Jak informuje policja, wczoraj na ulicach stolicy Podbeskidzia prowadzony był pościg za uciekającym kierowcom, żywcem wyjęty z amerykańskich filmów kryminalnych. Tuż przed 10.00 policja otrzymała informację o kradzieży volkswagena caddy z ulicy Pocztowej w Bielsku-Białej.
Jak wyjaśniają służby prasowe bielskiej komendy -właściciel zostawił kluczyki w stacyjce i tylko na moment poszedł do pobliskiej placówki pocztowej. Tę chwilę nieuwagi wykorzystał rabuś. Wsiadł do auta, odpalił silnik i odjechał z piskiem opon. Powiadomiony o zajściu oficer dyżurny natychmiast wysłał w to miejsce patrol. – Już po chwili policjanci z drogówki zauważyli skradziony pojazd. Ruszyli w pościg za uciekinierem, który nie reagował na sygnały świetlne i dźwiękowe zmuszającego go do zatrzymania. Sprawca jechał z dużą prędkością, łamiąc po drodze wszelkie możliwe przepisy ruchu drogowego. Przy skrzyżowaniu ulicy Sempołowskiej i Dworkowej radiowóz zajechali drogę uciekinierowi, zmuszając go do zatrzymania się – opisuje przebieg zdarzeń mundurowi, dodając jednak, że nie był to jeszcze koniec interwencji. Sprawca był bowiem agresywny szarpał się i wyrywał próbując uciec pieszo. Gdy został obezwładniony chciał się okaleczyć uderzając głową w radiowóz, groził przy tym i wyzywał funkcjonariuszy w wulgarny sposób. Nie chciał się jednocześnie poddać badaniu alkomatem. Stąd też pobrano mu krew do analizy. Za wygraną nie dawał nawet w policyjnym areszcie, gdzie wciąż zachowywał się agresywnie i uderzał głową w ściany (konieczne okazało się założenie mu specjalnego kasku ochronnego) Mężczyzna – 27 letni bielszczanin – ma usłyszeć dzisiaj zarzuty: kradzieży pojazdu, naruszenia nietykalności cielesnej mundurowych oraz ich znieważenia. Sprawca był już w przeszłości zatrzymywany i karany za rozboje, kradzieże oraz kierowanie samochodem w stanie nietrzeźwości. Za czyny te spędził już w więzieniach blisko 7 lat życia. Teraz grozi mu kolejna nawet 5 letnia odsiadka.