Wczoraj (5 marca) na nielegalnym składowisku niebezpiecznych substancji w Spytkowicach pojawili się strażacy, i to w dodatku z jednostek grupy chemicznej. Czy doszło tam do jakiegoś zagrożenia?
Przypomnijmy. Pod koniec 2018 roku w magazynach na terenie byłego kółka rolniczego w Spytkowicach ujawniono bardzo duże ilości beczek z nieznaną substancją chemiczną. Okazało się, że to łatwopalne pochodne pochodzące z produkcji rozpuszczalników, farb i klejów. Po roku zatrzymano osoby, które podrzuciły substancje w Spytkowicach oraz w wielu innych miejscowościach. W styczniu 2021 roku postawiono zarzuty aż 30 osobom. Sprawa sądowa się toczy, a tymczasem niebezpieczne substancje jak były tak dalej są w Spytkowicach. Wczoraj (5 marca) na miejsce wezwano strażaków. Dlaczego?
– Chciałem uspokoić i poinformować, że podjąłem decyzje o stabilizacji i zabezpieczeniu materiałów niebezpiecznych na granicy Spytkowic i Bachowic. Sprawa dotyczy beczek metalowych zlokalizowanych za halą magazynową, gdzie znajduje się większość materiałów niebezpiecznych. Sposób ich przechowywania nie spełnia wymogów bezpieczeństwa. Palety, na których przechowywane są beczki, były w stanie silnego rozkładu – poinformował pełniący funkcję wójta gminy Spytkowice Marek Gajowy, który dodaje, że temat likwidacji tego niebezpiecznego składowiska musi się w końcu rozwiązać.
Takie same beczułki były zakopywane przez lata na składowisku w Choczni i sobie tam leżą do dziś. Wszystko za zgodą ówczesnego prezesa spółki Eko który został ukarany tylko mandatem. I tak się u nas postępuje w tym kraju. Zarabia się miliony a płaci się grosze grzywny.
Temat niebezpiecznego składowiska nie rozwiąże się sam bez podjęcia kroków w kierunku utylizacji. Nakręcono kilka krótkich video z których nic nie wynika, najbardziej w miejscu pokazania przedwyborcze wizerunku pełniącego funkcję wójta. Działać, może jakiś termin.