W salach sądowych finał będzie miał spór o przyszłość skrajnie zaniedbanej nieruchomości w centrum Czechowic-Dziedzic. Jej właściciele, po fiasku rozmów z władzami miasta w sprawie jej sprzedaży, zamierzali ją zbyć inwestorowi, który planował tam budowę supermarketu. Tuż przed uzyskaniem pozwolenia na budowę Rada Miejska zmieniła jednak plan zagospodarowania, niwecząc te plany.
„Beskidzka24” opisywała już batalię o działki na rogu ulic Moniuszki i Konopnickiej w Czechowicach-Dziedzicach. Piękna niegdyś nieruchomość przypomina teraz… dżunglę. Trudno dojrzeć willę, która – choć zabytkowa – rozsypuje się i jest miejscem koczowania bezdomnych. Burmistrz Marian Błachut miał zamiar zmienić ten stan rzeczy, odkupując działkę i tworząc w tym miejscu nowy park miejski. Podjął już w tej sprawie konkretne kroki, na przykład zlecając wycenę nieruchomości, która opiewała na 2,3 miliona złotych. Według współwłaścicieli była warta 2,6 miliona. Wszystko wskazywało na to, że rozwiązanie problemu zaniedbanej działki jest blisko, ale sprawy potoczyły się zupełnie inaczej. Jak się okazuje, swój finał znajdzie ona w sądach.
Jednym ze współwłaścicieli nieruchomości jest Ewa Dyka, pochodząca z Czechowic-Dziedzic mieszkanka Poronina. Przypomina spotkanie burmistrza ze współwłaścicielami nieruchomości, które odbyło się wiosną 2016 roku. – Wyraził wielką chęć zakupu tego terenu z troski o estetykę tej części miasta. Doszliśmy również do konsensusu cenowego, którym miał być operat szacunkowy sporządzony na zlecenie urzędu. Do czasu sporządzenia operatu zaprzestaliśmy działań zmierzających do zbycia nieruchomości kierując się ustaleniami poczynionymi na spotkaniu. Operat został sporządzony dopiero w październiku 2016 roku, a burmistrz bez zasadnego powodu wycofał się z zakupu naszej działki, negując wycenę swojego biegłego – stwierdza Ewa Dyka.
Z tymi słowami nie do końca zgadza się burmistrz Marian Błachut. – Należy stanowczo zaprzeczyć, że miasto ostatecznie wycofało się z chęci zakupu nieruchomości – stwierdza. Dodaje, że miasto nie jest w stanie tak szybko zakupić nieruchomość jak osoby prywatne. Tłumaczy dlaczego nie miał zamiaru zapłacić za działkę przeszło dwóch milionów: – Został sporządzony operat dla terenu o powierzchni 50 arów. Jednocześnie wskazana w nim wycena została podana w wątpliwość, między innymi ze względu na fakt porównania cen do takich miast jak Pszczyna czy Żywiec, których centrum ma zupełnie odmienny charakter niż centrum Czechowic-Dziedzic.
– Burmistrz mówił, że może dać maksymalnie półtora miliona złotych. Czujemy się oszukani. Przecież jeśli ktoś zleca sporządzenie operatu szacunkowego i deklaruje chęć zakupu, to zakładamy, że się nie wycofa. Dał nadzieję na zakup i miał pełne podstawy, by to zrobić – komentuje Maciej Dyka, mąż jednej z współwłaścicielek.
Widząc, że władze miasta nie zamierzają płacić żądanej kwoty, właściciele działki – zimą tego roku – znaleźli nowego kupca. – Zapewnił nas, że jako przyszły inwestor zmieni oblicze tego miejsca na wizytówkę architektoniczną tej części miasta, tak przecież ważnej dla burmistrza – mówi Ewa Dyka. Właściciele działki podpisali już z kupcem umowę przedwstępną. Inwestor, chcący zachować anonimowość, jak sam mówi, ma doświadczenie w oddawaniu do użytku marketów. Wyjaśnia, że taki też obiekt – o powierzchni 1,1 tysiąca metrów kwadratowych z 80 miejscami parkingowymi – miał powstać na rogu ulicy Moniuszki i Konopnickiej. Nie zdradza jednak, o jaką sieć chodzi. Zaznacza, że prace nad rozpoczęciem budowy były już tak zaawansowane, że musiał wyłożyć około trzystu tysięcy złotych między innymi na projektowanie i obsługę inwestycji. Podkreśla, że Starostwo Powiatowe w Bielsku-Białej nie miało zastrzeżeń i godziło się na realizację tej inwestycji. – Uwzględniliśmy wszystkie uwagi. Co ważne, żadnych zastrzeżeń nie mieli sąsiedzi, a powiadomiono 24 osoby. Byliśmy w stanie zaledwie w ciągu pół roku zrobić porządek w tym miejscu i oddać do użytku inwestycję, która zmieni wizerunek tej części miasta i na dodatek będzie przynosić miastu dochody – wskazuje inwestor.
