Piąte kolejne zwycięstwo odnieśli dziś piłkarze suskiej Babiej Góry i wraz z Astrą Spytkowice wciąż przewodzą a klasowej stawce. Tyle tylko, że podopiecznym Grzegorza Kmiecika wygrana przyszła nieoczekiwanie bardzo ciężko.
Przed spotkaniem licznie zebrani na suskim stadionie kibice zastanawiali się jak okazałe zwycięstwo odniesie Babia Góra. Tymczasem to plasujący się w dolnych rejonach tabeli Żarek zaczął nieoczekiwanie dyktować warunki na placu gry. Zaskoczenie tym większe, że goście musieli sobie radzić bez podpowiedzi swojego trenera. Gabriel Wolski zmuszony był do oglądania poczynań drużyny z trybun. To kara za „zbyt długi język” jakim popisał się tydzień temu podczas pojedynku z Żurawiem Krzeszów.
W pierwszej połowie bramki nie padły. W drugiej obie ekipy także zmarnowały kilka dogodnych okazji. Wreszcie w doliczonym czasie gry gospodarze przeprowadzili akcję na wagę trzech punktów. Kamil Dyduch zagrał do Grzegorza Kmiecika (pojawił się chwilę wcześniej na placu gry), a ten uruchomił na skrzydle Grzegorza Janiczaka. Wychowanek Strzelca Budzów posłał idealną piłkę w pole karne, a w nim Łukasz Mika zachował się niczym rasowy snajper. Był tym gdzie powinien być i z dwóch metrów wpakował futbolówkę do siatki! W ten sposób suszanie zostali nagrodzeni za to, że grali do końca. W ostatnich minutach było bowiem wyraźnie widać, iż goście chcą już tylko dowieźć remis do końcowego gwizdka, a gospodarze wyraźnie szukali jeszcze okazji do zdobycia gola.
Babia Góra Sucha Beskidzka – Żarek Barwałd 1:0 (1:0)
Babia Góra: Kachnic, Kacper Burliga, Krystian Burliga (80’ Kamil Dyduch), Janiczak, Wójtowicz, Kociołek 985’ Kmiecik), Żaczek, Chrząszcz, P. Burliga, Talaga, Szarlej (75’ Mika)
Żarek: Wiecheć, Stanisławczyk, Błachut, Zawiła, Różycki, Bartoszek, Mateusz Palacz, Mariusz Palacz (46’ Korzeniowski), Filek, Maciusiak (70’ Wilk), Kawiak
Autorem fotoreportażu jest Wojciech Ciomborowski