Kamienny krąg w brytyjskim Stonehenge to jedno z najbardziej znanych na świecie miejsc kultu prehistorycznych ludzi, mocno przy tym związane ze słońcem i księżycem. Czy podobne, kultowe miejsce, w którym słońce i kamienie odgrywały wielką rolę, funkcjonowało przed wiekami w Beskidach, na terenie obecnej gminy Brenna?
Trzy Kopce to wyjątkowy szczyt w Beskidzie Śląskim. Wyjątkowy, gdyż od wieków pełni funkcję graniczną, a swoją nazwę wziął od wyznaczających granice kopców. Przez długi czas był to trójstyk terytorium Księstwa Cieszyńskiego, tak zwanego państwa bielskiego oraz leżącego na terenie Polski państwa łodygowickiego. Granica ta miała więc wówczas charakter międzypaństwowy. Teraz przebiega tam granica między trzema miejscowościami: Bielskiem-Białą, Brenną i Szczyrkiem. Ten graniczny charakter Trzech Kopców jest ważny i jeszcze do niego wrócimy.
Rejon szczytu tej liczącej ponad tysiąc metrów wysokości góry kryje dwie kamienne tajemnice. Pierwszą są kamienne kopczyki, które znajdują się na przełączce między Trzema Kopcami, a sąsiednią górą Stołów. Usypano ich tam kilkadziesiąt. Nie wiadomo kto, kiedy i dlaczego je stworzył. Nie są one w Beskidach czymś wyjątkowym, gdyż podobne – choć nie identyczne, bo wyraźnie różniące się budową – kopce kamienne są na przykład na Palenicy, na granicy Bielska-Białej i Jaworza. Problem z beskidzkimi kopcami z kamieni polega na tym, że nie kryją one żadnych elementów pozwalających datować czas ich powstania. Z pewnością jednak usypali je ludzie. Ale po co? Być może pełniły funkcję graniczną, na co zdają się wskazywać przekazy źródłowe. Inna z hipotez zakłada, że miały charakter pokutny. To znaczy wysiłek włożony w ich stworzenie miał zmyć z winowajcy popełniony przez niego niecny uczynek. Jest też hipoteza sugerująca, że w ten sposób magazynowano na górskich halach kamień, który później służył do jakichś, być może gospodarczych, celów – na przykład budowlanych. Nie można jednak wykluczyć, że kamienne kopczyki miały zupełnie inne, nieznane nam, przeznaczenie. Jest również pewien ślad wiodący daleko w przeszłość. Otóż niedaleko tych kamiennych kopców usypanych między Trzema Kopcami a górą Stołów znajduje się mała jaskinia, przy wejściu do której przed laty znaleziono prehistoryczny grot pamiętający najprawdopodobniej II wiek naszej ery. Tyle że jest to dowód jedynie na to, że w tej okolicy ludzie bywali już bardzo dawno temu, a nie na to, iż to oni zbudowali kopczyki.
Druga, jeszcze większa, kamienna tajemnica, ma związek z dużym kamieniem zwanym Jackiem, który znajduje się na zboczu Trzech Kopców, na terenie gminy Brenna. – Kamień ten charakteryzuje się tym, że ustawiony jest idealnie pionowo oraz dokładnie wzdłuż osi wschód-zachód. To bez wątpienia zostało zrobione celowo, bo trudno wyobrazić sobie aż taki zbieg okoliczności. Wyróżniają go także znajdujące się na nim ryty, czyli głębokie na kilka milimetrów żłobienia będące z pewnością dziełem człowieka – mówi archeolog Bogusław Chorąży z Muzeum Historycznego w Bielsku-Białej. Dwa z rytów mają formę krzyża, trzeci w symboliczny sposób przedstawia człowieka. Fakt, że ludzka postać na Jacku ma coś, co wyraźnie symbolizuje męski organ płciowy, może wskazywać, iż ryt ten powstał w czasach przedchrześcijańskich. – Taka teza sugeruje, że ryty są bardzo stare. Ale musimy pamiętać o tym, że żyjąca w Beskidach ludność wałaska, choć formalnie była chrześcijańska, to jednak w swojej kulturze i zwyczajach zachowała wiele z tradycji pogańskiej. Więc człowiek wyryty na Jacku może być zarówno dziełem kogoś żyjącego w pierwszych wiekach naszej ery lub nawet jeszcze wcześniej jak również wałaskiego pasterza z osiemnastego czy dziewiętnastego wieku – wyjaśnia archeolog Bożena Chorąży z Muzeum Historycznego w Bielsku-Białej.