Burmistrz ani myślał dopuścić do budowy kolejnego marketu. – Dość betonowania centrum miasta – powtarza na każdym kroku. Uważa, że nawet w śródmieściu należy oddawać do użytku zielone zakątki, w których mieszkańcy będą mogli znaleźć wytchnienie. Co więcej, czechowiccy radni, którzy jak jeden mąż wspierają w tym sporze burmistrza, wskazują, że kolejny duży sklep w tej części miasta – mimo że przewidziano pod nim parking – doprowadzi do paraliżu na okolicznych drogach, gdzie i tak jest ogromny problem z brakiem miejsc postojowych. – Władze miasta stanowczo nie zgadzają się z opinią, że pawilon handlowy może zostać uznany za wizytówkę miasta – poinformował właścicielkę działki w oficjalnym piśmie.
Latem plany inwestora zostały zablokowane po decyzji Rady Miejskiej o planie zagospodarowania przestrzennego. Władze miasta zdecydowały o przekwalifikowaniu tego zakątka na tereny zielone. Jak podkreśla przedstawiciel inwestora, Piotr Paprocki z mikołowskiej firmy Terra Project, zajmującej się kompleksową obsługą inwestycji, odbyło się to tuż przed uzyskaniem pozwolenia na budowę obiektu handlowego. – Składaliśmy uwagi do planu, do których wojewoda się przychylił, wskazując na uchybienia. Miasto wprowadziło poprawki w ekspresowym tempie, w zaledwie cztery tygodnie uchwalając plan. Nie mamy wątpliwości, że ten plan był wymierzony wyłącznie przeciwko tej inwestycji. Studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego dopuszczało i mieszkalnictwo, i usługi. Z terenu, na którym miała powstać nowa inwestycja, uczyniono wyjątek. Miasto zadziałało tu punktowo, nie uwzględniając praw właścicieli nieruchomości – tłumaczy Piotr Paprocki. – Są miasta, gdzie burmistrzowie robią sobie zdjęcia na otwarciu naszych inwestycji, bo wiedzą, że przynoszą miastu korzyści – dają miejsca pracy i dochody z podatków. Pierwszy raz spotkaliśmy się z przypadkiem, gdy w ostatniej chwili zmieniono plan, by zablokować naszą inwestycję – dodaje inwestor.
Ewa Dyka nie przebiera w słowach. Działania władz miasta nazywa dziwnymi i pokrętnymi.
Burmistrz broni decyzji władz gminy. – Fakt zmiany w planie zagospodarowania przestrzennego na tereny zielone wynika ze wskazań urbanistów, zgłoszonych już na etapie sporządzania studium. Szczegółowe informacje o przebiegu procedury planistycznej dostępne są na stronach internetowych miasta oraz bezpośrednio w siedzibie Urzędu Miejskiego, przy czym należy stwierdzić, że wszelkie wymogi prawne zostały, podczas uchwalania planu, zachowane przez władze miasta – tłumaczy, dodając, że właściciele działek mieli dostęp do wszystkich informacji o planach miasta, na co wskazują wnoszone przez nich uwagi na etapie decydowania o studium i planie zagospodarowania.
– Pańskie działania zmierzają bezpośrednio do wejścia na długą drogę arbitrażu o odszkodowanie z uwagi na znaczną utratę wartości naszej nieruchomości – ostrzegała burmistrza już w sierpniu Ewa Dyka. Uważa, że właściciele działki w centrum miasta stracili majątek. – Po przekwalifikowaniu nieruchomości na teren zielony stała się ona w zasadzie bezwartościowa – rozkłada ręce.
Współwłaściciele, tak jak zapowiadali, za pośrednictwem inwestora zwrócili się do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gliwicach. – Liczymy, że termin pierwszego posiedzenia sądu zostanie wyznaczony jeszcze w tym roku. Będziemy się starać postawić na swoim. I wierzymy, że tak się rzeczywiście stanie – mówi Piotr Paprocki. Ewa Dyka i inwestor dodają, że rozważają też wniesienie pozwu na drodze cywilnej, a jak będzie trzeba, to poszukają sprawiedliwości na poziomie sądów europejskich.
