Rok temu informowaliśmy o ogólnopolskiej aferze dotyczącej zamawianych na rzecz Lasów Państwowych billboardów, które stawiano w lasach w całej Polsce. Teraz tablice znikają, są zabezpieczane przez prokuraturę prowadzącą śledztwo, a w LP nikt nie wie, kiedy sprawa się zakończy. W naszym studiu gościł pan Łukasz Daniel, poszkodowany w sprawie przedsiębiorca, któremu do dziś nie zapłacono. Rozmawia Adam Kanik.
Spotykamy się po roku, żeby zapytać pana, co się w sprawie zmieniło?
– Zmieniło się tyle, że cały nieodebrany towar, wszystkie billboardy nieodebrane, które były składowane między innymi w Bielsku-Białej, Gliwicach, Krakowie oraz Roztoce, zjechały tylko i wyłącznie do Roztoki. Przygotowaliśmy specjalny plac do magazynowania tych billboardów, to jest 30 arów monitorowanego, utwardzonego placu, na którym też ochrona czuwa, żeby nic tam nie zginęło. Towar został przeliczony przez prokuraturę w Rzeszowie. Z informacji, jakie ja mam oraz dokumentów, które posiadamy wynika, że z naszej strony nie brakuje ani jednej śrubki.
Czyli towar w dalszym ciągu nie został odebrany?
– Na naszym placu składujemy obecnie towaru za 3,5 miliona. Taki towar został od nas nieodebrany i to realnie jest nasza szkoda. My nie możemy przystąpić do sprzedaży tego towaru, pomimo tego, że towar jest niezapłacony. (…) Nie możemy sprzedać ani jednej rzeczy z tych rzeczy, które tam się znajdują.
Czy śledczy kontaktowali się z pana firmą?
– Tak, oczywiście kontaktowali się. Przekazaliśmy wszystkie dokumenty, jakie zażądali.
Przekazałem też laptop, telefon do analizy, żeby wykluczyć wszystkie historie, które ktoś by mógł sobie nakręcić związane z tą sprawą. Nie mam sobie nic do zarzucenia w tej sprawie. Jestem otwarty na rozmowy ze wszystkimi. W dalszym ciągu czuję się poszkodowany, dopóki ta sprawa nie zostanie wyjaśniona i nie będzie jakiejś ogólnej informacji, co z tym będzie zrobione. Już nie oczekuję tego, żeby od razu mi zapłacono, bo wiem, że obecnie nie jest to takie łatwe. Ale żeby chociaż powiedziano, co mam z tym dalej robić.
– (…) Jedynym kontaktem jest prokuratura. Prokuratura, Urząd Skarbowy to są jednostki, z którymi można rozmawiać, i u których szukamy teraz pomocy. Początkiem ubiegłego roku, kiedy zmieniły się władze w Generalnej Dyrekcji Lasów Państwowych, nowy dyrektor zapowiadał, że ta sprawa zostanie wyjaśniona, że te firmy nie zostaną zostawione same sobie. Na początku te słowa napawały mnie optymizmem, ze w końcu coś ruszy, w końcu coś będzie wyjaśnione. Że nowa krew, nowe zasady, będą i będzie inaczej. Minęło ile, rok? Rok po tym czasie i nic nie zmieniło.