Nigdy nie przekroczyła progu żywieckiego salonu sieci Play, a okazało się, że „podpisała” tam umowę na usługi telefoniczne i teraz jest ścigana przez windykatorów. Podejrzewa, że jej dane zostały przekazane przez pracownicę żywieckiej firmy kredytowej. Śledczy sprawdzają niemal sto umów, z których część może być sfałszowana. Większość mieszkańców Żywiecczyzny o tym, że „zawarło umowę” i ma pokaźny dług… dopiero się dowie.
„Żywiecka Kronika Beskidzka” i „beskidzka24” jako pierwsze informują o aferze, która dotyczy salonu sieci Play przy ulicy Kościuszki w Żywcu. Miesiąc temu o tym, że nie dotrzymuje warunków umowy z tym operatorem, w przykry sposób dowiedziała się seniorka z gminy Jeleśnia. – O niczym nie wiedziałam. A tu nagle dostaję pismo od firmy windykacyjnej, że następnego dnia muszę zapłacić 680 złotych. Bo kupiłam w Playu telefon i na umowie z 2018 roku jest mój podpis. Tymczasem ja nigdy nie miałam nic wspólnego z tą siecią. Nigdy też nie byłam w salonie przy ulicy Kościuszki. Od razu poszłam na policję – opowiada kobieta. Jak dodaje jej syn, w podobnej sytuacji może być kilkudziesięciu mieszkańców Żywiecczyzny. – To głównie osoby starsze. O niczym nie wiedzą, bo nigdy nie otrzymały żadnych pism w tej sprawie – wskazuje.
Mieszkanka gminy Jeleśnia w ostatnich latach korzystała z usług zamkniętej już firmy, udzielającej w Żywcu tzw. chwilówek. I podejrzewa, że tą drogą skan jej dowodu osobistego mógł dostać się w ręce pracownicy salonu Play.
Śledztwo w sprawie podejrzanych umów ruszyło pod koniec ubiegłego roku. Jak informuje prokurator rejonowa Agnieszka Michulec, dotyczy jednego z żywieckich salonów Play, którego pracownica w wyniku swoich działań mogła doprowadzić lub usiłowała doprowadzić do niekorzystnego rozporządzenia mieniem sieć komórkową Play. Na razie nikomu nie przedstawiono zarzutów i nikt nie jest podejrzany. Obecnie gromadzone są materiały i ujawniany jest coraz większy krąg osób, których dane widnieją na umowach. Sprawa jest obszerna i ma charakter rozwojowy, więc postępowanie zapewne potrwa wiele miesięcy. Do prześwietlenia na tę chwilę jest około 80 umów. Tylu też mieszkańców, których podpisy widnieją na umowach, zostanie przesłuchanych.
Nie jest to pierwsza sprawa o podobnym charakterze prowadzona przez Prokuraturę Rejonową w Żywcu. Prokurator tłumaczy, jak wygląda mechanizm przestępczego działania w już zakończonych postępowaniach. Mieszkańcy, na przykład zaciągając kredyt, zostawiają kserokopię dowodu. A nieuczciwej osobie wystarczą już takie dane jak imię, nazwisko, PESEL i numer dowodu osobistego, aby nawet przez Internet zawrzeć umowę. Gdy na dodatek poda inny adres do korespondencji niż ten z dowodu, wykorzystany do niecnego procederu właściciel danych może o nim nie wiedzieć przez długie lata. A w opisywanym przypadku prawdopodobnie wyszedł na jaw dzięki skuteczności… firmy windykacyjnej.
Agnieszka Michulec zapewnia, że śledczy zbadają wszystkie wątki sprawy. Nie tylko dotyczące działalności salonu Play, ale też te, w których poszkodowani wymieniają nazwisko kobiety, która prowadziła firmę pożyczkową. – Sprawdzimy, skąd pochodziły dane mieszkańców – mówi prokurator. Jak się dowiadujemy, prokurator rejonowa prowadziła już sprawę przeciwko jednej z kobiet będących teraz w orbicie zainteresowań śledczych. Jednak do czasu zakończenia postępowania sądowego prawomocnym wyrokiem nie będzie ujawniać szczegółów.
Kierownik salonu przy ulicy Kościuszki zapewnia, że nie wiedziała o całym procederze i wcześniej się nie zorientowała. Nie ma sobie nic do zarzucenia i – jak mówi – nie jest dla niej przyjemnością chodzić teraz na policję. Wyjaśnia, że do oszustw dochodziło wtedy, gdy jej w salonie nie było, bo na przykład miała urlop. Nie rozumie, dlaczego „ta dziewczyna narobiła tylu głupot”. Tłumaczy, że jej podpisy pod niektórymi dokumentami zostały przez pracownicę sfałszowane. Podkreśla, że nie jest już ona pracownikiem salonu, który funkcjonuje normalnie i jego klienci nie mają się czego obawiać. Z byłą współpracowniczką nie ma żadnego kontaktu.
Prawdopodobnie większość mieszkańców, których dane mogły być wykorzystane do zawarcia umów bez ich wiedzy, o sprawie dowie się dopiero wtedy, gdy zostanie wezwana na przesłuchanie. Śledczy zapewniają jednak, że nie mają się co przejmować długami za telefony i inne usługi, które na nich teraz ciążą. Otrzymają zaświadczenia odnośnie tego, że w sprawie ich umów jest prowadzone śledztwo, co zakończy postępowanie egzekucyjne. Ostatecznie to Play straci na tym, że nikt nie zapłaci za telefony i wykorzystane usługi.
O komentarz poprosiliśmy operatora. – Wiemy o tej sprawie. Złożyliśmy zawiadomienie do organów ścigania w sprawach, co do których istniały przesłanki nadużycia. Uspokajamy też klientów, którzy zostali uwzględnieni w tym zawiadomieniu – w stosunku do nich nie są prowadzone kroki ponagleniowo-windykacyjne – informuje Ewa Sankowska-Sieniek, przedstawicielka Playa.
Play jawnie potrafi okradać konta użytkowników mi dwa razy znikneło doładowanie z konta po kilku godzinach od jego wykonania https://infomiasto.eu/uwaga-na-telefon-w-play-znikaja-pieniadze-i-transfer/ nie tylko ja maiałem taki problem, trzeba uważać na tą sieć.
Zaświadczenie z prokuratury czy policji o prowadzonym postępowaniu nie działa na windykację. Sama przechodziłam przez podobną sprawę. Pomimo wysłania takiego zaświadczenia nadal dzwonili i domagali się spłaty “długu”. Dopiero odpis wyroku zadziałał.