Niektórzy nielegalnie uprawiający konopie na bezczelnego sadzą rośliny niemal na widoku. Najczęściej jednak zajmujący się tym procederem szukają ustronnych miejsc. Oświęcimscy policjanci pokazują ostatnio, że te wysiłki z góry skazane są na niepowodzenie. Kilka dni temu zlikwidowali już trzecią w tym miesiącu plantację zielska.
Funkcjonariusze nie chcą w tej sprawie puścić pary z gęby, ale trudno podejrzewać, że plantację w Osieku mundurowi po prostu wypatrzyli. Dużo bardziej prawdopodobne jest, że ktoś dał im o niej cynk. Dlaczego? Ano dlatego, że kryminalni zajmujący się zwalczaniem przestępczości narkotykowej, niewielką plantację konopi indyjskich odnaleźli w środku dużego pola kukurydzy. W taki przypadek trudno uwierzyć. Plantator na swoją uprawę przygotował specjalne miejsce. Wykarczował około 25 m2 kukurydzy. W ten sposób na kukurydzianym polu powstała polana. Zielarz posadził na niej ponad 30 sztuk konopi indyjskich. – Kamuflaż nie pomógł. Rośliny zostały wyrwane i zabezpieczone. Prowadzimy czynności zmierzające do ustalenia osoby, która zajmowała się tą nielegalną uprawą – mówi rzeczniczka oświęcimskiej policji Małgorzata Jurecka. Dodaje, że gdyby krzewy jeszcze nieco podrosły i zostały zebrane to można byłoby z nich sporządzić około tysiąca działek marihuany wartych na czarnym rynku 20 tys. zł. Osobie, która posadziła krzewy (gdy zostanie złapana) grozić będzie do ośmiu lat pozbawienia wolności.
Policja może dysponuje dronem i wie sama bez dawania cynku. Do plantacji trzeba było jakoś dojść więc powinien być dalszy trop w postaci ścieżki w łanie kukurydzy prowadzącej do właściciela miniplantacji. Prosta zagadka kryminalna.
niesamowite… ile wysiłku są w stanie włożyć ludzie w to, żeby uniemożliwić wzrost rośliny…