchanek-Kowalska.