Za starszą wersją rytu wydaje się przemawiać to, iż wygląda na to, że pewna jej część niemal zniknęła, a to wymagałoby setek lat działania sił natury. Krzyże na Jacku – i na innych kamieniach, o których będzie jeszcze mowa – można interpretować bardzo prozaicznie, jako oznaczenie biegnącej w tej okolicy granicy. Mało tego, krzyże na dużych kamieniach mogły też wyznaczać granicę hal wykorzystywanych przez poszczególne stada zwierząt. Mógł je również wyryć nudzący się pasterz (lub pasterze), który w taki właśnie sposób zwykł się podpisywać. Efektem jego pracy może być również ludzka postać na Jacku. Ale Bogusław Chorąży zwraca uwagę na fakt, że jeden ze znaków na Jacku to tak zwany krzyż ukośny, uniwersalny symbol często występujący na przestrzeni dziejów, obecny również w prehistorii. Więc nie można wykluczyć, iż jest to bardzo stare dzieło.
Sam kamień Jacek jest bez wątpienia frapujący. Jednak na nim nie kończą się kamienne ciekawostki Trzech Kopców. W odległości blisko stu metrów od Jacka znajduje się inny, duży kamień z wyrytymi na nim krzyżami. To blok kamienny, który przypomina stół ołtarzowy. Nie tylko z racji kształtu, ale przede wszystkim dlatego, że na jego powierzchni ktoś celowo wykonał spore zagłębienie. Czyżby po to, aby składać tam ofiary dawnym bogom? – To zagłębienie w kamieniu może mieć też inne, bardzo proste wytłumaczenie. Wiemy z przekazów, że dawni beskidzcy pasterze umieszczali na kamieniach bryły soli, które lizały wypasane przez nich zwierzęta. Być może to zagłębienie wykonano po to, aby solne bryły nie spadały z tego kamienia – mówi Bożena Chorąży.
To jednak nie wszystko. Kilka innych sporych kamieni z rytami w kształcie krzyży czy też znaków X znajduje się w sąsiedztwie kamienia „ołtarzowego”. Tak jak on leżą na krawędzi łukowego zapadliska, jakie tam powstało. I teraz najlepsze: obserwując z perspektywy Jacka wschód słońca w kilka, bardzo ważnych dla dawnych ludzi dni (takich jak na przykład 21 marca, kiedy wypada równonoc wiosenna, 21 czerwca, czyli przesilenie letnie, 23 września, kiedy przypada równonoc jesienna, 22 grudnia, czyli przesilenie zimowe) widać, że wschodzące słońce pojawia się właśnie nad tymi kamieniami! Puszczając wodze fantazji można powiedzieć, że dawni mieszkańcy tego regionu przychodzili tam w nocy, składali jakieś ofiary na wybranym kamieniu, a potem stojąc przy Jacku patrzyli, jak ich bóg słońce „wstaje” po złożoną ofiarę. – Hipoteza ta, z punktu widzenia lokalnej historii jest wyjątkowo ciekawa i ma pewne realne przesłanki, ale chcąc być obiektywnym, muszę powiedzieć o czymś, co poddaje ją w wątpliwość. Otóż gdyby było to miejsce kultu, to w rejonie Jacka musiałyby zostać jakieś ślady obecności dawnych ludzi. Chociażby w postaci tak zwanych skorup, czyli fragmentów dawnej ceramiki, z której pito i jedzono w czasie religijnego święta. Badaliśmy ten rejon kilka razy i nic nie znaleźliśmy – mówi Bogusław Chorąży. Jego zdaniem sprawę rozstrzygnąć mogą specjalistyczne badania posadowienia kamieni leżących na łukowatym zapadlisku, które teoretycznie mogły pełnić funkcję ofiarną. Jeśli okaże się, że zostały one tam ułożone przez człowieka, to hipoteza o miejscu kultu znajdzie bardzo silne poparcie. Jeśli okaże się, że znalazły się tam w sposób naturalny, hipoteza upadnie.
Argumentów za i przeciw obecności na Trzech Kopcach prehistorycznego miejsca kultowego jest sporo. Oto dwa z nich. Za taką hipotezą przemawiać może to, że wczesną wiosną z licznych w tej okolicy małych jaskiń wydobywa się para wodna, co spowodowane jest różnicą temperatur pomiędzy wnętrzem jaskini a powierzchnią gruntu. To naturalne zjawisko dla dawnych ludzi mogło wskazywać na obecność w tym miejscu sił nadprzyrodzonych. Z kolei przeczy tej hipotezie fakt, iż rycie na kamieniach to w tej części Beskidów zjawisko niemal powszechne i występujące praktycznie do naszych czasów, czego ryty z powojenną datą czy wyznaniami typu „Kocham Cię!” najlepszym dowodem. Więc być może w kamiennych rytach na Trzech Kopcach nie ma nic niezwykłego czy też kultowego.