Czechowicka Rada Miejska zdążyła już – 18 października – podjąć uchwałę o wystosowaniu odpowiedzi na skargi złożone w sądzie administracyjnym. Obawy o przegranie sprawy przed WSA raczej nie ma. Burmistrz argumentuje, że nie było sytuacji, aby decyzja miasta miała uniemożliwić lub utrudnić właścicielom dotychczasowy sposób korzystania z ich działek. Zaznacza, że miasto w dalszym ciągu jest zainteresowane wykupem, ale tylko 30-arowego fragmentu 50-arowej działki, która – zgodnie z planem – została przeznaczona pod tereny zielone. Piotr Paprocki stwierdza, że spór doprowadzi do tego, że działka w dalszym ciągu będzie zaniedbana. – Od strażników miejskich dowiedziałem się, że zmarło tu już kilka osób. Czy tak ma wyglądać centrum miasta? – pyta.
– Pozostawienie tak ważnej części miasta w dużym nieładzie estetycznym będzie również zagrożeniem życia osób przebywających tam nielegalnie. Pogarszająca się z dnia na dzień substancja obu budynków stwarza wiele nieprzewidzianych zagrożeń. Oświadczam, że osoba która blokuje i opóźnia na długie lata zmianę estetyki tego miejsca w imię niezrozumiałych przeze mnie przesłanek powinna przejąć odpowiedzialność za zdarzenia, które mogą nastąpić. Ja, jako emerytka i tylko jako współwłaścicielka ceduję wszelką odpowiedzialność bezpośrednio na burmistrza – oznajmia Ewa Dyka.
– Przepisy nakładają na właściciela budynku szereg obowiązków, z których głównym jest utrzymanie obiektu w takim stanie technicznym, który nie będzie zagrażał bezpieczeństwu ludzi. Właściciel nieruchomości musi zatem samodzielnie dbać o właściwy stan techniczny swojego budynku, a także pamiętać o systematycznym zlecaniu przeprowadzenia wymaganych przeglądów przez uprawnionych specjalistów – poucza Marian Błachut. – Właściciel posesji, na której posadowiony jest dom jednorodzinny ponosi odpowiedzialność cywilnoprawną za szkody poniesione przez osoby trzecie wskutek zdarzeń spowodowanych nieuprzątnięciem terenu wokół jego nieruchomości – ostrzega burmistrz.
Chociaż raz wdzięczna jestem Panu burmistrzowi za jego działanie. Mieszkam zaraz obok tego miejsca i nie wyobrażam sobie kolejnego sklepu… I paraliżu komikacyjnego. Już teraz ciężko się tu poruszać! Oby planu urzędu doszły do skutku i udało się dogadać z właścicielami. Właściciele również powinni odpowiadac za teraz który jest ich własnością, niestety o teren czyli przycinanie drzew i traw znajdujących się na prywatnym terenie oraz zbieranie śmieci (zdarzylo się) jak dotąd dba tylko gmina
Budynek był budynkiem (z cegły, betonu, czegokolwiek), więc tłumaczenie, że nic “betonowego” tam nie może stanąć na wymianę to jakaś bzdura. Betonowa ruina stać i straszyć może, ale jeśli będzie coś nowego na posprzątanym terenie to już be? Też uważam, że coś tu śmierdzi. Jestem za tym by było cokolwiek, niż to co widać obecnie. Jeśli był budynek to niech jest jakikolwiek inny budynek. Po co się tak upierają, że ma być “zielone”, skoro wcześniej mogło być “mieszkalne”. Jeżeli pozwolono w CzDz budować 5 bloków to jakoś nikomu nie przyszło do głowy protestować, że to tereny “pod zielone”. Park będzie… Czytaj więcej »
Czy burmistrz nie ma udziałów w jedynej galeria handlowej w Cz-Dz To dlaczego ma pozwolić na konkurencję.
Coś mi tu śmierdzi….
Ani marketu ani parku ale za to jest busz. I dobrze, że jest bo nie widać na wierzchu śmieci. Zamiast tabliczki “Uwaga zły pies” należy umieścić tabliczkę postępową przynajmniej od strony tabliczki “Obiekt monitorowany”.