Smacznie, zdrowo i stylowo Bielsko-Biała Cieszyn Żywiec Sucha Beskidzka Wadowice Oświęcim

Co z tą odpornością u dzieci?

Dlaczego moje dziecko wiecznie choruje? Takie pytanie bardzo często pada w gabinetach lekarskich z ust rodziców maluchów uczęszczających do przedszkola czy żłobka. Niektórzy z nich mają wręcz wrażenie, że ich pociechy więcej czasu spędzają w domu na leczeniu niż w grupie rówieśniczej. Maraton z katarem, kaszlem i różnego rodzaju innymi infekcjami w rolach głównych, rozpoczyna się we wrześniu i trwa właściwie do wiosny, a jego apogeum ma miejsce właśnie teraz. Jak sobie w tej sytuacji radzić i gdzie leży prawda dotycząca odporności dziecka?

– W rozmowach z zaniepokojonymi rodzicami staram się najpierw zdefiniować odporność. W powszechnej świadomości bowiem jest to coś, co można łatwo wzmocnić albo coś, co ulega łatwemu osłabieniu. Ale tak nie jest. Dzieci, które chodzą do żłobka i przedszkola, muszą swoje odchorować. Wszystko dlatego, że mają niedojrzały układ odpornościowy, podobnie jak wiele innych narządów czy układów. Żeby z małego człowieka stać się dużym, potrzeba czasu. Nie da się tego etapu przeskoczyć. Uważamy, że dopiero około szóstego roku życia dziecko osiąga taką sprawność układu immunologicznego, która będzie mu towarzyszyć przez kolejne dziesięciolecia – wyjaśnia dr n. med. Tomasz Dyrda, specjalista chorób dzieci, ordynator oddziału pediatrycznego Szpitala Śląskiego w Cieszynie. Porównuje układ odpornościowy do orkiestry symfonicznej, w której wszyscy muzycy muszą grać dobrze, aby koncert był udany. Podobnie jest z odpornością. To skomplikowany układ. Jeśli któryś z jego elementów źle funkcjonuje, pojawia się problem ze zdrowiem.

– Prawidłowe odżywianie, właściwy ubiór dziecka, odpowiednia dawka snu, dużo ruchu na świeżym powietrzu, obecność kochających rodziców, poczucie bezpieczeństwa – to podstawowe rzeczy składające się na to, by układ odpornościowy dziecka mógł działać prawidłowo. Nie ma jednego przycisku, którego można użyć, aby było lepiej. Z odpornością jest ponadto jak z armią. Jeśli chcemy, by wojsko broniące nasz organizm przed infekcjami było dobrze wyćwiczone, musi iść na wojnę. Nie może siedzieć w koszarach. Mówię o tym w kontekście tego, czy posyłać dziecko do przedszkola i żłobka, narażając jednocześnie na choroby, bo w pierwszym i drugim roku zapewne pojawią się one bardzo często, czy zostawić w domu i przejść ten okres łagodniej. Amerykanie gruntownie ten problem zbadali na sporej grupie dzieci. Ich konkluzja jest jedna: dziecko, które wcześniej się socjalizuje, w dłuższej perspektywie życia jest zdrowsze. „Wojsko” zostało bowiem wyćwiczone w boju i przeszkolone – mówi dr n. med. Tomasz Dyrda.

W okresie wczesnodziecięcym dziecko chodzące do przedszkola czy żłobka może chorować 10, a nawet 12 razy w ciągu roku. Jeśli są to zwykłe przeziębienia czy nawet zapalenia oskrzeli, zwłaszcza zbiegające się z sezonem zimowym, to jest to zupełnie normalne, choć rodzicom może rzeczywiście się wydawać, że z maluchem i jego odpornością jest coś nie tak. Dzieci, które mają prawdziwe problemy z układem immunologicznym, jest tak naprawdę bardzo mało. Stanowią one niewielki odsetek wszystkich pacjentów.

Nasz rozmówca radzi, by z dystansem podchodzić też do działania reklamowanych w mediach specyfików wspomagających odporność. Ich efektywność jest bowiem prawie żadna. Jeśli dziecko odżywia się w miarę urozmaicony sposób, jest aktywne ruchowo, nie ma sensu, by suplementować jego dietę różnego rodzaju preparatami. Trzeba pamiętać jedynie o witaminie D, której przy braku odpowiedniej ilości słońca w naszej strefie klimatycznej, od listopada do kwietnia, nasze organizmy nie są w stanie samodzielnie wytworzyć w odpowiedniej dawce. Wartościowym jej źródłem jest na przykład tran, ale podając go dziecku nie można liczyć na to, że zabezpieczy je przed wszystkimi chorobami.

– Bardzo popularne ostatnio leki przeciwwirusowe nie mają ugruntowanej pozycji w medycynie i są często nadużywane. Z wirusami dróg oddechowych, przeziębienia czy grypy nie mają nic wspólnego. Jeden z lekarzy określił to tak, że tego typu wirusy umierają raczej ze śmiechu niż z powodu działania leków antywirusowych – dodaje dr n. med. Tomasz Dyrda. Skutecznym sposobem na wzmocnienie odporności są szczepienia pozwalające stymulować ją kierunkowo, na przykład przeciwko ospie, odrze, meningokokom czy innym chorobom. Niestety nie ma jednak zastrzyków, które działałaby na odporność jako taką. Warto wiedzieć, że czynnikiem utrudniającym walkę małych organizmów z wirusami i bakteriami jest dym papierosowy, który drastycznie uszkadza nabłonek dróg oddechowych. Jeśli więc palimy papierosy, musimy być przygotowani na to, że nasze dzieci będą częściej chorować.

 

google_news